Przejdź do głównej zawartości

Makowiec z gruszką w stylu japońskim bez cukru

Koniec roku, imprezy, rodzinne spotkania i...makowce lubię wyjątkowo. Szczególnie takie wilgotne, z rodzynkami. Nieco przypieczone z wierzchu. Najlepiej bez dodatkowych warstw. Czysty makowiec. Japońskie są zazwyczaj na jabłkach a ja chciałam inaczej, z gruszką. I wyszedł bardzo przyjemny, słodki, wilgotny, mięciutki. Kupiłam już zmielony mak, więc wystarczyło go zaparzyć i wszystkie składniki wymieszać. Odczekać trochę, bo to drożdżowy makowiec, i do pieca na 45 minut. Jeśli więc nie macie jeszcze makowca a jednak chcielibyście go na szybko ukręcić, to zdążycie bez problemu.


MAKOWIEC NA GRUSZCE

200 g mielonego maku
250 g mleka roślinnego słodszego np. owsiane, ryżowe, u mnie jaglane

100 g rodzynek
50 g suszonych owoców goji
1 duża słodka gruszka (u mnie 240g)
1 banan (u mnie 115g)
spora szczypta soli
1 pomarańcza
70g mąki gryczanej
½ łyżeczki suszonych drożdży
ewentualnie 1 łyżka skrobi (z tapioki, ziemniaczanej lub kukurydzianej)


Mleko zagotować w większym garnku ( w nim będziemy wszystko mieszać), mieszając wsypać mak. Gdy wchłonie cały płyn wyłączyć gaz pod garnkiem, ale chwilkę jeszcze mieszać.
Dorzucić rodzynki i goji.
Pomarańczę dokładnie wyszorować i sparzyć. Zetrzeć skórkę i wycisnąć sok, dodać do masy makowej.
Mąkę wymieszać z drożdżami i solą.
Gruszkę podzielić na ćwiartki, usunąć gniazdo nasienne, zetrzeć na tarce o grubych oczkach wprost do garnka z makiem. 
Banan rozgnieść widelcem i dodać do masy makowej.
Masę bardzo dokładnie wymieszać.
Dosypać mąkę z drożdżami i solą, bardzo dokładnie wymieszać. Jeśli masa jest zbyt mokra (zależy od soczystości gruszki), dodać skrobię i znów dokladnie wymieszać.
Foremkę wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować olejem kokosowym, wyłożyć masę makową i wyrównać. Odstawić przykryte ściereczką do wyrośnięcia na 1 - 2 godzin.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 185⁰C 40-45 minut.
Kroić po ostygnięciu.


Ktoś kiedyś napisał, że aby cieszyć się duchowym błogosławieństwem święta, dobrze jest przygotować na świąteczne posiłki dania proste, w niewielkiej ilości i lżejsze. Dlaczego? Bo duchowość przyjmuje się umysłem. A przy pełnym żołądku i ociężałym w związku z tym umysłem pozostanie nam jedynie oglądanie tv w półśnie. Z duchowości nici na szpuleczce... Z punktu widzenia natomiast ratowników medycznych okres świąteczny jest czasem szcezgólnie intensywnej pracy. Wtedy właśnie jest wysyp ataków serca, wieńcówek, udarów, wylewów. Powód? Przejedzenie i mała ilość ruchu. Podobnie pełne ręce roboty mają psychologowie i psychiatrzy, bo samotność szczególnie jest dotkliwa wtedy, gdy nie chodzi się do pracy czy szkoły... A biblijne święta na sposób biblijny obchodziło się zawsze w większej grupie. Z sąsiadami, rodziną, przyjaciółmi. Tworzyło się krąg blisko mieszkających osób lub rodzin i wspólnie jadało się posiłki. Jeśli ktoś nie był bardzo bogaty nie były bardzo wystawne, bo w pierwszej kolejności oddawało się na ofiarę najlepsze zwierzę, placki pieczone z najlepszej mąki na oliwie. Na przyjęcia zostawało więcej się warzyw, owoców, kasz czy strączków. Zdecydowanie zdrowsza dieta niż dzisiejsza świąteczna, prawda? Nie wiem, czy mój makowiec znalazłby upodobanie w oczach ludzi z czasów biblijnych, ale mojej rodzinie, która stara się biblijną ścieżką podążać, przypadł do gustu.



Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...