Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Polskie korzenie...jako pasta na chlebie...równie polskim

Za oknem prawie zima, prawie wiosna. Przy każdej okazji wypatruję pęknięć w ziemi, które nieodmiennie zwiastują wyłaniające się pierwsze zieloności w tym roku. Na razie pęcznieją pąki bzu, róży, jagody kamczackiej, ale na resztę trzeba jeszcze poczekać. I tak czekając zadowalam się tym, co z zeszłego roku zostało. A zostało sporo. Ukochane polskie korzenie :-) no, z małym dodatkiem zieloności (częściowo niestety nie-polskiej, czemu o nasze tak trudno???) Przyjaciółka, odkryła dla mnie bogactwo kulinarne warzyw, zrobiła pyszną pastę na jedną z miliona swoich prelekcji. Wszyscy się nią zajadali, ale zapamiętałam tyle, że są tam warzywa korzeniowe i przecier pomidorowy... Przepis prawie kompletny ;-))))) Nie mam pojęcia, jak moja pasta ma się do pasty Iwonki, ale nam smakuje baaaardzo. Używamy jej do chleba, do  gofrów, do naleśników, do makaronu, do kaszy, ziemniaków... i nie wiem, czego jeszcze. Na zimowe dni jest genialna i arcy polska, co znaczy, że ją już z tego powodu  można p

Lekki a odżywczy i smakowity budyń owsiano - kokosowy z kurkumą

Kurkuma, kłącze szeroko wykorzystywane wśród ludności Indii i nie tylko. Jej możliwości zwalczania stanów zapalnych oraz nowotworów są znane w świecie lekarzy i pasjonatów zdrowia. Sama oswoiłam kurkumę przygotowując  tofucznicę  i teraz stosuję dość często. Najnowsze odkrycie to owsiano - kokosowy budyń z kurkumą. Piękny żółty kolor, konsystencja delikatna a smak wyborny. Dodatki mogą być różne. Nam najbardziej pasują powidła śliwkowe i czerwone porzeczki :-) BUDYŃ OWSIANO - KOKOSOWY Z KURKUMĄ 3/4 szklanki płatków owsianych 1/3 szklanki wiórków kokosowych 2 daktyle świeże (jeśli suszone, to namoczone) 1 łyżeczka kurkumy 2 łyżeczki inuliny 1/3 łyżeczki imbiru 1 strączek kardamonu szczypta soli sok z jednej dorodnej cytryny Płatki i wiórki wymieszać, zalać gorącą wodą kilka centymetrów ponad powierzchnię i odstawić na kilka godzin (optymalnie całą noc). Namoczone płatki, wiórki i daktyle zalać wodą w stosunku 1 : 1, zblendować na gładko. Przecedzić przez gęste s

Klasyka gatunku: pasta ze słonecznika

Pasta słonecznikowa była pierwszą wegańską pastą, jaką zrobiłam. Początki początków 25 lat temu. Nie robiłam jej od kilku już lat. Przypomniała mi się przy okazji wszędzie panującej (ponoć, od jakiegoś czasu mnie te atrakcje omijają) historia związana z tą właśnie pastą. Otóż... ... grypę z 40-stopniową gorączką miałam raz w życiu kilkanaście lat temu. Pamiętam, że niewiele pamiętam ;-) Padłam jak kawka i nie wstałam z łóżka przez trzy dni (ja, która mam jak  Anna  )... Pamiętam natomiast bardzo dokładnie potworny ból głowy. Aż popękały mi naczynka krwionośnie w oczach, brrrrrr.... Nic nie jadłam, wodą pojona byłam nieomal na siłę. Tylko spałam, jeśli ból pozwalał. Po trzech dniach mój mąż przyniósł mi do łóżka kanapkę... Odmówiłam...Nalegał...Robił śmieszne miny, przemawiał najczulszym głosem... Uległam... Po pierwszym kęsie wiedziałam, że będę zdrowa. Kanapka z klasyczną pastą w wykonaniu mężowskim z plasterkami cieniutkimi czosnku i grubymi kiszonego ogórka miała moc. Moc miłości

Fioletowy chleb? Czemu nie!;-)

