Przejdź do głównej zawartości

Serek fermentowany z nerkowców na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty

Nie-nabiał z orzechów nerkowca to klasyk roślinnej kuchni. Najciekawsze smaki i najwyższe wartości odżywcze pojawiają się wraz z wprowadzeniem na kulinarny warsztat fermentacji tychże.  Zaczęłam od wykorzystania tradycyjnego żytniego rejuvelaca, potem był gryczany, i z komosy, a najsmaczniejszy serek na nim jest tutaj. Później poszły w ruch prostsze i szybsze sposoby. Najprościej, najtaniej i najszybciej idzie z wodą z domowych niepasteryzowanych kiszonek. Działa woda z kiszonych ogórków, kapusty, dyni, selera a nawet marchewki (sprawdzałam wszystkie). Jednak kolorem powala nie-ser na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty. Cudo...


FERMENTOWANY SEREK Z NERKOWCÓW
na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty

1 szklanka orzechów nerkowca
woda
woda z kiszonej czerwonej kapusty
sól (opcjonalnie)

Nerkowce kilkakrotnie opłukać w ciepłej wodzie, zalać przegotowaną wodą, odstawić na namoczenia na minimum 4 godziny a najlepiej na 6 - 8 godz.
Orzechy dokładnie odączyć, zalać wodą z kapusty dopełniając letnią przegotowaną, jeśli wody z kiszonki brakuje.
Dokładnie zblendować.
Dosolić do smaku, przeożyć do szklanego lub ceramicznego naczynia, przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do fermentacji.
Zależnie od od temperatury i siły bakterii fermentacyjnych w kiszonce po 12 - 20 godzinach serek powinien mieć już popękany wierzch a wewnątrz napowietrzoną strukturę.
Im dłużej będzie fermentował, tym będzie kwaśniejszy.
Przechowywać w lodówce szczelnie zamknięty.


Wartości odżywcze mocno przybliżone, gdyż trudno okreslić, jak zadziałały mikroorganizmy w czasie fermentacji. Obliczone więc dla serka sprzed fermentacji:
100g to 246 kcal
20g tłuszczu
12g węglowodanów
8g białka


Czas i siła fermentacji będzie zależała od temperatury pomieszczenia. Im wyższa, tym szybciej i gwałtowniej. Gdy jest bardzo gorąco (teraz), nawet kilka godzin wystarczy, żeby mieć kwaśny napowietrzony serek. Trzeba wręcz uważać, żeby nie przekwasić. Ale i tak mamy szczęście, że w Polsce mieszkamy a nie w... Afryce albo południowej Azji. Tam trzeba być bardzo czujnym. Fementacja szaleje w sposób dla nas nieprzewidywalny. Lokalni mieszkańcy korzystają z niej w pełni. Fementują wszystkie chyba nasiona, pieką bułeczki, placki. Część z nich nawet gotują  na parze. Idzie w ruch mąka ryżowa, kasza jaglana, różne odmiany soczewicy. Spodobał mi sie pomysł zakwasowych naturalnych placków z kaszy jaglanej i soczewicy. Próbowałam w chłodniejszym czasie i nie udało się. Może czas spróbować teraz, póki żar w powietrzu...?
Taki klimat ma jednak swoje minusy. Niektóre produkty są bardziej cenione, gdy unikną fermentacji. choć dla nas to niepojęte. Takie wino na przykład. Świeży sok gronowy, który uniknął fementacji jest w wysokiej cenie. Młode zaś wino, które pojawia się wszędzie nieproszone, jest produktem powszechnie dostępnym i mało cenionym. Nawet jedząc większe ilości rodzynek (które są niesamowicie słodkie) można podbić procenty w krwioobiegu! U nas trzeba by zjeść kilka kilogramów jabłek... upalnym latem... Wwytycznych o służbie kapłanów jest zakaz spożywania rodzynek w ogóle, żeby uniknąć upojenia... Judaizm nazywa takie osoby nazyrejczykami poświęconymi Bogu. Nie mogą w ogóle alkoholu (nic dziwnego, nawet odrobina przeszkadza w rozsądnym myśleniu), a ci ludzie mają służyć innym w bardzo istotnych sprawach dotyczących wieczności. Lepiej, żeby głupot nie gadali... Rodzynki razem z winem idą precz. Sfermentują zanim sie strawią i procenty znów rosną. Cóż, mają na szczęście daktyle 😂

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych