Przejdź do głównej zawartości

Świeżo kiszona kapusta przez całą zimę i wiosnę

Zima jest czasem, kiedy spada odporność. Krótkie dni, w które i tak zazwyczaj brak słońca, kapryśna aura i nieodmiennie zaskoczona komunikacja publiczna wymagająca od pasażerów wytrwałego udeptywania resztek w śniegu na przystankach znacznie dłużej niż planowaliśmy... Nie sprzyja to dobrym humorom i relaksowi tak potrzebnym naszemu zdrowiu. Do tego dochodzi nieco mniej urozmaicona dieta, bo ze świeżych lokalnych owoców zostają jabłka i gruszki (o ile lokalne, bo ich świeżość bardziej rodem z chłodni) a z warzyw korzenie i kapusty różnej maści. Cytrusy ilością stosowanej przy transporcie chemii potrafią zadziwić najodporniejszych... Piękna zielenina utrzymuje swą zieleń również dzięki chemicznym wspomagaczom... Łatwo nie jest. Warto się wspomóc wewnętrznie. Nie, nie myślę o suplementach (choć codzienny bolus witaminy D zalecany jest każdemu), ale o wszechobecnych probiotykach. Możemy popijać rejuvelac (żytni, gryczany, z komosy ryżowej), używać go do domowych serków (np. z nerkowców opisany tutaj) bądź przygotowywać domowe jogurty, kefiry. Chciałam jednakże przypomnieć sposób rzadko używany na co dzień a doskonały do produkcji probiotyków, spożywania prebiotyków, dodatkowo wspomagający... pielęgnację wymęczonych rękawiczkami i zimnem... dłonie!
Myślę o kiszeniu. Najłatwiej i najczęściej kisimy zwykłą białą kapustę.


KISZONA BIAŁA KAPUSTA
słoik 1 l

1 główka kapusty (1½ kg)
½ łyżeczki ziaren czarnego pieprzu
5 ziaren ziela angielskiego
3 liście laurowe
½ łyżeczki suchych nasion koperku
¼ łyżeczki nasion kminku
1½ łyżeczki soli himalajskiej
można dodać kilka płatków chili dla amatorów ostrości ;-)

Kapustę oczyścić z wierzchnich, uszkodzonych liści. Umyć. Dwa liście odłożyć.
Resztę poszatkować na cienkie paseczki (używam ceramicznej tarki).
Przełożyć do dużej miski, posypać solą i wymieszać. Odstawić na kilka minut.
Do kapusty wsypać przyprawy, wymieszać.
Do wyparzonego litrowego słoja wkładać kapustę porcjami ubijając każdą z nich tak, by sok przykrył warstwę kapusty a spomiędzy jej paseczków uciekły pęcherzyki powietrza.
Starać się nie miażdżyć liści a jedynie je ścieśniać.
Na wierzchu powinno zostać ok. 3 cm soku ponad ubitą kapustę.
Docisnąć dwoma pozostawionymi na początku liśćmi i przycisnąć wygotowanym kamieniem.
Słój zakręcić i odstawić w ciemne miejsce na trzy dni.


Gdy sok zacznie się burzyć, słój otworzyć, przebić kapustę aż do dna zaostrzonym, wygotowanym patyczkiem (u mnie pałeczki do chińszczyzny poświęciły swój pierwotny cel, bo są mocne i łatwo je naostrzyć nożem), zakręcić i odstawić jeszcze na jeden - dwa dni.
Gdy sok opadnie, kapusta jest gotowa do spożycia.
UWAGA! Warto słoik wstawić od razu do większej miski, żeby uniknąć rozpłynięcia się aromatycznego płynu po kuchni... ten aromat akurat nie każdy lubi ;-)



Niewiele jest tak orzeźwiających surówek zimą!
Dla wszystkich zainteresowanych kiszeniem na poziomie mistrzowskim polecam blog kiszonki Tofalarii. Nie miałam przyjemności poznać autorki, ale wpisy są niezwykle ciekawe i inspirujące.

Komentarze

  1. No właśnie, Ula zaraziła mnie kiszeniem do tego stopnia że tylko się rozglądam po kuchni co by tu jeszcze ukisić. Kapustę białą i czerwoną właśnie zjedliśmy, kimczi łagodne dojadamy.Teraz pracuje mieszanka-koper włoski,papryka,rzodkiew biała i seler naciowy.Dzisiaj nastawiam migdały na twarożek - kiszonkowe szaleństwo, dobrze że służy zdrowiu.
    Życzę wielu kiszonkowych inspiracji w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez wciąga intensywnie :-) Chyba zdjęcia Twojego kopru widziałam na blogu Uli??? Ciekawe, jak smakuje... Ja kopru nie lubię i ciekawam, czy ukiszony byłby o.k....

      Usuń
    2. Ja też nie przepadam za smakiem surowego kopru ale kiszony jest pyszny warto spróbować.Trzeba go pokroić dosyć cienko w poprzek włokien jak cebulkę.Zalewa jak do ogórków .

      Usuń
    3. I mam i ja! Ukisiłam koper włoski. Elżusiu, faktycznie jest zadziwiająco smaczny! Kisiłam tylko tydzień. Jest soczysty, orzeźwiający i delikatny �� dziękuję za pomysł ❤️

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i