Jestem swojakiem. Nie przepadam za orientami, tropikami, błękitnymi lagunami i ciepłym morzem. Wolę chłodny Bałtyk, kiszona kapustę i marchewę. Cóż, każdy ma swoje szmergle. Ale... kto wie, co jest rdzennie polskie a co przemknęło cichaczem przez granicę/granice naszego przyzwyczajenia...? Imbir - nie nasz, a zadomowił się na dobre. Kurkuma - nie nasza, a świeża na sklepowym półkach już nikogo nie dziwi. Bataty - u nas kiepsko rosną, a nawet ja je polubiłam tak bardzo, że są stałym składnikiem moich posiłków. Właściwie, to nie planowałam tak układac swojego menu. Tak wyszło, że one mi bardziej na zdrowie wychodzą. Tym bardziej, że nasze swojskie ziemniaki o prawdziwym smaku, którego nie wypłukały tony pseudoochronnych oprysków i niewzmacniających nawozów, są dzisiaj jak Latający Holender. Niby ktoś je gdzieś widział, ale nikt od lat nie jadł. Przestaję się dziwić, bo nawet w moim ogrodzie ostatniego lata ziemniaki nie obrodziły. Praktycznie wykopałam ich tylko na kilka niewielkich prz
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.