Przejdź do głównej zawartości

Majonez z kalafiora bez oleju

Majonez - wyzwanie dla wielu osób... Lubimy go, ale się boimy. Kalorii, tłuszczu, salmonelli i... ? osobiście bardzo lubiłam majonez. Szczególnie z gotowanymi na twardo jajami albo parówką albo sałatką warzywną albo jakąkolwiek wędliną albo... czymkolwiek. Cóż, lubiłam majonez bardziej niż się chciałam przyznać. Odczułam to dotkliwie, gdy postanowiłam go wycofać ze swojego menu. Kremowa konsystencja, ostrzejszy smak i konsystencja cudownie spływająca wielkimi kroplami były czymś, czego brakowało. Pokochałam więc majonez sojowy (niestety nie za długo, bo pochłaniał zdecydowanie za dużo oleju), potem słonecznikowy (oleju już nie dodawałam dużo, ale słonecznik sam w sobie zawiera spore jego ilości) i potem przerwa, bo jakoś przestał mi być majonez niezbędny. Przestałam lubić tłuste dania...? Aż do dzisiaj. Zostało mi trochę ugotowanego na parze kalafiora i batata (do czego ich większą część zużyłam zdradzę już niedługo - będziecie zdziwieni i zaskoczeni... ja byłam...), które wyglądały na... majonez właśnie! Takie intrygujące uczucie, gdy patrzycie na kawałki warzyw i widzicie, po prostu widzicie miks smaków z wędrującymi ku nim płatkami drożdżowymi w towarzystwie malutkiego ząbka czosnku i jesteście pewni, że to będzie TO... Biorąc pod uwagę, jak dawno majonezu tradycyjnego nie jadłam, za powinowactwo akurat z tradycyjnym jajecznym głowy nie dam. Czuć wciąż smak kalafiora, ale odpowiada na tyle, że już zjadłam z nim trzy kromki na śniadanie. Kanapka z samym majonezem - brzmi zdrowobórczo? Popatrzcie na skład a zobaczycie, że to jedna z najzdrowszych kanapek zjedzonych na śniadanie dzisiaj przez mieszkańców Śląska i Zagłębia. Tak myślę... 


MAJONEZ Z KALAFIORA I BATATA
0.3 l

150 g ugotowanego na parze kalafiora (ok. ⅓ sztuki)
1 łyżka zgniecionego batata ugotowanego na parze
⅓ - ½ szklanki mleka sojowego naturalnego
2 łyżki soku z cytryny (pół małej)
1 łyżeczka dobrej musztardy (klik)*
½ łyżeczki płatków drożdżowych (jeśli jesteście na diecie bezglutenowej sprawdzajcie skład, bo często są z dodatkiem słodu jęczmiennego)
½ łyżeczki soli
malutki (maluteńki) ząbek czosnku
opcjonalnie 1 łyżka ulubionego oleju

Miksuję razem prawie wszystkie składniki dolewając po trochu mleko sojowe aż do uzyskania interesującej mnie konsystencji.

Podana minimalna ilość daje delikatny majonez a maksymalna bazę do sosu typu tatarskiego.
Jeśli przeszkadza Wam wyczuwalny smak kalafiora (ja go akurat cenię, ale nie do wszystkiego będzie pasować) dodajcie wspomniany w przepisie olej. Pozostanie jedynie smuga po kalafiorze a tłuszczu nadal śladowe ilości.


* Musztardy już od lat nie kupuję tylko robię sama.

cały słoik: 1 ww;  0.5 wbt

I tak majonez mogę śmiało szamać na śniadanie i kolacyjkę, bo lekki, zdrowy i pyszny.



UWAGA! W czasie przechowywania aromat kalafiora staje się intensywniejszy. 

Komentarze

  1. czy konieczne jest mleko sojowe czy można użyć inne roslinne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sojowe jest najbardziej neutralne w smaku i dobrze emulguje z cytryną. Z innym trzeba by chyba zagęścić dodatkowo, choć nie próbowałam...

      Usuń
  2. czy konieczne jest mleko sojowe czy można użyć inne roslinne?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i