Przejdź do głównej zawartości

Ciecierzycowe ciasteczka z żurawiną i kardamonem

Idealne do jesiennej herbatki, na jesienne chmurne popołudnie, do lunchboxa i na wycieczkę.

Ciasteczka to najbardziej skuteczny kusiciel dla wielbicieli smukłych kształtów. Znaczy dla wielbicieli posiadania smukłych kształtów, bo w ich oglądaniu ciasteczka nic a nic nie przeszkadzają, więc i swoje kuszenie muszą na wieszaku zawiesić mogą. Nawet dodatkowo uaktrakcyjniają miłe chwile, bo też i generalnie ciasteczka się kojarzą z przyjemnym czasem, relasem, emocjonalnym flołem. A jak pięknie brzmi sam wyraz... ciasteczka... aż kruchość czuję, aż słodycz w czasie wymawiania ..cia.. czuję! 
Choć przyjmuję argument, że te odczucia to synestezja nie każdemu dostępna. Są natomiast inne zjawiska wspólna dla ogółu populacji. Co w ogóle kusi?
Tylko dla tych, co chcą smukło przejść przez życie ciasteczka uruchamiają wszystkie swoje wdzięki jako narzędzia kuszenia. Wszak kusi tylko to, co obłożone magicznym słowem: Nie... Zauważyliście, że słysząc Nie od razu uruchamia nam się dlaczego...? Niekoniecznie pragniemy  weryfikować usłyszane odpowiedzi. Zazwyczaj ruszamy w stronę kontrargumentów. 
- Nie za dużo... 
- Przecież to nie jest dużo!

- Nie jedz tego, niezdrowe.
- To kupione badania były. Lekarze chcą sami zjeść wszystkie tłuszcze nasycone i nie chcą się nimi dzielić!

- Nie gap się w ten monitor bez przerwy.
- Przecież zrobiłam sobie przerwę... Trzy godziny temu poszłam otworzyć Ci drzwi!

Choć nie tylko na słowo nie tak reagujemy. Bywa, że i na zachęty. Jeśli w nich pojawia się drugie magiczne słow: Zdrowe/o/a/y...

- Chodź na spacer, to zdrowo po kolacji.
- Zdrowo to może dla morsów. Normalny człowiek nie wychodzi na siarczysty mróz... O, popatrz, jak się auta błyszczą. To musi być mróz!

- Spróbuj tych ciasteczek są zdrowe.
- Akurat. Producenci żurawiny władowali kupę kasy, żeby ich produkt wcisnąć w ramki superfood...

Czy to też kuszenie tylko ku nierobieniu? Może faktycznie więc rację miał niejaki Jakub, autor listu zamieszczonego pod koniec Pisma Świętego pisząc, że kuszenie nie jest związane z kuszącym obiektem, a z kuszonym umysłem?
Jak. 1:14 Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą... Może to od naszego doświadczenia, nastawienia i świadomości zależy, co nas kusi? Może, aby kusiciel stracił swoją moc, trzeba przyjrzeć się bliżej zjawiskowi kuszenia? Może uzyskamy wolność wyboru?

To jak? Żurawinka zdrowa, polskie superfood. Lecząca i odżywiająca. Wzmacniająca i poprawiająca humor. Dobrze brzmi? Dacie jej szansę? (a jeszcze jaka śliczna w przekroju!)

CIECIERZYCOWE CIASTECZKA Z ŻURAWINĄ I KARDAMONEM

100g mąki z ciecierzycy (3 solidne łyżki)
100g banana mocno dojrzałego (jeden średni)
100g mleka kokosowo-ryżowego (może być też sojowe, migdałowe, z nerkowców)
100g świeżej żurawiny (dwie potężne garście)
po 1 łyżce drobnych rodzynek, nasion sezamu, słonecznika
spora szczypta soli
1 łyżka łuski babki jajowatej
5 suszonych śliwek (polecam miękkie)
5 strączków zielonego kardamonu (można użyć mielonego pół łyżeczki, ale świeżo rozdrobnione nasionka w moździerzu to jednak inna bajka...)
⅛ łyżeczki sody
⅛ łyżeczki proszku do pieczenia

W misce wymieszać bardzo dokładnie (polecam poczciwą trzepaczkę) mąkę z mlekiem i solą.
Na dodatkowym talerzu dokładnie rozgnieść banana widelcem, dodać do ciasta i porządnie wymieszać (nadal trzepaczkę polecam).
Śliwki pokroić na mniejsze kawałki, żurawinę z grubsza , rodzynki (jeśli są duże) również na połówki.
Kardamon rozgnieść w moździeżu, łuski odrzucić (choć ja mielę je z lnem i mam kardamonowy dodatek do smoothie).
Do ciasta dodać bakalie, kardamon i żurawinę. Doladnie znów wymieszać (teraz odkładam już trzepaczkę i używam łyżki).
Teraz włączyc już piekarnik na 185⁰C, do ciasta dodać łuskę i mieszać, aż zgęstnieje (jakieś zabójcze 40 sekund).
Posypać całość sodą i proszkiem, szybko wymieszać, na blachę wykładać po łyżce ciasta i piec 20 - 25 minut, zależnie od piekarnika i... wielkości używanej łyżki.
Ostudzić na kratce, bo dziubasy poparzycie...

Na świeżo z wierzchu chrupiące, z czasem stają się miękkie, ale wciąż puszyste.


100g ciasteczek to 272 kcal
10.4 g tłuszczu
35.3 g węglowodanów
11 g białek
obliczone za pomocą aplikacji vitascale


Dlaczego ja o tym kuszeniu? Jestem odkąd pamiętam silnie kontrsugestywna. Nie wiem, czy to bardziej z natury czy wychowania. Nieważne. Zauważyłam jednak, że kontrsugestywność = podatność na manipulację. A podatność na manipulację to mocne ograniczenie wolności. Gdy zauważyłam, jak bardzo na nią podatna jestem, postanowiłam odnaleźć klucz do wolności. Znalazłam go właśnie w tej myśli Jakuba, więc się nią dzielę. Może i Tobie już kontrsugestywność obrzydła i zapragnąłeś wolności a Jakub na Twojej drodze jeszcze nie stanął...? Wszak jego list jest prawie po sąsiedzku z Apokalipsą siedzi. A ta często czytana nie bywa...

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d