Jagodzianki z lukrem czy z kruszonką? A może bez dodatkowych upiększaczy? Będąc dzieckiem z jagodzianek najbardziej lubiłam... lukier. Zlizywałam skrzętnie, potem już mogłam się dzielić. Ba! Mogłam oddać nawet całą resztę. Tylko jakoś brakowało na nią chętnych... Ciekawe, dlaczego... 😂😂😂
Dzisiaj najbardziej smakuje mi sama jagodzianka. Bez lukru poproszę. I bez kruszonki. A, że bezglutenowych z dobrym składem brak, więc ruszyłam do kuchni i wykombinowałam takie na własny użytek. Rodzince smakuje również, więc może komuś jeszcze idea się przyda? Coby bardziej uniwersalne było, podzielę się też skąd akurat takie a nie inne składniki i metody. Łatwiej będzie modyfikować do własnych potrzeb.
1. Batat - ugotowany na parze zachowuje wszystkie witaminy i minerały, ma cudowną kremową konsystencję i rewelacyjnie intensywny kolor, który genialnie przydaje się przy cieście drożdżowym. Dodatkowo jego słodycz minimalizuje użycie dosładzaczy. Ma też właściwości wiążące ciasto.2. Mąka ryżowa - z brązowego ryżu. Zazwyczaj sama mielę brązowy ryż, co daje mi gwarancję pełnego składu lub szukam z wyraźnie zaznaczonym "z brązowego ryżu". Wybieram ekologiczny dla uniknięcia skażenia arsenem, o czym głośno było nie tak dawno. Ta mąka mocno chłonie płyny i daje dość lekkie wypieki. Sama posiada delikatny smak, który nie zdominuje subtelnych owoców.
3. Siemię lniane - wybieram złote, by zachować jasne ciasto. A i jego aromat jest zdecydowanie delikatniejszy niż odmiany brązowej. Również sama je mielę, bo zależy mi na zachowaniu zawartości dobrego, nie zjełczałego tłuszczu. Mielony przemysłowo jest albo odtłuszczony (nie o taki nam chodzi) albo ze zjełczałym już tłuszczem, gdyż kwasy tłuszczowe zawarte w siemieniu są wyjątkowo nieodporne na temperaturę tzw. pokojową. Mielę więc zawsze na świeżo. Len daje pulchność, miękkość.
4. Łuska babki - to nie to samo, co nasiona babki płesznik! Nasiona są drobne czarno-brązowe. Łuska jest biało-transparentna, leciutka, drobna. Często narzekacie, że trudno dostępna. Jednak dzisiaj już wszędzie dojeżdżają kurierzy, więc nie ma najmniejszego problemu z zakupem przez internet. A jest ona w ofercie bardzo wielu sklepów z żywnością zdrową, funkcjonalną, ziołami, czy jakkolwiek się nazywają. Łuska jest niezbędna dla zachowania kształtu jagodzianek i ich pulchności. Jest złożona praktycznie tylko z błonnika, co bilansuje wysoki indeks glikemiczny użytej mąki ryżowej.
5. Aquafaba - woda z gotowania ciecierzycy bądź z puszki/słoika ciecierzycy. Płyn o specyficznych właściwościach podobnych do jajka. W ciastach daje pulchność i świetnie wiąże składniki. W zasadzie można zamienić na inny płyn, ale... tracimy megapulchność. Chyba, że wejdziemy w mocno przerobione dodatki rodem z laboratorium...
6. Mąka ziemniaczana - można zastąpić dowolna skrobią (tapioka, maranta, kukurydziana skrobia,...) dopełnia działanie mąki naturalnie bezglutenowej. W zasadzie można ominąć, jeśli do ciasta używa się mąki ryżowej, która jest wysokoskrobiowa, ale wolę jednak trochę dodać przy wyrabianiu. W zasadzie bez niej wypiek jest "kanciasty" w smaku. Moim zdaniem, to najbardziej adekwatny opis.
7. Owocowe nadzienie - mogą być dowolne owoce jagodowe. U nas najchętniej widziane są borówki i porzeczki. Każde soczyste owoce przed użyciem mieszam z mąką ziemniaczaną, która (jako skrobia) ma za zadanie wchłonąć sok z owoców, żeby ciasto pod nimi nie zmieniło się w mokrą breję lub gniota. Jeśli są mało słodkie, warto dosłodzić, gdyż w czasie pieczenia stracą na słodyczy.
