Majowa pogoda potrafi płatać bardzo przyjemne figle. Tego roku maj zaczyna się słonecznymi, gorącymi dniami. Wtedy gotowanie gorących zup nie jest szczytem marzeń. Przynajmniej moich. Nawet noce są dość ciepłe. Mieszkając na pustyni bylibyśmy spaleni upałem w dzień a zmrożeni nocą. W Polsce pustynia zarosła (;-)), pewnie dlatego pomimo gorących dni, mrożenie nam nie grozi (;-)). A może z innego powodu... Tak czy siak, gorące zupy nie cieszą się wielkim powodzeniem. Dlatego skorzystałam z mrożonek (ogródek pochłonął mnie na tyle, że nawet obieranie i krojenie warzyw wydaje mi się zbyt czasochłonne...), zmiksowałam co nieco, dodałam co nieco i zaserwowałam... absolutnie nie co nieco! Raczej absolutnie wypasiony posiłek. Ja akurat musiałam, MUSIAŁAM dojeść kromę chleba. Co poradzę, gryczany naturalny jest taki pyszny... ;-)
BARSZCZ UKRAIŃSKI bez gotowania
2 porcje
300 g mrożonych warzyw do barszczu ukraińskiego (bez ziemniaków!)
80 g kapusty włoskiej
3 szczypty soli
1 średnia gałązka selera naciowego
1 ząbek czosnku
gruby plaster cytryny bez pestek
3 pomidory suszone
½ łyżeczki pieprzu ziołowego
½ łyżeczki majeranku
½ łyżeczki sosu sojowego Tamari
½ - 1 szklanki kwaszonego barszczu
natka pietruszki do podania
Kapustę drobno poszatkować, wymasować z solą, porządnie pognieść i odstawić.
W blenderze zmiksować mrożone warzywa, seler, czosnek, cytrynę, suszone pomidory, przyprawy ziołowe i barszcz, do uzyskania interesującej nas ziarnistości (ja lubię prawie gładką ;-) i temperatury (w czasie miksowania się również podgrzewa).
Doprawić do smaku sosem sojowym.
Podawać z soczystą kapustą i pieczarkami smażonymi bez tłuszczu, posypany siekaną natką pietruszki,
ewentualnie z pajdą chleba po swojsku staropolsku ;-)
SMAŻONE PIECZARKI bez tłuszczu
250 g świeżych jędrnych pieczarek
1 cebula
2 ząbki czosnku
spora garść kiełków soczewicy lub fasolki mung
kilka kropel sosu Tamari
Suchą patelnię o grubym dnie (idealna jest żeliwna) bardzo mocno rozgrzać.
Pieczarki oczyścić i zetrzeć na grubych oczkach tarki, cebulę pokroić w piórka a czosnek posiekać.
Pieczarki wrzucić na goracą patelnię i zostawić nie mieszając przez kilka minut, aż od spodu się zrumienią.
Delikatnie wymieszać, dorzucić cebulkę, czosnek i ponownie przesmażyć bez mieszania przez kilka minut.
Posypać kiełkami soczewicy/fasolki.
Całość przemieszać, podlać kilkoma kroplami sosu Tamari, dokładnie wymieszać i wyłączyć gaz.
Gotowe!
Z mieszkaniem na pustyni kojarzy mi się historia, którą wszyscy znamy z przysłów, ludycznych opowieści i zazwyczaj wkładamy między baśnie. Archeologia jednak również płata figle i całkiem niedawno jeden taki właśnie wywinęła. Zawzięci poszukiwacze prawdy historycznej znaleźli bowiem na dnie Morza Czerwonego pozostałości po... pojazdach (rydwanach) egipskiego wojska z okresu XIII/XII w. p.n.e. czyli czasu, kiedy żył pierwszy przywódca narodu izraelskiego Mojżesz. Historia biblijna ma to do siebie, że podaje daty w odniesieniu do lat panowania aktualnych władców. Określenie więc wzajemnych zależności czasowych różnych wydarzeń wymaga detektywistycznych umiejętności. Cóż, wśród archeologów nie tylko Indiana Jones miał detektywistyczną żyłkę. Pogrzebali, poszukali, doszli do... różnych wniosków. Ha! Jednak różnice na szczęście nie czynią ich wyliczeń absurdalnymi. Poślizgi są do przełknięcia. Czasem bywa obarczone większym błędem określenie wieku dbających o urodę i image szanownych ciotek, stryjenek i... babć... choć żyły raptem kilkadziesiąt lat temu. Ba! Wiek współcześnie żyjących 100-latków mieszkających na Kaukazie czy w Vilcabambie, bywa weryfikowany jedynie na podstawie... ich własnych oświadczeń, bo dokumentów i świadków brak :-D Niezależnie od chronologicznych poślizgów, rozjazdów i innych ślizgawek, odkrycia na dnie Morza Czerwonego potwierdziły masową przeprawę potężnych wojsk egispkich przez głęboki rów morski zakończoną najwyraźniej tragicznie. Po co pchały sie w morskie otmęty??? Opisuje dokładnie takie zdarzenie Pismo Święte w swojej drugiej księdze barwnie i emocjonalnie. Opisuje również równoczesną wędrówkę Izraela pod przywództwem Mojżesza przez pustynię właśnie. W nocy przejmujące zimno, w dzień potworny skwar. Powinien im doskwierać, ale Pismo opisuje jednocześnie, że w dzień wędrował z Izraelem obłok a nocą grzał ich słup ognia. Lokalny klimatyzator o imponujacej wydajności doskwierania na się wziął. Można mieć wątpliwości co do historyczności takiego opisu, prawda? A jednak bywają inteligentni, wykształceni, zrównoważeni ludzie, którzy uważają, że ten opis jest opisem historycznym. Można by ich za wariatów uznać. Tyle, że nijak na wariatów nie wyglądają. Twierdzą, że uwierzyli na podstawie konkretnych, wiarygodnych dowodów... c.d.n. ;-)
Napisali, że na tej pustyni wędrowcy i tak gotowali posiłki!!! Hmmm... od biedy mogę podgrzać ten barszczyk... ;-)
Jeśli spodobały Wam się deseczki ze zdjęć, to mam przyjemność poinformować, że wykonane zostały przez woodenstuff. Bardzo życzliwi ludzie, chęnie wyszli naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom. Ich deseczki są jednymi z najmilszych w mojej kuchni :-)
Napisali, że na tej pustyni wędrowcy i tak gotowali posiłki!!! Hmmm... od biedy mogę podgrzać ten barszczyk... ;-)
Jeśli spodobały Wam się deseczki ze zdjęć, to mam przyjemność poinformować, że wykonane zostały przez woodenstuff. Bardzo życzliwi ludzie, chęnie wyszli naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom. Ich deseczki są jednymi z najmilszych w mojej kuchni :-)
Wow , super w upały . A jakby świeże warzywa to jakie i w jakich proporcjach tak mniej więcej?
OdpowiedzUsuńWitaj Margot :-) Mając więcej czasu robiłę również taki barszcz ze świeżych warzyw. Nawet wrzuciłam przykładowy zestaw składników https://swojskozfasolka.blogspot.com/2016/03/barszcz-ukrainski-wersja.html
UsuńChoć jestem pewna, że dobierzesz doskonale składniki. Surowe zupy są bardzo elastyczne :-) Z moich doświadczeń wynika konieczność dodania czegoś słodkiego. Zazwyczaj idzie jabłko, które z burakami genialnie współgra... w ocenie moich kubków smakowych :-D
Dziękuję Beato za odpowiedz :)
UsuńZ przyjemnością uczyniłam ją :-)
Usuń