Czasem staję zupełnie bezradna wobec sytuacji, która mnie mocno dotyka. Zdarza się, że osłupiała patrzę na to, co się dzieje, nie mogąc uwierzyć, że dzieje się naprawdę. To moment, kiedy wiem, że trzeba wziąć kilka głębokich oddechów (czasem zacząć w ogóle oddychać!), wrócić myślą do fundamentów, które są niezmienne i na ich bazie wędrować do teraźniejszości. Budować obraz rzeczywistości krok po kroku, kładąc cegiełkę po cegiełce bacznie uważając, jakie jest ich miejsce. Po kilku (czasem kilku... tysiącach) chwilach zaczynam czuć się pewniej. Zdumienie zaczyna się kurczyć do jedynie pewnych elementów rzeczywistości a oczy powoli wyszukują przygotowaną ścieżkę. To znak, że rozum wraca a przerażenie mija... Ufff... mogę zacząć działać. Wiem, co mam robić, a czego nie robić. Wracam do życia. Osłupienie pozostaje tylko wspomnieniem. Chociaż elementy zdumiewające mogą zdumiewać jeszcze bardziej. Bywa i tak. Jednak są to już tylko elementy. Koronawirus... Był egzotyczną wieścią z dalekie
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.