No i wzięło mnie.
SMAROWIDŁO Z BURAKA I SELERA
1 burak (120g)
1 mały seler (140g)
2 czubate łyżki ugotowanej lub ze słoika drobnej fasolki cannellini (60g)
2 łyżki słonecznika (10g)
1 łyżeczka nasion kolendry (lub więcej zależnie od upodobania)
1 - 2 łyżek soku z cytryny
woda i sól (do smaku) lub płyn z odciśniętych ze startych świeżych ogórków np. na tzatziki a może i być z mizerii
Słonecznik i nasiona kolendry zalać przegotowaną ciepłą wodą i odstawić.
Koronowany gość rozpanoszył się w świadomosci ludzkości wypierając wszelkie inne wirusy, bakterie, toksyny, oksydanty, grzyby,... Gdy gorzej się poczujesz, od proga witają termometrem wycelowanym w czoło. Nie powiem, nawet zabawny dreszczyk emocji. Trochę jak w thrillerze. A właściwie komedii kryminalnej. Zabójcza broń i takie tam... Nieważne czy u dentysty z powodu plomby, która wybrała towarzystwo kawałka marchewki zamiast dotychczasowego trzonowca, czy przed badaniem krwi na nietolerancje pokarmowe. Dokładając do tego świadomość (wciąż utwierdzaną pytaniami troskliwej rodzinki) funkcjonowania w grupie wysokiego ryzyka, nie dziwi, że tępy ból barków i szyi nasunął wizję błyszczącej korony panoszącej się w krwioobiegu. I w takiej atmosferze coś jeszcze zaczęło uparcie walić mnie w łepetynkę przy każdym ruchu mojego nieźle już obolałego ciała. Hmmm... Może tylko krzywo spałam... Bywało tak przecież nieraz. Jednak należało podejść do tematu odpowiedzialnie w sensie społecznym i odizolować się. Tak na wszelki wypadek. Nie było to trudne, bowiem już po kilku godzinach gorączka wcisnęła mnie pod gruby koc a słabość ogólna zbiła z nóg.
Słowem, wzięło mnie i basta.
Tylko co mnie wzięło???
W sumie, nie jest to problem, z którym mogłabym się od ręki uporać. Mogłam natomiast zrobić coś mi dobrze znanego i sprawdzonego od wielu lat wobec wszelkich mikronajeźdźców. Zaktywować odporność. Postawić ją na baczność, bo najwyraźniej przysnęło się niebodze. Na szczęście od pierwszego info o pandemii zaopatrzyłam nas w zapas soku z dzikiej polskiej róży, który nasycony jest witaminą C i fitozwiązkami do wypęku. Oto nadszedł jej czas! Popijając co godzinę łyk soku, dołożyłam szklankę porządnej dawki wapnia (bez słodzików!) i wpełzłam do wanny. Walcząc z całych sił sama ze sobą wytrwałam przy naprzemiennym gorąco - chłodnym prysznicu, i solidnie wyszorowana szorstkim ręcznikiem ruszyłam (eufemizm: dowlokłam się ) do łóżka. Pod puchową pierzyną i wełnianym kocem nawet nie bylo zbyt zimno. W nocy wymieniłam trzykrotnie piżamkę nadającą się do wyżęcia. Wędrowałam po materacu szukając uparcie suchszych miejsc noc całą, aż umęczona nad ranem zasnęłam. Obudziłam się z normalną temperaturą bez śladu bólu głowy, za to słabiuteńka. Dzień spędziłam na suchej części łóżka udostępnionej przez męża przeżywając absolutny luz, bo mózg i tak mi nie pracował, więc mogłam leniuchować bezkarnie. Skupiłam się na uzupełnianiu utraconych płynów. Dnia trzeciego z godziny na godzinę było coraz zdrowiej. Hurra!!! Mogłam chodzić. Ba! Nawet kucnąć i wstać!
Przyszedł czas na regenerację siły. W tym na mega odżywcze, lekkie jedzonko. Chleb wciąż jadalny (na fermencie klik jest smaczny nawet po tygodniu!) nieśmiało poprosił o jakieś smarowidło... O.K. Padło na warzywka. W końcu to one zostały zalecone przez najlepszego Lekarza Wszechczasów na zdrowotne problemy mieszkańców grzesznej ziemi. Dziś wiadomo, że warzywa mają moc naturalnych lekarstw. Tak powstało smarowidło buraczano - selerowe w pięknym bordowym kolorze wynikającym z unikalnych właściwości leczniczych naszego kochanego buraczka (i -bójczych, i wzmacniających, i regenerujących). Dodatek fasolki wnosi dawkę białka i wapnia, słonecznik niesie ze sobą witaminy E i B oraz minerały a kolendra... ach, jo... jak powiada mój ulubiony bohater kreskówek czyli Krecik w chwili zachwytu jak i zdziwienia (czasem też rozczarowania, ale to nie tym razem ;-)). Kolendra w nasionach jest tradycyjnym środkiem na poprawę perystaltyki jelit. Wzdęcia? Kolendra. Bóle skurczowe jelit? Kolendra. Ba, kolendra działa nawet na skołatatne nerwy. Uspokaja, ułatwia relaks w postaci olejku eterycznego, więc do smarowidła ją miksuję. Jako herbatka zwiększa apetyt, jakby komuś było potrzeba. Mnie się raczej na jego wstrzymanie coś przydało. Ale z tym radzę sobie błonnikiem, którego w bród jest w warzywach (burak, seler, sic!).
A ponieważ wczoraj robiłam tarte ogórki do słoików na zimową ogókową wg przepisu Joli Naklickiej - Kleser klik, soliłam je i odciśnięte ładowałam do słoików. Zalałam odciśniętym sokiem. Jednak ogórki okazały się bardzo soczyste a ja chyba upchałam je baaaardzo mocno, bo sok został w całkiem pokaźnej ilości. Teraz więc dodaję go zamiast samej soli do zup, sosów czy... smarowideł. Do miksowania smarowidła zamiast soli i wody dodałam właśnie sok z ogórków, który mi został. Dodał świeżej, ogórkowej nuty i lekkości. Co za przyjemna utylizacja :-) To co? Robimy?
1 burak (120g)
1 mały seler (140g)
2 czubate łyżki ugotowanej lub ze słoika drobnej fasolki cannellini (60g)
2 łyżki słonecznika (10g)
1 łyżeczka nasion kolendry (lub więcej zależnie od upodobania)
1 - 2 łyżek soku z cytryny
woda i sól (do smaku) lub płyn z odciśniętych ze startych świeżych ogórków np. na tzatziki a może i być z mizerii
Słonecznik i nasiona kolendry zalać przegotowaną ciepłą wodą i odstawić.
Burak i seler obrać, pokroić w drobniutką kostkę i posiekać drobno w malakserze.
Dodać resztę składników (słonecznik i kolendrę odcedzone) i zmiksować dodając jedną łyżkę lub nieco więcej wody (uwaga! kontrolować słoność!!!).
100g smarowidła to 51 kcal
1.5 g tłuszczu
8.8 g węglowodanów
2.8 g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
Dodać resztę składników (słonecznik i kolendrę odcedzone) i zmiksować dodając jedną łyżkę lub nieco więcej wody (uwaga! kontrolować słoność!!!).
100g smarowidła to 51 kcal
1.5 g tłuszczu
8.8 g węglowodanów
2.8 g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)