Eksperymentów z chlebem ci u nas dostatek :-) W sumie wykorzystując zakwas żytni (jest niewiarygodnie żywotny!) i dodając do niego różne mąki można kombinować w nieskończoność. Domowi posiadającemu dobry żytni zakwas brak chleba nie grozi ;-) W ramach szaleństwa eksperymentalnego tym razem zmieliłam dziki ryż (rozerwałam torebkę po prostu i trzeba było wykorzystać ziarenka - za dużo kosztowały, żeby ptaszkom rzucać - nie wiem, czy by zjadły...) i dodałam do uruchomionego zakwasu w proporcji 1 : 1. Trochę soli, wody, żeby konsystencja wyszła jak na "chleb z gara" i tak samo, jak  ten chleb  upiekłam. Poczekałyśmy grzecznie, aż ostygnie, choć ciekawość nas zżerała (zostawiła chude ogryzki, dlatego szczupła jestem ;-))))). Wreszcie rozkroiłyśmy... Ooooooo.... okazał się....fioletowy! Jako wyjątkowy model został obfotografowany z każdej strony ;-) Oto jego portfolio: Z każdą pastą wygląda zabójczo. Już kupiłam mąkę z topinambura... Zobaczymy, jaki z niej wyj

Batoniki morelowo - kardamonowe bez pieczenia, żeby słodkie było zdrowe

Chyba wszyscy (no, prawie wszyscy) lubimy słodkie :-) W sumie, to zupełnie naturalne, mleko mamy jest słodkie, więc od malutkiego brzdąca przywykamy, że słodkie to jedzonko i z nim jest bezpiecznie. Inna sprawa, że źródło słodyczy z czasem nam się zmienia i już nie jest to pełnowartościowe, cudowne w działaniu mleko mamusi a biały proszek, który wykrada nam z organizmu wapń, magnez, witaminki B, zmienia odbieranie bodźców smakowych tak, że zmusza do jedzenia coraz większych porcji, by uzyskać ten sam efekt przyjemności. Innymi słowy: uzależnia. Tak, dzieci matek narkomanek nie znajdują przyjemności w słodyczy, bo ich receptory są już "uodpornione". Nici z przekupywania cukiereczkiem przez dobre ciocie ;-) Manna z nieba też miała smak "placka z miodem" (2 Moj. 16:31)  czyli chlebek prosto od Boga był słodziutki. A Bóg nie jest nieświadomą zdrowego odżywiania ciocią ale mądrym Stworzycielem i wie, że to nie słodki smak jest zły, ale bywają złe źródła tego smaku. Mann

A gdy nie mam czasu czekać na ukiszenie... chrupiąca surówka z czerwonej kapusty

Uwielbiamy kiszoną czerwoną kapustę! Jest prze-pyszna :-) Dlatego własnie szybko się kończy a czasem chciałoby się na obiadek akurat jeść... Przypadkiem odkryłam genialną surówkę też z czerwonej kapusty. Przedwczoraj wieczorem siekałam, mieszałam,upychałam w słojach różne surówki i odstawiłam do ukiszenia. Będą za cztery, pięć dni. Jednak zostało mi trochę posiekanej czerwonej kapusty już wymieszanej z przyprawami. Do słojów upchać więcej się nie dało. Deptać zaś w nich trudno, bo jakby moje stópki nie w rozmiarze Kopciuszka (hmmm, bardziej Calineczka by się przydała ;-)) A ponieważ następnego dnia (wczoraj) podróżowałam trochę i wzięłam ze sobą te "resztki", bardzo się ucieszyłam, gdy otwierając pudełko NIE uderzył mnie kapuściany zapaszek ;-) ale delikatny aromat cytryny... Wow... I tak oto jest ona, chrupiąca surówka z czerwonej kapusty, prze-pyszna! CHRUPIĄCA SURÓWKA Z CZERWONEJ KAPUSTY nieukiszonej ;-) ½ główki kapusty czerwonej (ok. 50 dag) 1 łyżeczka sol

Zakisić żurek to takie proste!

Żurek domowej roboty kiedyś kupowaliśmy "u baby" w bloku obok. Przychodziło się ze słoikiem a lokalna producentka prowadziła do swojej kuchni 2x3 m, w której na taborecie stało emaliowane wiadro z chochlą nakryte ściereczką. "Baba" precyzyjnie odsuwała ową ściereczkę i chochlą przez (koniecznie plastikowy) lejek wlewała żur do podstawionego słoika. Niektórzy przychodzili z butelkami, więc istnienie lejka było ze wszech miar uzasadnione... Płaciło się zażądaną sumę i idąc do domu można było bezkarnie upić kilka łyków orzeźwiającego płynu :-) Dzisiaj żury i żurki, domowe, staropolskie, tradycyjne...oblepione są etykietami ze składem wydrukowanym bardzo drobnym maczkiem. Na nich można znaleźć prawdziwe perełki ludzkiej przedsiębiorczości ;-) Smak tamtego żuru "od baby" pozostał niedoścignionym ideałem prawdziwej lokalnej żywności. "Baba" jednak żadnej machiny ani tajemnych receptur nie miała a żur zawsze był pierwszego sortu! Czysty, delikatnie

