Przejdź do głównej zawartości

Surowa granola w trzech smakach

Mój wieczorny rytuał to zalewanie porcji płatków owsianych wodą. Przykrywam i pozostawiam na noc do namoczenia. Natomiast rankiem do blendera wrzucam zieloności liściaste z dodatkami, na kuchence podgrzewam napęczniałe już płatki, dodaję chłodne owoce i mam w kilka chwil śniadanie, którym delektuję się rozmyślając o cudownym czekającym mnie dniu pełnym niespodzianek. A jest ich zawsze sporo. Bywają radosne i nieprzyjemne. Dotykają na moment lub zostają w pamięci na dłużej. Całe bogactwo i pełnia życia. Czasem jednak mam ochotę na drobną modyfikację, by do koktajlu dorzucić zamiast pestek czy orzeców, coś chrupiącego inaczej. Albo w ogóle mam ochotę podziabać zębami (póki są... ;-)) coś, co w naturze ma hardość. Taką zdrową, nic z nowoczesnej "asertywności" mylonej zbyt często z prawdziwą, kulturalną i rozsądną asertywnością czyli upartą zaborczością, przy której rynce łopadajom na bruk... zamiast fortepianu... przynajmniej taniej wycodzi... ;-) Wracając do miłych poranków: Wtedy sięgam po któryś ze słoiczków z surową granolą o różnych smakach. Przygotowuję ja raz na jakiś czas według aktualnych upodobań. Kiedyś faworytem była gryka z migdałami (klik), później powstały modyfikacje z truskawkami (klik) i powrót do tradycyjnej pieczonej (klik). Gust i smak to jednak rzeczy bardzo zmienne, toteż z przyjemnością wracam do surowej gryki, ale jednak inaczej. Gryka jest niezwykle odżywcza, ze sporą dawka dobrego białka (prawie jak strączki), błonnika (ig gryki jest bardzo przyjazne), rutyną (żylakom mówimy: nie!), kwercetyną (alergie i zapalenia wszelakie: precz!), smaczna (jedzenie musi byc przyjemne!), łatwa w przygotowaniu (życie to nie same gary, choćby najwypaśniejsze a kuchnia najmilszym miejscem na świecie ;-)) i zawsze potrafi się wpisać w danie, któremu ma towarzyszyć (nie ma to jak dobre towarzystwo, które nie zadziea niosa, prawda?). Doskonały kompan! Surowa granola wymaga tylko nieco cierpliwości (piękna chrześcijańska cnota opisywana jako owoc działania Ducha Świętego - to się nazywa certyfikat wartości...). Nie pracy (pracy i tak mamy wystarczająco, by się nie lenić ;-)), ale cierpliwości właśnie.
Zaczynamy dnia -3, by w dniu 0 mieć granolę na śniadanie. 

KIEŁKOWANIE GRYKI


Przygotować słój o pojemności trzykrotnie większej niż porcja kaszy, która chcemy skiełkować, kawałek gazy do przykrycia słoja i gumkę recepturkę do przytrzymania gazy oraz miseczkę, do której wstawimy słój.
Nasiona gryki dokładnie umyć na sicie, odsaczyć, przesypać do słoja i zalać wodą o objętości równej objętości kiełkowanej kaszy.
Lekko zakręcić i odstawić na 6 - 8 godzin do napęcznienia.
Kaszę ponownie przepłukać na sicie, słój też przepłukać, przełożyć kaszę znów do słoja, przykryć gazą, umocować ją gumką. Odwrócić słój do góry nogami i ukośne postawić w miseczce, by nadmiar wody mógł swobodnie wypłynąć ze słoja, ale kasza miała dostęp do powietrza.


Powyżej zdjęcie z kiełkującym żytem.

Nasiona należy przepłukać dwa razy dziennie (np. rano i wieczorem). Robię tak: nalewam do słoja wodę do ¾  jego wysokości, chwytam słój jedną ręką za dno, drugą zamykam wyjście słoja i gwałtownie potrząsam, by woda przepłukała dokładnie wszystkie nasionka. Obracam słój do góry nogami nad zlewem, wylewam całą wodę. Czynność powtarzam jeden lub dwa razy, aż wypływająca woda jest przejrzysta. Ponownie słój ustawiam w pozycji jak wyżej. Po dwóch dniach powinny być już kiełki długości ziarenek. To jest idealny moment na przerwanie kiełkowania, gdyż właśnie teraz kiełki mają maksimum wartości odżywczych dla ich zjadaczy czyli nas. Takie kiełki płukam ostatni raz i używam według potrzeb.
Z 2 szklanek (400 g) kaszy gryczanej wychodzi 750 g kiełków tj. 7 szklanek.
Do każdej porcji kiełkowałam 60 g kaszy gryczanej niepalonej tj. ⅓ szklanki.


