Przejdź do głównej zawartości

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy. Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS klik, dokładnie opisany później tutaj klik), zaplątał się też chlebuś na drożdżach (klik) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej (klik). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać przy starych sprawdzonych przepisach i dusza odkrywcy (słodzę sobie? może troszeczkę... 😉) gna w stronę nowych smaków, możliwości... Po prostu: lubię tę robotę... Jeśli kasza gryczana tak pięknie fermentuje w stronę użytkowo-piekarniczą, to z stanie się z innymi zbożami? Z których da się przygotować podobny wypiek? Poszły w ruch dwa: ryż i komosa. Dlaczego akurat te? Po pierwsze, są bezglutenowe. Po drugie, z ryżu widziałam robienie jogurtu a z komosy sama robiłam genialny rejuvelac (klik) a potem z niego roślinne serki (wyborne w smaku!) klik. Tak więc fermentacja wypróbowana i była szansa na coś fajnego. Obawiałam się jedynie spójności otrzymanego wypieku. Dodatek chia  miał zabezpieczyć zwartą konsystencję. Jak wyszło? Sami zobaczcie:


Genialny pod względem wyglądu (tu z piernikowym masłem orzechowym), z chrupiącą skórką, pulchny i wilgotny w środku, kolor... żółty (nie mam pojęcia dlaczego... jeśli przychodzi Wam do głowy jakieś wyjaśnienie, podzielcie się nim w komentarzach, proszę ) i wyraźny smak. Świeżość i wilgoć utrzymuje dobrych kilka dni! Czy bez chia chleb się rozsypie? Nie wiem... Komosa za droga i za smaczna, by ryzykować marnację... Najwyraźniej jestem... hmmm... oszczędnym odkrywcą... 


NATURALNY CHLEB Z KOMOSY RYŻOWEJ

2 szklanki komosy ryżowej białej
1 szklanka wody
½ szklanki wody z domowej kiszonki (u mnie koper włoski, ale może być ogórki kiszone, kapusta, seler, pietruszka, pasternak)
2 łyżki chia
0 - ½ łyżeczki soli (zależnie od stopnia słoności wody z kiszonki)

1 dzień wieczorem:
Komosę dokładnie wypłukać na bardzo gęstym sicie (ziarenka są malutkie) pod bieżącą wodą.
Zalać jedną szklanką przegotowanej (lub filtrowanej albo źródlanej) wody, przykryć pokrywką i odstawić.
2 dzień rano:
Gdy napęcznieje dolać wodę z kiszonki, wymieszać, przykryć i odstawić.



3 dzień rano:
Powinien podnieść się poziom wody, ziarna unosić się częściowo w płynie, większość z nich powinna kiełkować a na powierzchni powinna być widoczna delikatna piana.
Ziarna sfermentowały czyli powstało dużo mikroorganizmów (naturalny zakwas), które potrafią sprawić, że chleb wyrośnie.
Całość zmiksować z solą dość dokładnie, dodać chia, wymieszać.
Ciasto przełożyć do wysmarowanej olejem kokosowym foremki (używam silikonowej, więc nie muszę smarować olejem) i odstawić do piekarnika z włączoną lampką do wyrośnięcia.
3 dzień po południu:
Włączyć piekarnik na 180⁰C i piec 1 godzinę od chwili osiągnięcia wymaganej temperatury ( u mnie to trwa ok. 4 minuty).
Ostudzić na kratce.

UWAGI:
1. Ziarno musi być zdrowe i naturalne, co łatwo sprawdzić kiełkując malutką porcję. Jeśli kiełkuje zdecydowana większość ziaren po jednym dniu, można używać do pieczenia chleba.
2. Podane czasy są orientacyjne, które sprawdzają się w moje kuchni. Pierwszy raz należy obserwować przebieg fermentacji i zapach, ponieważ w każdym domu (nawet w różnych miejscach domu) fermentacja przebiega w innym tempie.
3. Latem wystarcza krótszy czas. Zimą może się on nieco wydłużyć, zależnie od temperatury w pomieszczeniu.
4. a. Jeśli ziarna po napęcznieniu zaczynają przykro pachnieć WYRZUCIĆ!
Fermentacja poszła w niepożądanym kierunku i zaczął się proces gnicia...
4. b. Jeśli ziarna nie kiełkują i poziom płynu się nie podnosi po napęcznieniu ziaren, lepiej komosę ugotować, bo najprawdopodobniej za chwilę zacznie się gnicie a szkoda potem ziarna wyrzucać.
5. Aby zminimalizować ryzyko fiaska najlepiej naczynie do moczenia wyparzyć... u mnie wystarcza umycie w zmywarce... ale my używamy ekologicznych środków do zmywarki, żeby jakieś chemiczne paskudztwa się po naczyniach nie pałętały ;-)

Komentarze

  1. Mam następujący problem z chlebem czy to z komosy czy z gryki niepalonej: zboże ładnie fermentuje, chleb w foremce (zawsze foremka prostokątna około 10x20cm) wyrasta pięknie, a gdy zaczynam go piec cały środek się zapada. Próbowałam piec taką metodą jaką prezentujesz czyli chleb do nagrzanego piekarnika oraz do piekarnika zimnego i w obu metodach występuje problem zapadania :( Czy orientujesz się jaka może być przyczyna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z własnych doświadczeń odkryłam dwie przyczyny:
      1. za dużo wody i ciasto na chleb za rzadkie;
      2. chleb zbyt długo wyrasta.
      Spróbowałabym najpierw przypilnować wyrastania. Najkorzystniej, gdy wierzch jest wybrzuszony nieco. Ten chleb nie powinien podwajać objętości, ale urosnąć o jakieś 1/3, ale podaję baaaardzo orientacyjnie...
      Jeśli wtedy będzie zbyt zbity w środku, to zmniejszyć ilość wody do miksowania, by ciasto było gęstsze.
      Mam nadzieję, że to pomoże :-)

