Co ma kapusta do optymizmu? I co do nadziei??? Z chrzanem...? Na pierszy rzut mezalians pojęciowy. Może finezyjne kształty liści? Może ich postrzępione brzegi zarażają pewną lekkością? A lekkość, wiadomo, optymistyczniej nastawia. O finezji w warunkach pesymizmu i beznadziei też trudno mówić. Wystarczy bowiem wpaść w okres wzdęć i niestrawności... Po kilku godzinach człowiek się czuje jak wielki smok, smoczyca, smoczysko... Niby waga nic niepokojącego nie pokazuje, ale my się czujemy ciężcy i grubi. Wielcy wielkością mało pożądaną. O pesymizm wtedy bardzo łatwo. Ba, on jakby wraz z niestrawnością spółkę zawiązał, żeby nigdy nigdzie osobno. I wiernie umowy się trzymają. Znajomo brzmi? Mnie od jakiegoś czasu ten team męczy, choć nie mogąc się pozbyć obojga, staram się choć jednego wyprowadzić poza moje wnętrzności. Chyba liczę na to, że drugie z tęknoty za towarzyszem pójdzie w jego ślady ;-) Pomacham białą chusteczką na pożegnanie. Nawet jakąś haftowaną wysznupię z zakamarków foto props...
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.