8. Sól - dodatek absolutnie niezbędny, konieczny! Dodaję zarówno do ciasta, jak i odrobinę do nadzienia. Sól wydobywa smak i go eksponuje.
9. Lodówka - bez schłodzenia jagodzianki mogą zamienić się w bardziej płaskie. Nadal bardzo smaczne, ale zbyt płaskie, jak na niektóre gusta. Dopiero chłodzenie uformowanych bułeczek zapewnia utrzymanie formy bułek zamiast płaskich drożdżowek. Choć przy dobrym zmiksowaniu i wyrobieniu, kształt udaje się utrzymać bardzo zgrabny.
10. Można do ciasta dodać kilka kropel olejku pomarańczowego. Choć ja bardzo lubię do owoców zetrzeć trochę mrożonej cytryny.
To jedziemy z przepisem:
To jedziemy z przepisem:
JAGODZIANKI z owocami
4 sztuki
60ml aquafaby (¼ szklanki)
80ml mleka roślinnego (⅓ szklanki) + 2 łyżki do smarowania jagodzianek
8g drożdży świeżych (1 łyżeczka)
20g słodzidła - u mnie syrop klonowy (1 łyżka)
90g mąki ryżowej z brązowego ryżu (¾ szklanki) + 1 łyżka do formowania
100g batata (malutki)
18g świeżo zmielonego złotego siemienia lnianego (3 łyżki)
15g łuski babki jajowatej (2 łyżki)
⅓ łyżeczki soli
1 łyżka mąki ziemniaczanej (15g)
150g czarnej porzeczki lub jagód lub borówek
10g cukru kokosowego lub innego słodzidła (2 łyżeczki)
5 - 10g mąki ziemniaczanej (1 - 2 łyżeczka)
szczypta soli
ulubione orzechy do posypania (niekoniecznie) - ja używam pistacji i soli w płatkach
Ubić trzepaczką do solidnego spienienia aquafabę, mleko, drożdże.
150g czarnej porzeczki lub jagód lub borówek
10g cukru kokosowego lub innego słodzidła (2 łyżeczki)
5 - 10g mąki ziemniaczanej (1 - 2 łyżeczka)
szczypta soli
ulubione orzechy do posypania (niekoniecznie) - ja używam pistacji i soli w płatkach
Ubić trzepaczką do solidnego spienienia aquafabę, mleko, drożdże.
Batat pokroić w kostkę i ugotować na parze. Zblendować z syropem i solą.
Blendując dalej dodawać powoli batat i mąkę, aż wszystko dobrze się połączy.
Blendując dalej dodawać powoli batat i mąkę, aż wszystko dobrze się połączy.
Dodać len i łuskę. Zblendować do porządnego wymieszania, ale energicznie i szybko, bo chcemy zwarte ciasto a nie zaklajstrowany blender... Odstawić na 15 minut.
Ciasto w misce obsypać ostatnią łyżką mąki ziemniaczanej i wyrabiać kilka minut. Odstawić.
W miseczce wymieszać owoce z mąką i słodzidłem, posypać szczyptą soli.
Ciasto podzielić na 4 części. Deskę lub tylko dłonie posypać odrobiną mąki ryżowej i kawałki ciasta delikatnie uformować w grubsze placuszki. Na środek nałożyć ¼ owoców i zlepić placuszek delikatnie otulając owoce ciastem. Nie naciągać! Nie jest to ciasto rozciągliwe. Wygląda to bardziej jak formowanie knedli z owocami. Korzystając z omączonej deski uformować kształtną bułeczkę i przełożyć na blaszkę łączeniem w dół.
Odstawić do lodówki na kilka godzin (nawet można na noc), po czym umieścić w temperaturze pokojowej na 1 - 2 godziny zależnie od temperatury pomieszczenia
Ciasto w misce obsypać ostatnią łyżką mąki ziemniaczanej i wyrabiać kilka minut. Odstawić.
W miseczce wymieszać owoce z mąką i słodzidłem, posypać szczyptą soli.