      Usuń
    2. U mnie przyczyną była górna grzałka w piekarniku przestała grzać jak powinna

      Usuń
  2. Czy można czymś zastąpić wodę z kiszonki? Np. octem winnym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, że powinien zadziałać. Podobnie jak sok z cytryny. Nie sprawdzałam jednak. W wodzie z kiszonki jest bogactwo mikroorganizmów przyspieszajacych fermentację i dających gwarancję jej szybkiego i prawidłowego przebiegu. Przy occie i cytrynie musimy czekać na zrobienie zakwasu i czuwać nad jego etapami. Jest to bardziej skomplikowane, ale... dla chętnego nic trudnego, więc...? Jestem bardzo ciekawa czy się uda. Przypuszczam, że inni czytelnicy również, więc będziemy wdzięczni za info. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Serdecznie dziękuję za szybką odpowiedź. Zastosuję Twoje rady i również mam nadzieję, że uporam się z problemem :)

    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zachwycona tym chlebem , tym przepisem , będę robić bo gryczany robię już od dawna(tzn jak pokazał się przepis u Natchnionej i Smakoterapii)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ☺️ też regularnie piekę chleb z gryki. Jest tani i wygodny. Ten z komosy ma zupełnie inny smak, jest super odżywczy i dłużej wilgotny. Niestety też i droższy... ale jako urozmaicenie doskonaly ☺️

      Usuń
  5. hej, jaka może być przyczyna nierośnięcia chlebka? po zmiksowaniu komosy trzeciego dnia rano i wstawieniu do piekarnika -nie rośnie zupełnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli komosa ładnie wykiełkowała, czyli jest dobrej jakości, jako pierwsze bym podejrzewała, że ciasto zbyt rzadkie. Może być za chłodno w piekarniku (jeśli lampka jest ledowa, daje zdecydowanie mniej ciepła niż halogen).
      Zapytałabym tez o zapach ciasta przed włożeniem do piekarnika. Czy jest przyjemny? Jeśli niekoniecznie, może jakieś podpsute nasionko się trafiło razem z kiełkami i zmieniło proces fermentacji... Na razie tyle mogę podpowiedzieć.
      A został upieczony? Wyszedł mokry w środku i zupełny gniotek, czy trochę podrósł w czasie pieczenia? Jaki zapach i smak wyszedł?

      Usuń
    2. Cześć, ciasto jest bardzo rzadkie, jak np. jogurt albo zupa krem tak ma byc? Co zrobić, jak uratować taki chleb, czy można czegoś dodać np. płatki lub mąkę kukurydziana albo ziemniaczana. A może masz już sprawdzony sposób? Kasza ładnie kiełkowała, zapach ok. wszystko poza tym w porządku.

      Usuń
    3. Przepraszam, że teraz dopiero, ale był problem z moderacją komentarzy.
      Jeżeli ciasto wyjdzie zbyt rzadkie, dodaje po prostu łyżkę mąki z komosy (mielę trochę komosy w młynku). Przy niewielkim dodatku nie powinno to opóźniać ostatniej fermentacji w foremce. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  6. Właśnie fermentuję nasiona i zastanawiam się, jaką konsystencję ma mieć masa po zmiksowaniu? Ma być gęsta jak pasta czy bardziej jak jogurt? I jeszcze zastanawiam się, czy oprócz soli można dodać jakieś przyprawy? Będę wdzięczna za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto opisałabym jako gęstą śmietanę. Jogurty bywają rzadsze i mocno ścięte, więc raczej ten gęstszy. Pasta za gęsta zdecydowanie, chleb wtedy rośnie słabiej.
      Do ciasta można dodać różne przyprawy. Ostrożnie z ziarnami, żeby nie było zbyt dużo i nie obciążyło ciasta. Mam nadzieję, że wszystko się uda zgodnie z planem!

      Usuń
    2. Ostatecznie ciasto wyszło mi chyba zbyt rzadkie, więc dosypałam dwie łyżki mąki z komosy. Niestety, być może przez to (a może dlatego, że dałam wodę z kiszonych rzodkiewek?), nie wyrosło mi za bardzo. (Chyba nie powinno mieć wpływu na cały proces to, że używałam papieru do pieczenia?) Nasiona ładnie wykiełkowały i ciasto ładnie pachniało. Chlebek jest bardzo smaczny, ale dość płaski i zbity. Następnym razem spróbuję od razu otrzymać pożądaną gęstość, bez dosypywania mąki i zobaczę jak tym razem wyjdzie. W każdym razie dzięki za porady :) Ciekawy ten chlebek :)

      Usuń
    3. Papier do pieczenia nigdy mi zaszkodził, jeśli chodzi o konsytencję chleba, więc ja akurat bym ten powód odpuściła. Pytanie, czy podrósł przed pieczeniem? Czy później opadł? Można jakoś zaznaczyć poziom ciasta przed rośnięciem (np. na papierze zaznaczyć oczekiwany wzrost 1/3), żeby mieć pewność, że ruszył konkretnie. Wtedy w czasie pieczenia jeszcze podrośnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d