Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

Dip z grochu 1. z imbirem; 2. ze świeżymi ziołami

Jak nie kochać strączków??? Wszystko można z nich zrobić. Desery, pasztety, burgery, zupy (to akurat oczywiste jest dla wszystkich, nie tylko mundurowych... 😉), pasty. Sosy zwane kosmopolitycznie dipami również. Sprawdzają się szczególnie dobrze, gdy nie chcemy używać dodatkowego tłuszczu. Jeśli będziemy bez olejow przygotowywać ze strączków pasty, prawdopodobnie będzie nas razić nieco suchość wyrobu, pewna chropowatość smaku... Jednak jako dip czyli gęstszy sos świetnie się sprawdzają. Jeśli dodatkowo podamy doń świeże warzywa... hmmm... A powoli pokazują się cudownie soczyste młode korzonki i zielenina. Marchewki, co prawda, jeszcze zza mórz , ale już seler naciowy bywa rodem z Polski. Lada chwila pojawią się pierwsze kalarepki, młode selery z ogromną burzą zielonego listowia i delikatnym, wręcz słodkim korzeniem... Wczesne lato to najbardziej wyczekiwana kulinarnie pora roku. Zmęczeni po szarugach, wyposzczeni brakiem świeżości, wyglądamy tęsknie na stragany z niecierpliwością pró

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Szpecle gryczane z ziołami czyli malutkie kluseczki rodem z Alp

Na wakacjach (za szumna nazwa, ale tak ładnie szumi 😉) w Austrii czułam się doskonale. Rodzinka zgodnie twierdzi, że tak działał na mnie tamtejszy porządek i czystość... Faktycznie, wszędzie schludnie, przyjemnie. Pierwszy raz w życiu nie myłam blatów, stołu ani łazienki zaraz po przyjeździe... Wygląda, że coś za mną nie tak, ale ostatnie nasze wakacyjne wyjazdy były w miejsca, że trzeba było najpierw wietrzyć pomieszczenie, potem myć i tak wietrzyć przez cały pobyt, by dało się zasnąć i... jeść 😏Pościel zawsze była zupełnie o.k., ale ten wszechobecny zapach stęchlizny albo jakiś chemicznych środków czyszczących. Pamiętam wakacje w prywatnym malutkim pensjonacie nad naszym morzem: gospodyni tak o nas zadbała, że musiałam wynieść na korytarz koce, bo zapach płynu do płukania rozchodzący się po całym pokoju był absolutnie nie do zniesienia. Austria to było novum. Czysto, relaksująco, zupełny luz i szczęście. Mogłam rozłożyć się wygodnie w oknie i wypoczywać po podróży... Nie

Przyprawa warzywna DIY czyli domowa wegeta

Moda na wszystko DIY coraz bardziej mi się podoba. Nie, żebym miała jakąś oszałamiającą ilość wolnego czasu, ale robiąc użytek z umiejętności czytania i logicznego myślenia w czasie zakupów rośnie we mnie głębokie przekonanie o wyborze pomiędzy kupić i chorować a zrobić samej i zdrowieć... Brzmi ironicznie, ale (niestety!) chyba wszyscy wiecie, o co chodzi... Opis składu produktów pojawia się na opakowaniach w rozmiarach xxxs a jego długość coraz bardziej super extra maxi. Ujmując sprawę bardziej bezpośrednio: w produktach pojawia się coraz więcej paskudnych składników, do których producenci przyznają się niechętnie, bo my - konsumenci - znamy ich szkodliwe działanie. I tak bawimy się w kotka i myszkę. Mnie ta zabawa bawi coraz mniej, więc coraz więcej rzeczy robię sama i zadziwia, jakie to proste! Przyprawę warzywną zrobiłam na bazie składu ulubionego bulionu lubczykowego, o którym pisałam tutaj ( klik ). Nieco wzbogaciłam skład, proporcje dostosowałam do własnych upodobań i zrobiłam

Pasta z fasoli z miętą

Cudowny aromat mięty unosi się w ciepłe dni wiosny nad oczkiem wodnym w naszym ogrodzie. Oczko może rozmiarami nie powala (i dobrze, bo u nas gości i gospodarzy się szanuje, nie obala... nawet wrażeniami estetycznymi, jest swojsko, domowo), ale wystarcza na obsadzenie aromatycznymi kwitnącymi roślinami. Odkąd pojawiła się mięta, zniknął problem wody zarastającej glonami. Jedynie w bardzo upalne, słoneczne dni trzeba obserwować i ewentualnie odłowić nieco ognisk rozprzestrzeniania się zielonej pływającej nawałnicy. Mięta rośnie od trzech lat i ją też trzeba co jakiś czas odławiać.... Nie rezygnuję jednak, bo od dzieciństwa lubiłam zapach i smak mięty. Herbatki z suszu były moją ulubioną terapią żołądkową. Jakoś rodzice oszczędzili mi stosowania miętowych kropli, więc nadmiar aromatu mnie zniechęcił. Nawet w słodyczach lubiłam miętowy aromat. Jednak nie spotykałam go w obiadowych daniach ani wytrawnych pastach... Aż nadszedł pamiętny dzień emisji kulinarnej potyczki amatorów do tytułu ma

