Nie wiem, czy w każdej rodzinie tak jest, ale spotykam się bardzo często ze znudzeniem. Znudzeniem monotonią posiłków lub... różnorodnością... U mnie kilkanaście lat temu wszystko smakowało tak samo. Rodzinka nawet nie protestowała. Przeciez zawsze mozna było kupić gotowce wedle aktualnego upodobania, humoru albo bliżej niezidentyfikowanego trendu. Chętnie chodziliśmy też w tzw. gości, bo było wiadomo, że coś innego spotkamy na talerzach. Innego niz w domu. Teraz natomiast uraczam rodzinkę co i rusz nowymi smakami,konsystencjami, aromatami. Powoli taka różnorodność stała się codziennością. Zwyczajną kuchnią. Rodzinka się wyspecjalizowała w rozróżnianiu składników, przypraw. A ja lubię zaskakiwać... Jeśli jeszcze wstrzelę się w oczekiwania, wow, super! Mam radochę na kilka dni. Nie zdarza się zbyt często, ale się zdarza. Czasem zadowolona serwuję nowość do spróbowania i widzę ze zdumieniem powoli wyciągającą się twarz w grymasie typu: matula, zaszalałaś, cóż to jest??? Czasami jedynie
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.