Topinambur pojawił się w polskiej kuchni z pewną dozą nieśmiałości. Raz, że spod ziemi słoneczne dni mogą nieco prze-razić. Dwa, że niby to bulwa, a smakuje przecież słonecznikiem (dobrze, nazywa się słonecznik bulwiasty, ale kto pamięta te wszystkie nazwy???). Trzy, że wygląda jak mini ziemniak a je się go na surowo i chrupie wtedy pod ząbkami jak gorzka czekolada. Z takim mariażem atrybutów każdy czułby się nieswojo... I ten rozmiar... nawet duże w swoim rodzaju wyglądają mizernie na straganie... Do tego traci uroczą jędrność z każdą godziną spędzoną poza bezpiecznym ziemnym schronieniem. A jest ona wszak jego wielkim atutem!... Jednak zawarta w miąższu inulina (doskonały prebiotyk) i przyjazny indeks glikemiczny kusi, żeby rozglądać się w jego poszukiwaniu mimo wszystko. Rynek ma swoje prawa. Jako, że jędrność topinambura ulotna, już pokazała się w sklepach ze zdrową żywnością... mąka z topinambura! Jak to jeść? Otóż, smak ma niezwykły, nieco korzenno piernikowy. Tylko dodać kolend...
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.