Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą biblijne refleksje

Zakwas z tradycją

Chleb piekę w domu od kilkunastu lat. Bywało, że codziennie, bywało, że raz w miesiącu. Od kilku lat natomiast rozkoszuję się chlebem na zakwasie i nic, NIC, absolutnie NIC nie jest w stanie z nim konkurować, więc piekę regularnie :-) Ponieważ zdarzyło się w panice szukać zakwasu, gdy upiekłam całość zamiast odłożyć zaczątek, zabezpieczyłam się na kilka sposobów. Wyrabiałam ciasto w glinianym garnku (świetnie rosło!), ale paznokcie zdzierałam o chropowate ścianki, więc teraz na tychże ściankach zostały resztki wysuszonego zakwasu.  Odzyskiwałam raz właśnie ze ścianek. Gdy namoczyłam porządnie, przykryłam, potem zeskrobałam, dodałam mąki i...ruszył :-D Ze względu na paznokcie przerzuciłam się na drewnianą dzieżę. Tam dopiero zakwas rośnie! Nigdy nie wybieram całości, ale zostawiam część, rozsmarowuję po ściankach i zostawiam przykryte suchą ściereczką. Jest go dość na pieczenie. Jednak czasami zakwasu mam nadmiar. Wtedy sporą część rozsmarowuję na papierze d...

...owoc dobry do jedzenia...

Bywając na targu spotykam często kartki z napisem: "NIE DOTYKAĆ!" albo nawet "NIE DOTYKAĆ!!!!" ;-) A jak mam rozpoznać stopień dojrzałości ot, choćby kiwi??? Wyglądają dokładnie tak samo a jeden jest pysznie kwaskowaty a drugi twardy jak kość... Najgorzej, gdy fragmencik mięciutki a fragmencik łykowaty... Brrr...Nawet nie wiem, czy to jadalne...? A jeśli karteczki brak, to zazwyczaj występuje jej wersja akustyczna wydobywająca się z gardzieli sprzedawcy: "Proszę nie ruszać!!!!" że niby mam go zapytać a on udzieli stosownej informacji. Nie wiem tylko, dla kogo stosownej... I w ten sposób kształcę się w rzemiośle detektywistyczno-kulinarnym odgadując dojrzałość produktów po mikrośladach. Idzie mi już całkiem nieźle. Wpadki bywają rzadko. Największy mam kłopot, gdy trzeba rodzinie wytłumaczyć, jak rozpoznać, które owoce warte są swojej ceny. Moje tłumaczenia, że wzgórki na skórce powinny błyszczeć trochę matowo, ale być nasycone energią a twardość powinn...

I jestem :-)

Myślałam, myślałam i ... jestem blogerem! Lubię sobie porozmyslać o Ważnych i Pięknych Rzeczach. Chciałabym pozostawić sobie spisane te milsze i bliższe sercu. Stąd wziął się pomysł na ten blog. Mało oryginalnie, ale bardzo praktycznie. W końcu po to sieć powstała, by było szybko, wygodnie i dostępnie. Jeśli ktokolwiek tu zawędruje, niech czuje się miłym gościem. Znajdzie się coś pysznego, ciepłego i serdecznego. Znajdzie się dobre słowo i parę opowieści z życia, które bywa zaskakująco nieprzewidywalne.  Bez pomocy by się nie obyło, ale człowiek w potrzebie nigdy sam nie bywa, więc i mnie Pomoc odpowiednia się znalazła. Poświęciła mi trochę czasu, więcej zrozumienia, jeszcze więcej cierpliwości i pewnie wzywana będzie jeszcze na ratunek nie jeden raz. Słowem: Synu, dziękuję Ci ogromnie :-* I nadszedł wieczór dzień pierwszy... Do zobaczenia o poranku tego dnia! * informacyjnie: w rachubie biblijnej (lubię przykładać do mojego świata miarę Biblii) dni liczy się od zacho...