Przejdź do głównej zawartości

Serek z orzechów nerkowca na probiotyku

Czasem nachodzi mnie tęsknota za smakami z dzieciństwa. Też tak macie? Człowiek dorósł, pozmieniał w życiu to i owo. Z własnego wyboru, bez przymusu, cieszy się. A jednak czasem nachodzi taka tęsknotka... pewnego dnia spłynęła jak obłoczek, wspomnienie młodzieńczej nadziei na piękną przyszłość (przecież każdy ją będzie miał mieć, czyż nie?) i tak miło by było taką kromeczkę z twarożkiem, rzodkiewką, szczypiorkiem... tak optymistycznie, wiosennie, aż poczułam zapach świeżej trawy, zobaczyłam jej soczystą zieleń, delikatne pędy ziół... i rozwielokropkowałam się...

Tegoż dnia bez zbędnej zwłoki wygrzebałam resztkę nerkowców, umyłam, zalałam wodą i zaczęłam grzebać w lodówce w poszukiwaniu wody z żywych kiszonek. Były, a jakże! Ogóreczki, kapustka, kimchi, marchewka, dynia i nawet wielowarzywna sałatka. Otwierałam każdy słoik, wciskłam nos do środka w poszukiwaniu charakterystycznego uczucia zgodności zapachu z wizją potrawy i jakoś w żadnym słoiku nie zaklikało. Siadłam, pomyślałam, że naprawdę nie chcę twarożku pachnącego kiszonką. Nawet najsmaczniejszą, ale jednak kiszonką. Chcę twarożku delikatnego, lekko maślanego, puszystego, lekkiego. Czym by go uzyskać???

Pięknie, przecież sama już wielokrotnie opowiadałam na spotkaniach o tym, jak fermentować różności. Także roślinny "nabiał". Tradycyjnego rejuvelacu nie miałam a jego zrobienie trwa kilka dni, więc odpada - nerkowce już teraz się moczą a ja baaardzo tęsknię za twarożkiem. Myślałam więc dalej: co powoduje zakwaszenie w kierunku fermentacji mlekowej? Lactobaccilusy i Bifidobacterium. Bingo! Znam ten zestaw. Mam w szafce probiotyk z takim składem. Wyobraźnia zakrzyknęła uradowana: będzie idealny!!! Ufff, okazał się idealny również w praktyce. I tak powstał serek, do którego mogłam wrzucić każdy ulubiony dodatek, bo serek ów nie miał nawet cienia smaku kiszonki!


SEREK Z ORZECHÓW NERKOWCA NA PROBIOTYKU

300 g orzechów nerkowca
woda do namoczenia
¼ - ½ łyżeczki soli *
200-220 ml wody do miksowania **
1 kapsułka probiotyku z bakteriami kwasu mlekowego ***

1. Nerkowce bardzo porządnie opłukać pod bieżącą wodą.
2. Zalać je przegotowaną lub przefiltrowaną wodą i odstawić na kilka do dwunasu godzin pod przykryciem.
3. Odcedzić, zalać 200 (220) ml świeżej wody, dodać sól i zmiksować w blenderze na pastę. Granulacja zależnie od Waszych potrzeb i upodobań. Ja lubię na gładziutko. Dosypać zawartość kapsułki probiotyku i dokładnie wymieszać (można w mikserze na minimalnych obrotach).
4. Pojemnik z masą przykryć ściereczką, ustawić w ciepłym miejscu (optymalnie 22 - 25⁰C) do fermentacji. ****
5. Gdy wierzch serka spęcznieje i popęka, fermentacja zaszła. Serek można jeść, przechowywać w lodówce, gdzie jeszcze zgęstnieje a po kilku dniach będzie miał bardziej konsystencję serka smarowalnego.

* ilość soli dobierzcie do swojego smaku, spróbujcie na koniec miksowania, czy Wam pasuje stopień słoności
** ilość wody dobierzcie według upodobań pamiętając, że serek stężeje w czasie fementacji a później też i przechowywania w lodówce
*** używam ulubionych  "Advanced 40+acidophilus" firmy Solgar
**** przy niższych temperaturach fermentacja przebiega powoli i serek miewa bardziej kwaskowo-gorzkawy smak; przy wysokich np. na bardzo ciepłym kaloryferze potrafi się zakwasić w godzinę, wyjść z pojemnika na przechadzkę i... nie wraca... ;-)






Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych