Przejdź do głównej zawartości

Ser nie-ser owsiany

Ser żółty. Ciągnący się z pizzy... wypływający spomiędzy warstw burgera... miękko łączący nitki spaghetti... A może cieniutkie plasterki delikatnie muśnięte ostrą musztardą na chrupiącym chlebie? Albo śmiało bulgoczący w serowej zupie? Która z twarzy sera najbardziej Wam odpowiada? Miałam nawałnicę soków trawiennych na widok każdej z nich. Nic dziwnego. Jadając sery dość często, w moim organizmie uruchomiony został mechanizm reakcji uzależnienia. Wprowadziłam związki chemiczne, które spowodowały, że nawet nieźle śmierdzący ser okazywał się wart całkiem znacznej ceny (dlaczego te najbardziej śmerdzące są takie drogie??? Czy cena ma przekonać, że zapach to celowy zabieg a nie efekt zepsucia?) traktowałam jak przysmak. Tak traktowałam. Ostanimi czasy przechodząc niedaleko mleczarni z różnymi odmianami serów ze zdumieniem odkryłam, że już mi NIE PACHNĄ smakowicie! Szczerze mowiąc, nawet pachną nieładnie. Odwyk zrobił swoje. Ser jednak miał dwie zalety: świetnie łączył różne smaki i tekstury produktów sałatkach a także świetnie sprawdzał się w szybkich kanapkach czy przekąskach. Tych jego zalet mi czasem brakowało. Gdy więc spotkałam się z przepisem cookingwithplants na coś w funkcji sera, ale na bazie owsa i z niewielką zawartością tłuszczu, musiałam spróbować. Rezultat bardzo mnie zadowolił. Nie-ser świetnie sprawdza się w sałatkach, na kanapkach a nawet jedzony plasterkami z warzywnymi dodatkami lub bez dodatków. Autorka ma zdecydowanie smaki amerykańskie, więc trochę przepis przerobiłam pod nasze potrzeby. Poniżej podaję moje proporcje. Oryginalne znajdziecie pod powyższym linkiem.  Dla nas źródłowy nie-ser był zdecydowanie zbyt intensywny i dymny.


SER-NIE SER OWSIANY

1 szklanka płatków owsianych (bezglutenowych)
1 upieczona czerwona papryka
½ upieczonego lub ugotowanego na parze batata (ok. 100 g)
3 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
½ szklanki płatków drożdżowych (bezglutenowych)
2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cebuli granulowanej
1 łyżeczka czosnku granulowanego
½ łyżeczki papryki wędzonej
3 łyżki agaru
4½ szklanki wody

Płatki owsiane zmiksować z solą, cebulą, czosnkiem, olejem, cytryną, papryką, batatem i 2 szklankami wody.
W rondlu rozpuścić agar w 2½ szklanki wody, zagotować mieszając, zmniejszyć gaz i pogotować ok. 2 minuty.
Do masy owsianej w kielichu blendera dodać paprykę wędzoną, płatki drożdżowe i zmiksować na bardzo gładko.
Dodać ugotowany agar i zmiksować na krem.
Przelać do foremek, odstawić do stężenia w chłodne miejsce.
Najwygodniejsze są silikonowe, bo łatwo serek później wyciągnąć. Jednak każda daje radę, trzeba tylko delikatnie podważać brzegi przed wyciągnięciem lub kroić bezpośrednio w foremce i wysuwać po plasterku. Ale się da :-)


Może również wyglądać bardzo stylowo, acz z pazurkiem... o.k. szabelką, kordiałem...? Grunt, że smaczne i wygodne ;-)


Komentarze

  1. Wow!!! Ale prawdziwy czad :) Chyba nie ma rady muszę zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serek pyszny !Dzięki za przepis !

    OdpowiedzUsuń
  3. Robię ser już drugi raz i mam pytanie: czy można go zamrażać? Z tego przepisu wychodzi go bardzo dużo i ostatnio część się niestety zmarnowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Karolino, niestety do tej pory nie mroziłam tego serka. Zjadamy go na bieżąco. Natomiast kiedyś, kiedyś robiłam wegański niby ser z agarem, ale z nerkowców i mroził się bardzo ładnie... Czy z płatkami się sprawdzi? Hmmm... mam niejakie obawy. Jednak, jeśli zdecydujesz się na eksperyment z mrożeniem, mogłabyś podzielić się wnioskami?

      Usuń
    2. Zamroziłam na próbę jeden mały pojemniczek. Po rozmrożeniu był w porządku, konsystencja bez zmian, w smaku też ok. Jeśli ktoś tak jak ja ma do zużycia ser tylko na jedną osobę, to polecam mrożenie nadmiaru :)

      Usuń
    3. Super! Bardzo dziękuję za tą cenną informację. Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...