Przemycajmy zielone gdzie się da. Potrzebne nam bowiem to zielone co dzień i co posiłek. Kardiochirurg dr Caldwell Esselstyn przy entuzjastycznym aplauzie swej rodziny zaleca dziennie sześć (tak! 6!) porcji zielonych jarzyn. Jak je upchać w menu, żeby nie mieć samych surówek na każdy posiłek? Otóż do pasty zieleninę wepchnąć to żaden problem.
Ach, dla przypomnienia: brokuł to też zielenina. I por. I kapusta. I jarmuż. I... szpinak, pietruszki natka, sałaty wszelakie, świeże zioła... Zielona soczewica... ech, zagalopowałam się... ;-) Ale do zielonych liści kolorystycznie pięknie pasuje, więc dzisiaj pasta z zielonej soczewicy i zielonych jarzyn. Idealna pasta dla dbających o niski indeks glikemiczny, gdyż oscyluje on wokół 15... Dodatkowo zawarty w paście tłuszcz to głównie kwasy omega 3! Cudo, prawda?
SZYBKA PASTA Z ZIELONEJ SOCZEWICY, BROKUŁA I SZPINAKU
pół szklanki zielonej soczewicy (100g)
1 spora cebula (90g)
jedna trzecia brokuła (125g)
2 wielkie garście świeżego szpinaku (80g)
2 ząbki czosnku (6g)
1 piramidka do rosołu
3/4 łyżeczki nasion kolendry
3/4 łyżeczki nasion żółtej gorczycy
1 łyżka soku z cytryny
1.5 łyżki świeżo zmielonego złotego lnu
sól do smaku (ok. 1 łyżeczki)
1.5 szklanki wody
Garnek o grubym dnie wstawić na średni gaz, wsypać kolendrę, gorczycę i zgniecioną z grubsza zawartość piramidki oraz posiekaną cebulę i prażyć ok. minuty czyli aż zacznie się cebula rumienić.
Wlać dwie łyżki wody, by od dna odlepiły się wszystkie drobiazgi, dusić do odparowania wody.
Wsypać soczewicę, wlać wodę i gotowac pod przykryciem 15 minut.
Do garnka dodać posiekany brokuł i czosnek, gotować jeszcze 5 - 10 minut czyli do miękkości soczewicy.
Z grubsza zmiksować masę.
Dodać pokrojony szpinak, dokładnie wymieszać trzymając jeszcze garnek na ogniu.
Odstawić, dodać mielony len, sok z cytryny i całość z grubsza zmiksować.
Doprawić do smaku solą.
100g pasty to 61kcal
1g tłuszczu
7.5g węglowodanów
4.7g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
Kolendra i gorczyca razem podprażone są też świetną posypką do tej pasty. Ostatnio w ogóle stały się dla mnie świetną posypką do wszelakich strączków. Aromatyczne, chrupiace i ... takie malownicze...
Wietrznie u nas ostatnio a z wiatrami refleksje przylatują..
"Obyście mieli wiarę jak ziarnko gorczyczne..."
Chyba nie chodziło o uprażone...? Podprażenie uniemożliwia jego kiełkowanie. To nie sekwoja przecież! Z gorczycą trzeba po ludzku, ogień tylko do jedzenia dla wydobycia aromatu. A gdy nasionka zmiażdżyć, to wychodzi cała jego pełnia... W ostatnich chwilach (czasem nazywanych najtrudniejszym ogniem doswiadczenia) z nas też (z naszej wiary?) zapachy się wydobywają. Zauważyliście? Nie, nie chodzi mi o skutek braku dezodorantu, ani woń śmierci, ale woń poznania. Woń emocjonalną. Widzieliście twarze ludzi wierzących, którzy odchodzą? Trochę melancholijne (to przecież rozstanie z ukochanymi), ale z blaskiem pokoju i nadziei z wnętrza. Blaskiem dobroci i chęci wybaczenia wszystkim, którzy kiedykolwiek wyrządzili krzywdę bądź przykrość. Bez chęci zemsty, bez nienawiści, bez pretensji. To woń poznania Dobra. Najsilniejsza woń rozniosła się po ziemi, gdy na postawionym drewnianym krzyżu umierał Izraelita zwany Jeszua. Albo z grecka Jezus. Woń była tak przejmująca, że jeden z obserwujących zdarzenie żołnierzy, setnik, zdumiony skonstatował: Zaiste, człowiek ten był sprawiedliwy. Choć skazany przez władze na najbardziej upokarzającą śmierć, zarezerwowaną dla najgorszych przestępców... upokarzany przez żołnierzy, wyszydzany przez gapiów (jak można być gapiem cudzej śmierci??? są rzeczy, którcyh chyba nigdy nie zrozumiem... mam nadzieję, że nie zrozumiem...).
Zawsze, gdy prażę na ogniu gorczycę, myślę o... egocentrycznie... o sobie... i zastanawiam się nad swoim życiem. Czy w naajbardziej gorących chwilach życia woń mojego życia będzie tego samego rodzaju. Woń, która ukaże prawdę o sercu, życiu, słowach, deklaracjach. Prawdę, w którą rzeczywiście wierzyłam. Taki ostateczny egzamin z życia, na którym nie da się oszukiwać, ani ściągać. Jeszcze żyję, jeszcze mogę wyprostować to, co krzywe. Wybaczyć to, czego nie wybaczyłam. Pojednać się, jeśli taka chęć będzie tez z drugiej strony... Ale nawet jeśli nie będzie, nikt tego pokoju z oczu nie zetrze...
Wietrznie u nas ostatnio a z wiatrami refleksje przylatują...
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)