Żurek domowej roboty kiedyś kupowaliśmy "u baby" w bloku obok. Przychodziło się ze słoikiem a lokalna producentka prowadziła do swojej kuchni 2x3 m, w której na taborecie stało emaliowane wiadro z chochlą nakryte ściereczką. "Baba" precyzyjnie odsuwała ową ściereczkę i chochlą przez (koniecznie plastikowy) lejek wlewała żur do podstawionego słoika. Niektórzy przychodzili z butelkami, więc istnienie lejka było ze wszech miar uzasadnione... Płaciło się zażądaną sumę i idąc do domu można było bezkarnie upić kilka łyków orzeźwiającego płynu :-)
Dzisiaj żury i żurki, domowe, staropolskie, tradycyjne...oblepione są etykietami ze składem wydrukowanym bardzo drobnym maczkiem. Na nich można znaleźć prawdziwe perełki ludzkiej przedsiębiorczości ;-) Smak tamtego żuru "od baby" pozostał niedoścignionym ideałem prawdziwej lokalnej żywności.
"Baba" jednak żadnej machiny ani tajemnych receptur nie miała a żur zawsze był pierwszego sortu!
Czysty, delikatnie wiercący w nosie, pozostawiający piękny pełny bukiet ziół i czosnku...
Jak dzisiaj przygotować takie cudo? Na jednym z warsztatów pieczenia zdrowego, domowego chleba miła starsza pani zapytała, czy z zakwasu, który rozdałam uczestnikom, można zrobić żur. Pomyślałam: no przecież oczywiście, że musi się dać zrobić! Jeśli można zakwasić czerwony barszczyk, to na pewno można i żurek...
Spróbowałam i udało się :-) Wyszedł wspaniały remake żurku "od baby".
Udał się już szereg razy. Powstały z niego również różne zupy żurkopodobne, które uwielbiamy całą rodziną. Chętnie więc podzielę się przepisem. Może komuś z Was również się przyda?
ŻUR DOMOWY
5 łyżek zakwasu żytniego
2 listki laurowe
5 ziaren ziela angielskiego
4 ziarenka pieprzu czarnego
2 ząbki czosnku
1 łyżka soli
Do wyparzonego litrowego słoja wkładamy zioła, zakwas i przekrojone na pół ząbki czosnku. Zagotowujemy litr wody, dokładnie rozpuszczamy w niej sól. Zostawiamy do ostudzenia do temperatury 40 stopni C. Wlewamy do słoja, przykrywamy ściereczką, owijamy gumką recepturką, żeby nam dodatkowi smakosze do żuru nie wleźli i odstawiamy w spokojne miejsce na 4 - 5 dni. W międzyczasie mieszamy 2 - 3 razy. Dobry żur powinien pięknie pachnieć i nie może być na nim śladu pleśni!
Wykorzystujemy go do picia bezpośrednio po ukiszeniu, gotowania tradycyjnego żurku a także przygotowywania warzywnych koktajli i zup/wariacji o kwaśnym smaku. Jak mogłam żyć tyle lat BEZ takiego żurku? Nie mam pojęcia, ale wiem, że koniec z tymi mrocznymi czasami ;-D Teraz żurek nastawiam regularnie wraz z innymi kiszonkami. Czekamy cierpliwie, aż (poza niewątpliwymi przyjemnościami podniebienia) znów będzie pracował nad kondycją naszych jelitek. Niezwykła funkcjonalność zakwasu jest dla mnie namacalnym dowodem, że świat został stworzony dla dobra życia i zdrowia. Mikroorganizmy (jeśli im nie zatrujemy życia) spontanicznie stwarzają przyjazne środowisko. A przecież jeszcze niedawno nikt nie miał pojęcia o ich istnieniu. Z tej niewiedzy m.in. pożywkę czerpała ewolucja... Czas przyjrzeć się tej teorii wnikliwiej i wyrzucić wszystkie wątpliwe argumenty a wtedy chyba niewiele z niej zostanie... Może i ona "uklęknie", jak napisano: "Bo napisano: Jakom żyw, mówi Pan, Ugnie się przede mną wszelkie kolano I wszelki język wyznawać będzie Boga." Rzym. 14:11
Ugotowany dzisiaj :))) Mniam!!!
OdpowiedzUsuń:-))) Brawo! czasem się wypije wcześniej niż obierze warzywka ;-)
UsuńPołowa była wypita zanim się dokisiła, ale na zupkę starczyło:)
OdpowiedzUsuń