Ciasto podzielić na 4 części. Deskę lub tylko dłonie posypać odrobiną mąki ryżowej i kawałki ciasta delikatnie uformować w grubsze placuszki. Na środek nałożyć ¼ owoców i zlepić placuszek delikatnie otulając owoce ciastem. Nie naciągać! Nie jest to ciasto rozciągliwe. Wygląda to bardziej jak formowanie knedli z owocami. Korzystając z omączonej deski uformować kształtną bułeczkę i przełożyć na blaszkę łączeniem w dół.
Odstawić do lodówki na kilka godzin (nawet można na noc), po czym umieścić w temperaturze pokojowej na 1 - 2 godziny zależnie od temperatury pomieszczenia
lub
bez chłodzenia przykryć ściereczką i odstawić w spokojne miejsce na 1 - 2 godziny, zależnie od temperatury w pomieszczeniu.
Posmarować każdą bułeczkę mlekiem roślinnym i ewentualnie posypać orzechami czy kruszonką, jeśli lubicie.
Piec w nagrzanym piekarniku do 190⁰C przez 40 minut funkcja góra-dół.
Posmarować każdą bułeczkę mlekiem roślinnym i ewentualnie posypać orzechami czy kruszonką, jeśli lubicie.
Piec w nagrzanym piekarniku do 190⁰C przez 40 minut funkcja góra-dół.
100 g zawiera 181 kcal
3.5 g tłuszczu
34 g węglowodanów
3.4 g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
My lubimy jagodzianki wypchane owocami po brzegi. Może trudniej jest je zlepić, może trzeba robić to z sercem, wyczuciem i starannie, ale... Ale... Ale! Jaka przyjemność jedzenia! Szczerze, to robię tylko po kilka sztuk, bo zjedlibyśmy wszystko na jeden raz. Cóż, przyznaję bez bicia, szczerze i z pokorą: nad wstrzemięźliwością trzeba jeszcze popracować... Na całe szczęście wiem, że nawet z zębami w ścianie niewiele wskóram. Może udałoby się wytrenować trochę zachowań, może kilka z nich udałoby się w formę warunkowych odruchów wepchnąć. Jednak, gdy pokusa wzrośnie do poziomu nie testowanego zbyt intensywnie (umówmy się, kto codziennie zajmuje się trenowaniem odmawiania sobie smakowitości, regularnie zwiększając siłę pokusy, by dojść do poziomu mistrza Yody??? Tak, wiem, na filmach bywa. Na filmach wszystko bywa...) wówczas wszystkie postanowienia biorą w łeb i inne warunkowe zachowanie bierze górę. Jedz, bo zaraz jagód/borówek/porzeczek/wiśni... braknie. Instynkt przetrwania jak nic. Dlaczego więc w tej sytuacji nie jestem zniechęcona i załamana swoją ewidentną slabością charakteru? I to jako chrześcijanka? No właśnie dlatego, że jestem chrześcijanką. Taką biblijną. A w Piśmie wyraźnie jest oznajmione, że wstrzemięźliwość to coś, co pojawia się z czasem w życiu wypełnionym stałą świadomością Bożej Obecności, poznawaniem Jego Samego przez poznawanie Słowa i nie zaniedbywanie tego, co mogę robić zgodnie z Nim.
W liście do Galacjan 5:22-23 "Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu" apostoł Paweł nazwał wstrzemięźliwość owocem Ducha. Czyli nie moim. Nie ja muszę go wyprodukować, wydać, urodzić. To Duch Boga w moim umyśle, sercu wyda ten owoc. Póki co, najwyraźniej jest jeszcze twardy, niedojrzały. Guguła taka mała. Widoczny (znajomi uważają, że strasznie trzymam dietę, ups...), ale mało użyteczny, bo się nie nadaje jako pokarm. Jednak rośnie. Kiedyś będzie z niego pożytek. Ten wzrost można zauważyć w dłuższym okresie czasu i zazwyczaj widzą go lepiej ci, którzy zerkają od czasu do czasu niż my sami wgapiając oczy i dziwiąc się, że zmian brak... ale wiecie, że to cudze dzieci rosną jak na drożdżach... własne ciągle małe... Nie martwię się więc. Żyję nadal z Pismem w ręku i sercu, rozmyślam o Nim, rozmawiam z Nim i staram się wybierać dobre. Czasem się omsknie. Na razie, żeby się nie objadać, po prostu mniej piekę :-)
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)