Przejdź do głównej zawartości

Korzenne ciasteczka z batatem najprostsze

Jutro tłusty czwartek. Chętnie wtedy sięgamy po słodkie conieco, a nawet tłuste conieco, odkładając na półkę dotychczasowe postanowienia, jeśli takowe w ogóle były poczynione. Raz w roku pozwalamy sobie po prostu na więcej. Raz w roku można. Jeśli jednak zauważyłeś, że raz w roku zastępuje w eufemistycznym stylu niecierpliwe chcę teraz, już, słodkie!!! i to nie Ci się nie podoba, mam dla Ciebie propozycję. Będzie teraz, będzie słodkie, ale i zdrowe.  Mega zdrowe. Szybkie i proste ciasteczka korzenne. Nie musisz wyrabiać ciasta, ani nawet formować ciastek.  Kroisz batata, miksujesz masę, smarujesz i wrzucasz do piekarnika na kwadrans (jeśli zdążył się w międzyczasie zagrzać...). Są lekkie, aromatyczne, naładowane uzdrawiającą mocą natury w całej swej pełni. Ja je pokochałam i najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu zawitają na degustacji przy okazji Dnia Kobiet w bibliotece miejskiej na Śląsku. Choć może ubiorę je w bardziej odświętną szatę... W końcu będzie to będzie święto... znów... raz w roku... ;-)


KORZENNE CIASTECZKA Z BATATEM

1 duży batat (ok. 400 g)

1 czubata łyżka melasy, ja dałam karobową (45 g)
¼ szklanki ciepłej wody
2 łyżki płatków owsianych (20 g)
3 łyżeczki świeżo zmielonego siemienia lnianego (9 g)
solidna szczypta soli
1 czubata łyżeczka mąki z ciecierzycy lub soczewicy

½ łyżeczki nasion kolendry
2 kulki ziela angielskiego
1 kulka pieprzu czerwonego

2 łyżeczki cynamonu

Włączyć piekarnik na 190⁰C.
Całe przyprawy delikatnie podprażyć na suchej patelni i zmiażdżyć w moździerzu.
Wszystkie składniki poza batatem zmiksować na gładką masę.
Batata obrać, pokroić w plastry o grubości pół centymetra i każdy posmarować solidnie masą.
Piec 20 minut, obrócić i dopiec 8 minut.

Dla łasuchów polewam je jeszcze melasą dodatkowo :-D 


Przyprawy korzenne są magazynem antyoksynantów ratujących nasze komórki przed zniszczeniem. W szczególności bezcenne DNA. I nie tylko. Działają na wielu różnych poziomach. Na ten przykład niepozone ziele angielskie ma właściwości rozgrzewające, wspomaga również przyswajanie witamin w grupy B oraz selenu. Warto więc wprowadzać ich całą rozmaitość. Pamiętajmy jednak, że lepiej mniej niż więcej. Nie musimy ich używać dużo. Wystarczy troszkę, gdyż są bardzo aromatyczne i jedynie wówcza docenimy ich urok i moc. Zwiększanie ilości będdzie prowadziło do konieczności sypania całymi łyżkami tych cennych przecież przypraw. W kuchni Wschodu używa się takich dodatków ostrożniej niż wśród Europejczków. Stawia się bardziej na umiejętność szybkiej obróbki. Warto pamiętać też, że aby korzenne przyprawy nie straciły swojego aromatu i właściwości, należy przechowywać je w szczelnie zamkniętych pojemnikach i chronić przed dostępem światła.


Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...