Przejdź do głównej zawartości

Jaglane kamyki - ciasteczka dla chrup-lubiących

Mając mało czasu a wiele ochoty na słodkie conieco, wyjmuję maleńką patelenkę, podprażam kaszę i orzechy, miksuję i lepię sobie maleńkie kuleczki. Często ich nawet nie piekę. Lubię prażoną kaszę, jej orzechowy zapach, delikatną goryczkę i chrupkość... Pamietając, że to jedyna spośród kasz, która nie wymaga neutralizacji cennym wapniem, dbam o swój organizm (zęby i kości!) przygotowując z niej sporo dań a kupuję kaszę jaglaną nieomal hurtowo. Czyli w 5-cio kiogramowych workach i ... właśnie znów mi wyszła a potężny słój zieje wewnętrzną pustką... Na szczęście nikt od słoja głębokich refleksji nie wymaga, więc może sobie tą pustką świecić do godziny otwarcia najbliższego sklepu, bo (póki co) wolne mamy wszyscy a niektórzy nawet śpią... Bez pieczenia kuleczki są twarde, nieco klejące i słodkie. Po upieczeniu są niesamowicie chrupiące i karmelowe. Mój brat P. próbując pierwszej partii stwierdził, że "twarde... trochę przypieczone... nawet przypalone...!". Miał rację. Przytrzymałam kamyczki w piekarniku kilka minut za długo i ich karmel zdecydowanie... hmmm... zmienił słodycz w goryczkę... Ale i tak zjadłam z przyjemnością, bo chrupanie nade wszystko... następnym razem jednak skróciłam czas pieczenia do 10 minut i w kamykach pozostał jedynie słodki karmel z daktyli :-)



JAGLANE KAMYKI
18 sztuk

1 szklanka kaszy jaglanej
½ szklanki orzechów włoskich
5 daktyli Medjool lub 10 zwykłych*
spora szczypta soli

Kaszę i orzechy podprażyć na suchej patelni (każde osobno!), aż będą przyjemnie pachnieć.
Daktyle drobno pokroić.
W malakserze z ostrzem "S" zmiksować orzechy na grubszą kaszkę, dodać kaszę i zmiksować niezbyt drobno.
Dodać sól i daktyle, zmiksować do uzyskania lepiącej się kruszonki.
Z masy formować małe kuleczki mocno ugniatając porcje masy.**
Piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przez 10 minut w 180⁰C.***
Wystudzić.

* Jeśli używacie zwykłych suszonych daktyli zalejcie je na 15 minut ciepłą wodą i odsączcie dokładnie.
** Lubię smak prażonej kaszy i czasami pozostawiam te kuleczki bez pieczenia. Smakują mi w tej wersji, choć czuć mączysty posmak jagły.
*** Pilnujcie bardzo czasu. Jeśli niebacznie pozostawicie kamyczki odrobinę dłużej w piecu, przypalą się... a brat Wam to wytknie ;-)



Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i