Bulion z resztek stał się natychmiast naszym (właściwie to moim) musthave tygodnia. Tylko, że wchodząc w tryb "nie wyrzucam resztek" zostawiłam również warzywa po bulionie. A i warzywne resztki przejęte duchem zero waste , odżegnywały się od zamieszkania na kompoście. Ledwie wyciągnięte z bulionu, zaczęły szeptać głosem dość wyraźnym, że pragną jednak na talerz... Godnie, jak na żywność przystało. Nie mogłam odmówić... I tak powstał pasztet z resztek po resztkach . Mogłam zupełnie spokojnie ograniczyć przyprawy do minimum, bo do bulionu użyłam bardzo konkretne w smaku składniki takie jak nogi kalafiora, nogi boczniaków, skórki imbiru, zeschnięte całe marchewki, liście z cienkimi kawałkami łodyżek selera naciowego i sporo obierków z selera korzeniowego. Ostra papryczka i kilka podgrzybków też się w nim znalazło dla zaostrzenia smaku i zdrowotności :-) Przy takich dodatkach można śmiało przerabiać warzywa na różne różności. Pasztet sprawdza się bardzo dobrze jako ciepła piecz...
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.