SUROWA GRANOLA Z GRYKI

karobowo - kawowa

⅓ szklanki kaszy gryczanej niepalonej
(daje 2 szklanki kiełków)
1 czubata łyżka karobu
2 łyżki syropu klonowego
wanilia według uznania
1 łyżka rozpuszczalnej kawy zbożowej (użyłam Cykorii bezglutenowej)
spora szczypta soli

Grykę skiełkować, dokładnie opłukać i wymieszać z resztą składników.
Wyłożyć na papier do pieczenia i suszyć w suszarce do grzybów lub piekarniku z uchylonymi drzwiczkami na najniższej temperaturze, najlepiej z termoobiegiem, około 8 godzin.


100 g zawiera:
(w sporym przybliżeniu - nie znalazłam wartości odżywczych kiełkowanej gryki, liczyłam surową)
428 kcal
3.5 g tłuszczu
90.3 g węglowodanów
7 g białka

Nie zabrzmi to zbyt wychowawczo, ale to blog osobisty, więc piszę, jak jest: wyjadam ją prosto ze słoika... i ... muszę już robić następną porcję... :-)

piernikowa

⅓ szklanki kaszy gryczanej niepalonej
(daje 2 szklanki kiełków)
2 czubate łyżeczka przyprawy do piernika
2 łyżki melasy ulubionej ( u mnie karobowa)
ziarenka z jednego strączka kardamonu
maleńka szczypta soli

Grykę skiełkować.
Dokładnie opłukać.
Ziarenka kardamonu zmiażdżyć w moździerzu i wymieszać z resztą składników.
Wyłożyć na papier do pieczenia i suszyć w suszarce do grzybów lub piekarniku z uchylonymi drzwiczkami na najniższej temperaturze, najlepiej z termoobiegiem około 8 godzin.


100 g zawiera:
(w sporym przybliżeniu - nie znalazłam wartości odżywczych kiełkowanej gryki, liczyłam surową)
365 kcal
2.1 g tłuszczu
81,3 g węglowodanów
5.2 g białka

Przepyszna z jogurtem!

pikantna imbirowa

⅓ szklanki kaszy gryczanej niepalonej
(daje 2 szklanki kiełków)
½ - 1 łyżeczki tartego świeżego imbiru (jeśli lubicie bardziej pikantne, to cała łyżeczka ;-))
1 łyżka syropu klonowego
kawałek startej świeżej kurkumy lub ½ łyżeczki suszonej
1 łyżka soku z cytryny
opcjonalnie 1 łyżka mielonego baobabu lub innej mąki z dużą zawartością błonnika, by dać efekt oblepienia ziarenek aromatyczną masą

Grykę skiełkować.
Dokładnie opłukać.
W małej miseczce wymieszać sok cytrynowy, imbir, kurkumę i syrop klonowy.
Wymieszać grykę z przyprawami, posypać mąką i ponownie dokładnie wymieszać.
Wyłożyć na papier do pieczenia i suszyć w suszarce do grzybów lub piekarniku z uchylonymi drzwiczkami w najniższej dostępnej temperaturze, najlepiej z termoobiegiem, około 8 godzin.


100 g zawiera:
(w sporym przybliżeniu - nie znalazłam wartości odżywczych kiełkowanej gryki, liczyłam surową)
419 kcal
3.3 g tłuszczu
88.6 g węglowodanów
6.7 g białka

Jesli ktoś pragnie się ograniczać w ilości konsumowanego jedzenia, to ta wersja granoli jest doskonałym wyborem. Pyszna, intensywna, pasuje do wszelkich koktajli, jaglanek, owsianek (jako chrupiący dodatek). Pozostawia cudownie świeży posmak w ustach, więc szkoda go tłamsić przekąskami... i tak oto w przyjazny, beztroski sposób automatycznie mniej jemy ;-)

Wszystkie te granole, choc smakują bardzo różnie, razem są doskonałym dodatkiem do porannego zielonego koktajlu. Jakimś cudem cudownie współgrają smakowo z zielonością, której nie trzeba wówczas intensywnie dosładzać. Posypuję go jeszcze orzechami włoskimi (genialna proporcja tłuszczów omega 3 do omega 6!), dodaję chlup jogurtu, kilka owoców dla urody (koktajlu, bo my przecież już piękni jesteśmy ;-)) i pełnowartościowe (eeee taaam! mega odżywcze!!!) śniadanie gotowe.


Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i