Popsorgo zamiast popcornu

Prażoną kukurydzę wszyscy znamy. Kocha ją część z nas. Część nienawidzi, głównie z powodu zakłóceń akustycznych w czasie oglądania filmów w kinach (filmy akcji są wyłączone z kwestii biorąc pod uwagę liczbę decybeli w czasie emisji)... Latające po wszystkich kątach (i nie tylko kątach) białe paprołki też tej sympatii nie budują. Szczególnie u estetów, których trochę jest tu i ówdzie. W domu natomiast rzadko prażymy kukurydzę pomimo pięknych sprzętów specjalnie do tego przeznaczonych. Jeśli jednak lubicie sobie też i w domu pochrupać, to niekoniecznie musi to być kukurydza. Może być na przykład sorgo. Pojawiło się na sklepowych półkach kilka lat temu. Na początku nieśmiało, próbnie. Teraz już znalazło swoje miejsce na regałach tzw. zdrowej żywności. Czy jest warte tej nazwy? Oceńcie sami: 1. Jest to ziarno naturalne - niemodyfikowane genetycznie, znane i przygotowywane od tysiącleci; 2. W Polsce jest niewiele patogenów zagrażających uprawie sorgo, więc używa się mniej środków ochro

Tiramisu z rabarbarem i porzeczkami

Tiramisu jest z definicji deserem orzeźwiającym, stawiającym na nogi a przynajmniej cucącym świadomość po chwilowej drzemce... Włosi właśnie tego oczekują od takiego deseru i z tych jego zalet wzięła się jego sława i popularność. Korzystano obficie z dopingujących właściwości mocnej prawdziwej kawy (najczęściej espresso). Kofeina działa jednak otrzeźwiająco przez czas jakiś i ciało na spanie ochoty już nie ma, ale mózg... On swój rozum ma i oszukać się nie da. W czasie snu fizjologicznie oczyszcza się z różnych odpadów przemiany materii, a bez snu śmietki sobie hasają po wszelkich jego obszarach. Wpływ tych paprołów widać głównie w ośrodkach odpowiedzialnych za pamięć. Powodują bowiem liczne przekłamania ( znów zapomnieliśmy o wizycie cioci, och ...), obszarach odpowiedzialnych za wolną wolę osłabiając ją ( wiem, że nie powinnam, ale...ups... ), nie wspominając już o zaburzeniach równowagi hormonalnej, ani o spadku ciśnienia po jego chwilowym wzroście...Kofeiny podwójne życie, nie ma

Aromatyczne boczniaki w azjatyckim stylu

Grzyby stały się ulubionym składnikiem moich potraw od kiedy... e tam... zawsze były ulubione. Z biegiem czasu zmieniały się odmiany, potrawy, przyprawy, sposoby przygotowania. W dobie dbania o niski indeks glikemiczny stały się jeszcze bliższe memu sercu. AROMATYCZNE BOCZNIAKI W AZJATYCKIM STYLU 1 słuszna porcja lub 2 przyzwoite 250 g boczniaków ¼ szklanki nerkowców ½ pora 2 spore ząbki czosnku ½ łyżeczki indyjskiego pikantnego curry (nie obawiajcie się, danie wcale nie jest pikantne 😏) ½ łyżeczki mielonej kozieradki ½ łyżeczki czarnuszki 1 łyżka oleju rzepakowego tłoczonego na zimno sól do smaku Czarnuszkę delikatnie rozetrzeć w moździerzu i razem z resztą przypraw podgrzać na oleju. Dodać czosnek i nerkowce, delikatnie podsmażyć niecałą minutę. Dodać pokrojone w paski boczniaki, dusić na średnim ogniu kolejne 2 minuty często mieszając. Dodać pokrojony w półcentymetrowe plasterki por, delikatnie posolić,wymieszać i dusić dalej pod przykry

Majonez z kalafiora bez oleju

Majonez - wyzwanie dla wielu osób... Lubimy go, ale się boimy. Kalorii, tłuszczu, salmonelli i... ? osobiście bardzo lubiłam majonez. Szczególnie z gotowanymi na twardo jajami albo parówką albo sałatką warzywną albo jakąkolwiek wędliną albo... czymkolwiek. Cóż, lubiłam majonez bardziej niż się chciałam przyznać. Odczułam to dotkliwie, gdy postanowiłam go wycofać ze swojego menu. Kremowa konsystencja, ostrzejszy smak i konsystencja cudownie spływająca wielkimi kroplami były czymś, czego brakowało. Pokochałam więc majonez sojowy (niestety nie za długo, bo pochłaniał zdecydowanie za dużo oleju), potem słonecznikowy (oleju już nie dodawałam dużo, ale słonecznik sam w sobie zawiera spore jego ilości) i potem przerwa, bo jakoś przestał mi być majonez niezbędny. Przestałam lubić tłuste dania...? Aż do dzisiaj. Zostało mi trochę ugotowanego na parze kalafiora i batata (do czego ich większą część zużyłam zdradzę już niedługo - będziecie zdziwieni i zaskoczeni... ja byłam...), które wyglądały n