Zawsze, zawsze w kuchni powstają resztki. Różorakie. Niektóre nadają się tylko na kompost, jak niejadalne części roślin (zdrewniałe łodygi, twarde pestki daktyli - ileż można mieć palm w domu???...), niektóre świetnie nadają się do przygotowania suszu na jesienne herbatki (nielubiane skórki owoców, nadwyżki ziół) a niektóre jako składniki nowych dań. Najciekawszymi jednak, bo najbardziej użytecznymi są resztki po przygotowaniu domowego mleka roślinnego (tak wiem, przepisy unijne, gruczoły, ssaki...). A ponieważ domowe mleka roślinne (uwaga, często powtarzając tworzymy nowe znaczenia słów, więc będę powtarzać ;-)) są zdecydowanie smaczniejsze, zdrowsze i... tańsze od produkowanych przemysłowo, uwielbiam je przygotowywać sama. Potem z nich powstają domowe serki roślinne , jogurty, zakwasy i dzieje się cała ta kuchenna " magia " ;-) Oczywiście miksuje się wówczas ziarna/pestki/orzechy z wodą i odcedza. Dostajemy smakowity płyn w dzbanku (tj. mleko ) i sypkie (no, nieco cia
... o życiu i jedzeniu chrześcijańskim ... bo wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko służy człowiekowi do jedzenia ... bezglutenowe, niskoprzetworzone potrawy roślinne o niskim i średnim indeksie glikemicznym, naturalna słodycz i smakowitość to coś, co lubię.