Wegańska jajecznica z tofu czyli tofucznica

W języku angielskim scrambled eggs to poszarpane jajka czyli jajecznica. Weganie natomiast "rozszarpują" tofu, więc jest scrambled tofu.   Polscy weganie chcąc nazwać po swojemu tą potrawę wymyślili tofucznicę . Tofu - coś w rodzaju serka robionego z mleka sojowego (fasolki górą! ;-)) - ma ogromne ilości wapnia, żelaza, miedzi,białka, nienasyconych tłuszczów, fitosubstancji działających wspomagająco na ludzki organizm, więc używany jest obficie w krajach wschodnich, skąd pochodzi. Ma także unikalną w świecie roślinnej żywności cechę: mając samemu smak "blady"nabiera bardzo łatwo smaku i aromatu składników, wśród których się go umieszcza. Kucharze nazywają to marynowaniem ;-) i stosują również do mięs, warzyw, owoców. O ile marynowanie mięs jest zupełnie zrozumiałe (niewiele osób zjadłoby mięso w jego naturalnym wydaniu), o tyle podobny zabieg na żywności roślinnej wynika z pragnienia nadaniu potraw odmiennych niż tradycyjne walorów (poszukiwaniu nowości również w

Zupełnie zdrowa surowa musztarda - wspomnienia z domu rodzinnego

Pewnie nie chciałoby mi się dbać o zdrowie, gdyby nie dzieci. To z myślą o nich zaczęłam bacznie studiować zalecenia zdrowotne. Ze względu na dzieci nauczyłam się odróżniać zboża, z których potem mieliłam kaszki, obierałam skrzętnie słonecznik, orzechy i ścierałam je na tarce (tak, na tarce... o blenderze nie słyszałam nawet) do pierwszych dziecięcych śniadanek i obiadków. Nauczyłam się gotować dziwaczne wegetariańskie potrawy, desery bez cukru. Piec chleby z czysto pełnoziarnistej mąki. Szalona matczyna miłość potrafi zdziałać wielkie rzeczy w życiu kobiety... ;-) Są jednak i moje własne wspomnienia z dzieciństwa, które wyrywają z piersi westchnienie, że to tak dawno było... Moja mama też dzielnie dbała o rodzinę tak, jak rozumiała, że jest najlepiej. Tata zapewniał rozrywki, wycieczki, zabawy. Wszyscy mieliśmy lekkiego bzika na punkcie pieczenia kiełbasek na ognisku. Na "pieczonki" wyjeżdżaliśmy nawet ...zimą :-D Tak, robiliśmy ogniska pośród śniegu! Cóż, dla taty nie było

Lazania z niespodzianką

Jak wprowadzić więcej warzyw do codziennego menu? Zastępować nimi inne produkty ;-) np. zamiast makaronu do lasagne użyć ... selera korzeniowego! Natknęłam się na ten genialny pomysł na blogu  Green Kitchen Stories  . Ponieważ część mojego potomstwa NIE lubi selera prawie w każdej postaci, nie lubi też pieczarek, więc kombinowałam inaczej. Wyszło ciekawie... Dla porównania zrobiłam też prawie taką jak David i Luise. Prawie taką, bo szpinak mi wyszedł, a mnie nie chciało się wyjść za nim ;-) Użyłam więc patentu sprzed lat. Uwielbiałam makaron z prażonym czosnkiem z zieloną pietruszką na odrobinie oliwy. Patent wykorzystałam i wyszła pyszna lasagne, którą zjadła cała rodzinka i prosiła o dokładki :-D I wersja dla nielubiących pieczarek, jeśli szpinak zwiał i brakło świeżych pomidorków, natomiast zawitały do nas bataty ;-) czyli zupełnie inna lasagne :-DDDD Wszyscy wiemy, że warzywa jeść trzeba, bo zdrowe. Wszyscy też lubimy warzywa...na reklamie burgerów

Kiszonki z...brukselki :-)

