Przejdź do głównej zawartości

Tofurnik z makowcem łapka w łapkę zgodnie idą...

Seromak zagościł na łasuchowych stołach już dawno temu znajdując wielbicieli wśród tych,, którzy do tej pory nie mogli się zdecydować, czy bardziej lubią sernik czy makowiec. Czemu nie połączyć w takim razie obu tych smakowitych wypieków! W wersji roślinnej powinien się on nazywać analogicznie tofumak, ale jakoś kojarzy mi się z japońskimi maki-zushi... A to jednak nie tak... zupełnie, absolutnie nie tak...
Nie zawsze da się obu panom służyć... Czasem ci panowie są jak bliźniacy, podobni naturą, charakterem (jak tofurnik/sernik i makowiec). Czasem jednak są swoimi przeciwieństwami (jak jest to w przypadku Boga i "mamony" jak napisano w ewangelii Mateusza 6:24: Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi). I o ile życie po Bożemu wyklucza się z życiem dla siebie samego (On jakoś zawsze inspiruje do bezinteresowności, pomocy innym, dzielenia się... trochę jak sam Pan Jezus żył...), o tyle upodobanie do tofurnika i makowca idzie pięknie w parze.
Pozwólcie więc, że podzielę się przepisem na to cudo wege kuchni.
(jak dałoby się chętnie bym i poczęstowała)


 TOFU-MAKOWIEC ;-)
tortownica o średnicy 24 cm

20 dag maku (tym razem kupiłam mielony)
7 suszonych moreli
7 suszonych śliwek
5 suszonych fig
¼ szklanki rodzynek niesiarkowanych
½ szklanki płatków owsianych
¼ szklanki migdałów
1 czubata łyżka inuliny
1 łyżka siemienia lnianego
1 eko pomarańcza
1 duża reneta lub inne kwaśne jabłko
2 łyżki syropu klonowego lub z agawy
szczypta soli

2 kostki tofu po 180 g
2 małe jogurty sojowe naturalne (lub dodatkowa kostka tofu i sok z jednej cytryny)
3 łyżki ksylitolu lub do smaku
1 czubata łyżka inuliny
2 łyżki mąki jaglanej
2 łyżki oleju kokosowego nierafinowanego
szczypta soli

Suszone owoce drobno pokroić a migdały roznieść w moździerzu lub wałkiem w grubym woreczku do mrożonek.
Pomarańczę dokładnie wyszorować, zetrzeć skórkę i wycisnąć sok.
Płatki zmiksować z 1 szklanką wody, odcedzić na grubym sitku lub przez ściereczkę tak, by otrzymać bardzo esencjonalne mleko owsiane.
Siemię zmielić.
W dużej misce wymieszać mak z bakaliami, inuliną i siemieniem.
Jabłko zetrzeć na tarce o grubych oczkach, dodać do masy makowej.
Dolać mleko owsiane, skórkę startą i sok z połowy pomarańczy.
Całość bardzo dokładnie wyrobić dłońmi przez 1 minutę.
Foremkę wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować olejem kokosowym, wyłożyć masę makową i polać ją syropem klonowym delikatnie go wcierając*.

Tofu zblendować bardzo dokładnie żyrafą razem z jogurtem, sokiem cytrynowym i z drugiej połowy pomarańczy, ksylitolem, inuliną i olejem kokosowym.
W masę wmieszać mąkę jaglaną i skórkę z drugiej połówki pomarańczy.

Masę serową wyłożyć na makową, wyrównać.
Piec 1 godzinę w temperaturze 180⁰C.
Wyłączyć piekarnik i pozwolić ciastu wystygnąć przy otwartych drzwiczkach.
Chłodne wyjąć do stężenia na kilka godzin (optymalnie całą noc w chłodnym miejscu).


Kroi się bardzo wygodnie. Jest zwarte, ale miękkie...


Pomiędzy słodkimi trufelkami, pralinami i sosami pysznie wystawia swoją głowę wiedząc, że jest wyjątkowe ;-)


* Ciasto lepiej smakuje, jeśli nie wleje się syropu do masy, ale znajdzie się on pomiędzy warstwami makowca i tofurnika.

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d