Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Borówkowe lody z fasolką

Upał upałem, ale lody latem zjeść trzeba. Zjeść i nie przytyć. Zjeść i nie mieć wyrzutów dietetycznego sumienia, ani ciężkości w brzuszku. Wystarczy, że ochłodzą. Pomyślałam więc, czy by nie poczynić lodów z... fasolką? Oczywiście, że nie o mnie chodzi. Choć chętnie potowarzyszę przy konsumpcji. Borówki działaja przeciwzapalnie (M. Greger zebrał kilka dowodów naukowych na te właściwości  tutaj , na ochronę mózgu konsumentów tutaj , a na ochronę naczyń krwionośnych tutaj ), fasolka wspomaga walkę z nowotworami, choć wziąż trwa dyskusja czy chodzi bardziej o błonnik czy o inne składniki ( klik ). Bez wątpienia natomiast przyczynia się intensywnie do tzw. efektu drugiego posiłku. Co to znaczy? Ot, jadam sobie śniadanko, a po godzince poziom glukozy we krwi robi zgrabne hop , a potem znów  bęc na nos lub fruwa sobie  i fruwa spogladając na normy glikemii z wysoka. Jednak! Jednak, jeśli na posiłek poprzedni zjem porcję fasoli, soczewicy, ciecierzycaycy czy innych strącz...

Serek fermentowany z nerkowców na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty

Nie-nabiał z orzechów nerkowca to klasyk roślinnej kuchni. Najciekawsze smaki i najwyższe wartości odżywcze pojawiają się wraz z wprowadzeniem na kulinarny warsztat fermentacji tychże.  Zaczęłam od wykorzystania tradycyjnego żytniego rejuvelaca , potem był gryczany , i z komosy , a najsmaczniejszy serek na nim jest  tutaj . Później poszły w ruch prostsze i szybsze sposoby. Najprościej, najtaniej i najszybciej idzie z wodą z domowych niepasteryzowanych kiszonek. Działa woda z kiszonych ogórków, kapusty, dyni, selera a nawet marchewki (sprawdzałam wszystkie). Jednak kolorem powala nie-ser na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty. Cudo... FERMENTOWANY SEREK Z NERKOWCÓW na wodzie z kiszonej czerwonej kapusty 1 szklanka orzechów nerkowca woda woda z kiszonej czerwonej kapusty sól (opcjonalnie) Nerkowce kilkakrotnie opłukać w ciepłej wodzie, zalać przegotowaną wodą, odstawić na namoczenia na minimum 4 godziny a najlepiej na 6 - 8 godz. Orzechy dokładnie ...

Potrawka z dzikich ziół i skiełkowanej soczewicy

Jeśli jesteście ze mną nieco dłużej, na pewno pamiętacie moje dzikie skłonności. Skłonności ku dzikiemu, naturalnemu, nieskażonemu,... prostemu jedzeniu. A że przy okazji darmowemu, to jeszcze dorzucę określenie ekonomicznemu . Gdy życie mnie stłamsi trochę, wyczerpie siły i zdrenuje optymizm, idę w zielone. Tam, gdzie spotykam kwintesencję życzliwości, dobroci, piękna. Spotkania tego typu prostują mój zgarbiony grzbiet, podnoszą ramiona i pozwalają napełnić płuca odświeżającym chłodem, który uspokaja rozgorączkowane i spięte moje ja . Wtedy właśnie mogę swobodnie odwrócić wzrok od własnych wnętrzności i rozejrzeć się baczniej wokół. Niby widzę za każdym razem to samo, a jednak inaczej postrzegam. Trochę jak wtedy, gdy zbieram grzyby. Wychodzę, patrzę i żadnego nie widzę. Idę dalej, przyglądam się baczniej i zaczynam dostrzegać miejsca wyglądające na grzybodajne . Pochylam się, oglądam, podglądam i zauważam pierwszy uroczy kapelusz. Wtedy raz jeszcze rozglądam się wokół i ze zdumieni...