Brukselkom oprzeć się nie mogę. Są takie piękne, zieleniutkie, jędrne, ach... Jak tu nie korzystać z sezonowego bogactwa! Nasze polskie, swojskie, najlepsze :-)  Glukozynolaty aż pękają z chęci zawalczenia o moje zdrowie. Nie lubię marnować takiego animuszu, więc tym razem obróbka brukselek bez ognia. Pierwsza próba kiszenia uwieńczona sukcesem :-)  Kiszonki ogólnie są super. Żadne cieknące jelita niegroźne, bakterie imprezują na całego, ale w zdrowych granicach. Dobrze wychowane ;-) Na kiszonkach :-))) Okazało się, że kiszenie można oswoić. Szło powolutku. Najpierw ogórki (jak dobre, to trudno zepsuć), potem cukinia (analogicznie jak ogórki tylko przyprawy nieco bogatsze), kapusta (totalne fiasko - zepsuła się po tygodniu) i to by było na tyle. Aż do zeszłego roku... Ośmielona kilkoma latami pysznych ogórków postanowiłam spróbować poszerzyć asortyment ;-) Pojawiły się kiszone papryki (miękkie, ale smaczne), cytryny (mocne...jak bardzo drobny dodatek nieźle podkręcają smak) i znów

Racuchy na zakwasie z brukselką :-D

Brukselka w nowej odsłonie. Nadprodukcja zakwasu nadal trwa, więc przyszło na racuchy z brukselką oczywiście. Te malutkie kapustki są tak urocze, że nie sposób im się oprzeć... Wyszło połączenie bardzo przyjemne. Mąż z synem wzięli nadprodukcję do pracy, poczęstowali kolegów. Im również smakowały, więc może posmakują jeszcze komuś? :-) 0.7 l aktywnego zakwasu żytniego 1 szklanka mąki gryczanej 1 szklanka mąki orkiszowej 1 szklanka letniej wody ½ kg brukselek 2 czerwone cebule 4 łyżki orzechów włoskich 2 ząbki czosnku 6 łyżek oleju rzepakowego tłoczonego na zimno 1 łyżeczka soli 1 ½ łyżeczka pieprzu ziołowego ½ łyżeczki mielonej kolendry ½ łyżeczki mielonego kminku Brukselki obrać z wierzchnich liści i pokroić w dość cienkie plasterki. cebule pokroić w półkrążki. Czosnek przecisnąć przez praskę lub bardzo drobno posiekać. Orzechy grubo posiekać. Do zakwasu dodać oba rodzaje mąki oraz wodę, wymieszać bardzo dokładnie. Dodać resztę składników, ponown

banoffee pie mniaaaam... raw wersja!

Ciasto bez pieczenia? Czemu nie! Sophie Dahl w swojej książce wspominała incydent surowego jedzenia. Rzadko udawało się coś zjeść "na mieście", ale smakowało obłędnie...w końcu ta kobieta naprawdę umie gotować, hmmm, w tym wypadku akurat bardziej pasuje: "łączyć składniki" ;-) Problem, na jaki natrafiła, dotyczył wagi. Po krótkim okresie raw foodowskim przytyła ładnych kilka kilogramów ku zdziwieniu swojego lekarza. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że dobrze przyrządzone raw food jest obłędnie smaczne. A desery...oh...pyszności nad pysznościami...Wiem, co mówię, sama trzy miesiące tak się żywiłam :-) I właśnie desery pannę Dahl zgubiły. Smakowały jednak tak niesamowicie, że wróciwszy do diety tradycyjnej, nie wyrzekła się raw deserów. Nie dziwię się nic a nic! Po takim kulinarno-smakowym doświadczeniu opis jedzenia Adama i Ewy w raju BEZ gotowania, na SUROWO, brzmi kusząco (hm, poza tymi jednymi owocami). W moim "surowym" okresie czułam się trochę, jak w

Najzdrowszy chleb skandynawski knäckebröd po polsku

Idąc śladem najzdrowszych rodzajów pieczywa dotarłam do kuchni skandynawskiej i tamtejszego chleba. Podobno był tak funkcjonalny, że tamtejsza ludność, choć uboga, cieszyła się dobrym zdrowiem i świetna kondycją uzębienia. Niestety było, minęło. Ale do chlebka można wrócić :-) Poniższa próba inspirowana wieloma przepisami okazała się bardzo smaczna i wpisała się na stałe w nasze menu. 100 g płatków owsianych zwykłych 100 g mąki żytniej razowej grubo mielonej 50 g nasion słonecznika 25 g siemienia lnianego zwykłego 25 g sezamu niełuszczonego 1/2 łyżeczki soli 180 ml letniej wody nasiona kminku do posypania Wszystkie suche składniki, poza kminkiem, wymieszać w misce. Dolać wodę i dokładnie wyrobić masę silikonową szpatułką lub zwykłą łyżką. Odstawić na kilka minut. W tym czasie blachę do pieczenia wysmarować delikatnie oliwą i wysypać mąką razową. Napęczniałą już i zwartą masę wykładać partiami na blachę delikatnie rozsmarowując ją na grubość 2 - 3 mm. Całość posypać k