Kasza jaglana jako jedyna działająca zasadotwórczo w naszym organizmie, bywa bardzo użyteczna w sezonie zimowo- wiosennym, gdy brak świeżych warzyw i owoców. Te dostępne pochodzą z chłodni, są przechowywane od kilku miesięcy i trudno nazwać je świeżymi w czasie rzeczywistym. Są tworem ery komputerowo sterowanych urządzeń chłodniczych. Nie do końca dzisiaj wiadomo, jak opisać stan świeżości, gdy jabłko wygląda na soczyste, nieomal zerwane z drzewa przed dwoma dniami... tylko dlaczego psuje się jak na przyspieszonym filmie...?
Nie więdnie, nie marszczy się, tylko począwszy od maleńkich plamek zaczyna gnić...?
Podobny los spotyka marchewki, selery, pietruszki. Czy świeże w ten sposób działają zasadotwórczo jak świeże czy też kwasotwórczo jak konserwowe? Czy są tylko schłodzone czy też opryskane dodatkowymi preparatami mającymi je chronić przed inwazją mikro - szkodników? Czy były napromieniowane dla "bezpieczeństwa" konsumentów? Na większość z tych pytań nie znam odpowiedzi (jeśli moglibyście się podzielić swoją wiedzą, proszę, dorzućcie coś w komentarzach - będę, wraz z resztą czytelników, wdzięczna!)
Tak czy owak, kasza jaglana uratowała już niejedno głodne szukające zdrowia istnienie. Związałam się z nią już na zawsze. Odkrycie zjawiska retrogradacji skrobi w czasie przechowywania w temperaturze kilku stopni uspokoiło moje wrażliwe na indeks glikemiczny serce. Ig kaszy spada na tyle, że dodatek świeżych warzyw i tłuszczu z pestek dyni czyni zeń sałatkę przyjazną diabetykom :-D
Nie rezygnujcie ze świeżego oregano - bardzo dopełnia aromatu i smaku a mrożona cytryna zawsze dobra na wszystko ;-)
Nie więdnie, nie marszczy się, tylko począwszy od maleńkich plamek zaczyna gnić...?
Podobny los spotyka marchewki, selery, pietruszki. Czy świeże w ten sposób działają zasadotwórczo jak świeże czy też kwasotwórczo jak konserwowe? Czy są tylko schłodzone czy też opryskane dodatkowymi preparatami mającymi je chronić przed inwazją mikro - szkodników? Czy były napromieniowane dla "bezpieczeństwa" konsumentów? Na większość z tych pytań nie znam odpowiedzi (jeśli moglibyście się podzielić swoją wiedzą, proszę, dorzućcie coś w komentarzach - będę, wraz z resztą czytelników, wdzięczna!)
Tak czy owak, kasza jaglana uratowała już niejedno głodne szukające zdrowia istnienie. Związałam się z nią już na zawsze. Odkrycie zjawiska retrogradacji skrobi w czasie przechowywania w temperaturze kilku stopni uspokoiło moje wrażliwe na indeks glikemiczny serce. Ig kaszy spada na tyle, że dodatek świeżych warzyw i tłuszczu z pestek dyni czyni zeń sałatkę przyjazną diabetykom :-D
Nie rezygnujcie ze świeżego oregano - bardzo dopełnia aromatu i smaku a mrożona cytryna zawsze dobra na wszystko ;-)
SAŁATKA Z KASZY JAGLANEJ Z SELEREM I MROŻONĄ CYTRYNĄ
2 słuszne porcje
½ średniego selera (150 g)
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej (250 g)
60 g wędzonego tofu (⅓ kostki)
szczypior z jednej dorodnej dymki
1 gałązka selera naciowego
2 łyżki pestek dyni
1 gałązka selera naciowego
2 łyżki pestek dyni
2 łyżki soku z cytryny
3 łyżki oleju z pestek dyni
½ łyżeczki soli
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1 łyżeczka tartej mrożonej cytryny
kilka listków świeżego oregano
Seler pokroić w drobne julienki.
Seler naciowy oskubać z włókien, które uwielbiają włazić pomiędzy z zęby a już wyleźć nie chcą, pokroić w kosteczkę.
Seler naciowy oskubać z włókien, które uwielbiają włazić pomiędzy z zęby a już wyleźć nie chcą, pokroić w kosteczkę.
Szczypior grubo pokroić.
Tofu pokroić w kosteczkę.
Pestki dyni uprażyć na suchej patelni i po ostudzeniu rozkruszyć w moździerzu.
Z oleju, soku z cytryny, soli i pieprzu ukręcić sos.
W misce widelcem rozluźnić kaszę, dodać warzywa i tofu, polać sosem, posypać cytryną i wymieszać.
Posypać pestkami i porwanymi listkami oregano.
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)