Przejdź do głównej zawartości

Warzywno - słonecznikowa pasta z czoskiem niedźwiedzim

Druga pasta, którą miałam przyjemność przygotować na degustację w katowickim Klubie Zdrowia była z tego, co akurat było pod ręką. A że mam pod ręką zazwyczaj warzywa i zioła, to głównymi składnikami właśnie one się stały. Miała to być pasta, więc smarowalność zapewnił słonecznik - doskonałe żródło witaminy B6 odpowiedzialnej za masę funkcji naszego organzimu włącznie z prawidłowym funkcjonowaniem układu odpornościowego i regulację poziomu homocysteiny. Ona z kolei jest wskaźnikiem ryzyka miażdżycy. Warto więc mieć ją po swojej stronie ;-) Pomaga w tym również witamina B12 (pamiętajmy o sprawdzeniu jej poziomu w organizmie i suplementacji!) i kwas foliowy (spotykany we wszelkich zielonych warzywach, głównie liściastych i ziołach). 



WARZYWNA PASTA SŁONECZNIKOWA Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM

1 łyżeczka oleju rzepakowego toczonego na zimno
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 mała marchewka
1 mały seler korzeniowy (ok. 150 g)
½ szklanki słonecznika

½ łyżeczki mielonej kozieradki
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
½ łyżeczki soli
300 ml wody

2 czubate łyżki  suszonego czosnku niedźwiedziego
1 łyżka dobrego chrzanu bez oleju, octu, mleka (najlepiej domowego, oczywiście ;-))
1 łyżka soku z cytryny
1 - 2 łyżeczki domowej przyprawy warzywnej (klik) opcjonalnie

Na oleju poddusić pokrojoną w kostkę cebulę i posiekany czosnek wraz z kozieradką ok. 1 minutę.
Dodać starte na tarce warzywa, sól i pieprz ziołowy, dusić przez 5 minut często mieszając, by się nie pzrypaliły.
Dodac słonecznik, zalać wodą i gotować 10 minut.
Dodać resztę skladników, zmiksować do delikatnie grudkowatej konsystencji.
Ewentualnie dosolić do smaku.
Smaczne jako pasta do chleba, farsz do nalesników bądź tortilli, również jako dodatek do makaronu z płatkami drożdżowymi.
Przechowywać w lodówce do jednego tygodnia.

100 g pasty to: 87.1 kcal
6.3 g tłuszczu
7 g węglowodanów
3.5 g białka

Jeśli zastanawiacie się nad zrobieniem badań kontrolnych, zachęcam. Może się okazać, że potrzebujecie kilku drobnych zmian w składzie swoich talerzy, które uchronią Was przed dużymi zmianami w możliwościach życiowych w kierunku naer niechcianym...
Uwaga, najlepsza wiadomość:
DOBRE ZMIANY SĄ SMACZNE :-D
co oznacza w języku potocznym: lubimy tę pastę!

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych