Kiszone ogórki. Kto ich nie lubi? Ja nie lubiłam. Nie lubiłam w czasach, gdy były dostępne tylko te z warzywniaka przy bloku. Potwornie słone. Gdy trzymałam dłonią z jednej strony, druga smętnie zwisała naśladując misia pandę. I ogórek jakoś nie wyglądał tak roztkliwiająco, jak milusi biało czarny misiu... Uznanie znajdował JEDYNIE jako baza zupy ogórkowej. Tą zupę kocham od dzieciństwa. Zawsze z ryżem. Gdy pierwszy raz usłyszałam o wersji z ziemniakami, myślałam, że to żart. Przecież nikt, NIKT nie robi zupy ogórkowej z ziemniakami!!! A jednak... Nie tylko robią, ale jeszcze im smakuje... Jeszcze polubiła tą wersję moja córcia... Oj, trzeba było zrewidować poglądy, żeby rodzina była kontenta i dopuścić ziemniaczki do udziału z zupie ogórkowej... ;-) Sympatia do ryżu jednak pozostała, choć teraz tylko naturalnego brązowego a zupa jest na wskroś wegańska. Teraz również sama kiszę ogórki w ilościach przekraczających nawet moje własne pojęcie, więc trzeba je jeść częściej niż tylko w zup...
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.