Ciasteczka z ciecierzycą w dwóch odsłonach

Trufle są pyszne i uniwersalne. Można podać jako przekąskę, deser, część uroszystej kolacji czy obiadu a nawet jako część wartościowego śniadania. Mają jednak wadę. Gdy jest ciepło, lubią sobie popłynąć. Jeśli nie mam w planach rejsu, przerabiam trufelki na ciasteczka. Czasem nawet nie trzeba dodawać mąki... nic nie trzeba dodawać... Tym razem jednak część masy truflowej zakrzyknęła: Karobu dość! Ileż można go jeść!? Przerwa! Posłuchałam wezwania do przerwania, zapytałam, z czym jej po drodze jest, żeby nie płynąć a pomaszerować w stanie zwartym. A ona maślanymi oczkami łypnęła w stronę goździków. Goździków??? Oszalałaś??? Raz na sto lat z kaszą gryczaną i morelą mogę zaszaleć, ale tak smaczną masę faszerować goździkiem...? Masa nie odpuszczała, wzrok maślany już wbity na mur w słoik z goździkami (szczelnie zakręcony, nie ma to tamto), więc uległam. Jak tu walczyć z tak silnym uczuciem? Dodałam kardamon, bo on miał szansę goździki w ryzach utrzymać, i upiekłam. I się zdziwiłam. Bardzo...

Chleb bezglutenowy na bogato

Marzył mi się chleb na zakwasie, bezglutenowy, ale w kształcie tradycyjnego bochenka. Okrągły, wyrastany w koszu, pieczony na kamieniu albo rozgrzanej blasze. Jak za starych, dobrych czasów. Najbardziej zblizony do tego ideału był chleb pieczony w żeliwnym garze, jednak marzył mi się chleb z prążkami po garowaniu w rattanowym koszu. Marzył się, i marzył, aż się wymarzył, i jest. Bezglutenowy, bo wszystkie składniki są bezglutenowe (płatki trzeba uważać, by znany znaczek bg posiadały!). Chrupiący, bo bez foremki, na kamieniu pieczony. Miękki, co daje udziała lnu. Bardzo sycący, o co dbaja dodane strączki i dużo błonnika. Ów błonnik wraz z białkiem ze strączków gwarantuje niewysoki indeks glikemiczny chleba. Brak zakwasu? W tym chlebie użyłam ciekawej techniki udawanego zakwasu (nazwa mojego autorstwa - taka słabość słowotwórcza w bardzo wczesnej młodości mnie ogarnęła i nic a nic nie słabnie ku rozpaczy dalszych znajonych polonistów, bo blizsi już się z nią pogodzili). Używa się bowie...

Pasztet z podagrycznikiem

Podagrycznik to roślina bardzo ekspansywna. Nawet bardzo, bardzo ekspansywna. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami lekkiej ziemi na podłożu wapniowym (jak ja), to nawet bardzo, bardzo, bardzo ekspansywna. Koszenie nieco osłabia jej zapał i entuzjazm wzrostowy, jednak usunięcie do cna wymagałoby zupełnego zrycia gleby i katorżniczej harówki przez kilka sezonów z zerowym użytkowaniem ogrodu. Ja się na to nie piszę, więc wykorzystuję dar natury, jeśli już jest bujny i radosny. Lepiej współpracować niż walczyć. Do takich rewelacji filozoficznych doszłam ostatnimi czasy. Wiem, że dla wielu osób taka postawa jest zupełnie oczywista, ale będąc wychowankiem ludzi walecznych i energicznych, odkryłam tą mądrość dopiero niedawno. O dziwo, nic na tym nie tracę a zyskuję. I to naprawdę sporo. Zaskakująco sporo nawet. Bo taki na przykład podagrycznik bywa znienawidzony przez tłumy ogrodników i działkowiczów. Walczy się z nim bronią białą (desperaci niedoświadczeni ścinają zwyczajnie...), ludową...

Resztex czyli zapiekanka z resztek

Wpadłam do domu zbyt późno, za pół godziny rodzina miała zjechać głodna, a ja w lesie... właściwie to w kuchni, chociaż wśród rzuconych na podłogę zakupów wyglądałam jakbym wśród runa leśnego brodziła... Rankiem miałam dobry plan: od wczoraj został ugotowany makaron, w piwnicy zapasy sosu pomidorowego z warzywami wciąż się piętrzyły (i piętrzą nadal), w lodówce upieczony bakłażan... Obiad - gotowiec. Sięgam więc po makaron. Jest. Super. Ale, ale coś lekka ta miseczka... Zerkam uważniej... a tu reeszteeeczkiiiiiiii... łaaaa... uuuuu... Bakłażan? Uuuuuuuu.... ostatnie pół... z wrażenia zapomniałam nawet o słoikach w piwnicy... Siadłam nieco stropiona, ale po chwili zwoje mózgowe znów zaczęły pracować, zerknęłam więc do lodówki raz jeszcze, znaczniej uważniej. Krótki przegląd warzywnej szuflady i na blacie wylądowały wszystkie resztki. Tak oto powstała zupełnie przyzwoita zapiekanka, którą nazwałam adekwatnie do jej genezy - Resztex. RESZTEX czyli zapiekanka z absolutnych reszte...