Przejdź do głównej zawartości

Brownie na mleku słonecznikowym

Słonecznik przeżywa swój wege renesans. Mleka, śmietanki, pasty są już znane i czynione z zapałem wielkim. Osobiście nie znam nikogo, kto narzekałby na jego smak... Mnie jednak nie najbardziej odpowiada mleko, ale gdy już z ciekawości zrobiłam, to musiałam zużyć. Nie było opcji, by wyrzucać, ale do porannej kaszy mi nie pasował, więc zrobiłam popołudniowy łakoć :-D Brownie z karmelowym posmakiem daktyli, goryczką kawy, kakaowym aromatem karobu i delikatną, aksamitną konsystencją charakterystyczną dla serników... Łakoć jak się patrzy, a nawet się nim zajada i jeszcze się dzióbek uśmiecha :-)


BROWNIE NA MLEKU SŁONECZNIKOWYM
średnica ciasta 24 cm

3 szklanki mleka słonecznikowego
3 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
1 szklanka daktyli
1 szklanka namoczonego słonecznika (w planie był sernik, ale przemienił się w brownie ;-))
5 łyżek cykoriady w płynie
3 łyżki siemienia lnianego
8 łyżek karobu (daje mocny smak!)
2 łyżki mąki gryczanej
2 łyżki mąki z ciecierzycy
2 łyżki inuliny (dosadza i zagęszcza...)
kilka łyżek siemienia i 1 łyżeczka oleju kokosowego do wysmarowania foremki

Siemię lniane zmielić na proszek.
Jeśli daktyle są bardzo suche, moczyć 15 minut w gorącej wodzie i dodać odpowiednio mniej mleka słonecznikowego,
jeśli świeże, pokroić w mniejsze kawałki,
Wszystkie składniki poza makami i inuliną zblendować na gładką masę.
Dodać mąki i inulinę i energicznie wymieszać ciasto trzepaczką,
Piec w foremce wytłuszczonej olejem kokosowym i wysypanej siemieniem lnianym 1 godzinę w temperaturze 180⁰C.
Odstawić do zupełnego ostudzenia w chłodne miejsce.



Pomimo bardzo lejącej się konsystencji zaraz po zblendowaniu, ciasto piękne się piecze i po wystudzeniu jest zwarte, wilgotne, aksamitne. Nic nie chrupie...buuuu... ;-) Mój tata nie mógł uwierzyć, że jest bez czekolady - tak działa spółka karob/cykoriada :-)

Komentarze

  1. Czym można zastąpić cykoriade? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ☺ właśnie poczynilam miksturę, która w smaku jest bardzo podobna do cykoriady. Konsystencja zdecydowanie rzadsza, ale przez dodatek inuliny powinna w piekarniku zgęstnieć. To czubata łyżeczka melasy karobowej, pół łyżki wody, 3 i pół łyżki kawy rozpuszczalnej Cykoria, 2 łyżki inuliny i kilka kropel soku z cytryny. W cieście zmniejszyłabym natomiast ilość inuliny o jedną łyżkę.
      Ta mikstura też fajnie smakuje rozpuszczona w bardzo ciepłej wodzie.
      Swoją drogą, dzięki za pytanie. Zapasy cykoriady mi się kończą i myślałam nad skombinowaniem czegoś w zamian. Teraz juz mam. Będę musiała tylko użyć jej do ciast, żeby sprawdzić, jak zadziała.
      Czy mogłabyś dać znać, jeśli zrobisz to pierwsza? Niezależnie, czy się uda, czy nie. Chociaż jeśli się nie uda, to wygodnie byłoby wiedzieć ��

      Usuń
    2. Uwaga, mikstura gęstnieje sama z siebie w czasie przechowywania, zupełnie jak cykoriada... :-) Lepiej więc dodać całą łyżkę wody.

      Usuń
    3. Jak tyko zaopatrze się w melasę karobową i inuline biorę się do pracy i dam znać :) dziękuję za szybką odpowiedź :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d