Przejdź do głównej zawartości

Najpyszniejszy oswojony ajwar*, który robię (a potem jem) litrami...

Lato to piękny czas słodkich pomidorów, soczystych mięsistych papryk i jędrnych delikatnych cebulek. Nie potrafię przejść obojętnie obok takich skarbów na straganach, szczególnie, gdy pogoda rozpieszcza słońcem i ciepłem. Wtedy są najlepsze... Każdego roku robię wielkie gary ajwaru*, upycham w słoikach a potem mam najlepszy sos do każdego (no, prawie... ;-)) dania. Umorusana na pomarańczowo jestem najszczęśliwszą pełnągębową gospodynią świata! A że ajwar* niskokaloryczny, to nawet szczuplutką ;-)))))


AJWAR*

około ½ szklanki oliwy z oliwek
8 główek czosnku
5 kg pomidorów
5 kg papryki czerwonej
1 kg cebuli
3 papryki ostre
sól 

Do garnka o grubym dnie wlewam oliwę w ilości, która pozwoli pokryć dno i na zimną wrzucam czosnek obrany i zgnieciony, podgrzewam.
Na gorącą oliwę (nie przypalić czosnku, bo gorzknieje!) dorzucam cebulę pokrojoną w grubą kostkę i duszę do miękkości. 
Pomidory przekrawam na ćwiartki, ostrą łyżeczką usuwam pestki i sok (miksuję i używam jako orzeźwiający napój z odrobiną pieprzu ziołowego i soli - przez innych nazywany gazpacho ;-)) i wrzucam do cebuli z czosnkiem wraz z 1 łyżeczką soli.
Garnek przykrywam, by pomidory puściły sok, po czym odkrywam i redukuję na niewielkim ogniu często mieszając.
Papryki przekrawam na pół, wydrążam usuwając pestki, ogonki i białe błonki.
Ćwierć papryk kroję w kostkę i dorzucam do pomidorów razem z ostrą papryczką pokrojoną również w kostkę (ja to robię w rękawiczkach, żeby przeżyć komfortowo zamiast paląco...)  a pozostałe papryki układam na papierze do pieczenia skórką do góry i piekę w temp. 200⁰ C do zbrązowienia skórki czyli ok. 30 minut.
Blachy z papryką przykrywam folią aluminiową lub wkładam gorące papryki do garnka, przykrywam pokrywką i zostawiam do przestygnięcia.
Paprykę obieram ze skóry (bez determinacji, gdy skórka się trzyma, odpuszczam ;-)), kroję w grubą kostkę i dorzucam do garnka z pomidorami, które w międzyczasie powinny się zredukować. Upieczone papryki są bardzo mięsiste i zagęszczą sos.
Solę i pieprzę na ziołowo do smaku.
Gotuję do uzyskania konsystencji rzadkiego dżemu.
Całość miksuję "żyrafą" trzymając garnek nadal na gazie i taki gorący sos przekładam do wyparzonych słoików (uwaga! pryska!!!), od razu zakręcam, odwracam słoiki do góry dnem i odstawiam do ostygnięcia przykryte grubym ręcznikiem/kocem.
Zimne słoiki odwracam, sprawdzam, czy zakrętka została zassana. Dobrze zamknięte trzymam w chłodnej piwnicy, a jeśli któreś się nie zassały, zużywam od razu ;-)))


* Tradycyjnie ajvar robi się z bakłażanami a z pieczonej papryki pieczołowicie usuwa skórkę.
Mój jest oswojony, skórki mi szkoda, upieczone bakłażany wyżeramy z blachy, więc nazywa się AJWAR ;-)

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Lniane chipsy paprykowe

Chipsy to zmora dietetyków i jednocześnie miłość... zwykłych ludzi... Chrupie się je cudownie, smak mają intensywny, cenę przystępną, no i... te reklamy... Czy jest ktoś nie znający hasła:  Są chipsy, jest zabawa! ? Nawet, jeśli oglądamy klipy z przymrużeniem oka, w głowie pozostaje skojarzenie, które powoduje, że widząc znajome opakowanie chipsów na półce sklepowej, pojawia się myśl: O! A może zafundować sobie chwilę fajnej zabawy...? To nic, że nie planowaliśmy żadnej imprezki, przecież z chipsami jest super nawet bez imprezki. Przynajmniej ja miałam dokładnie takie odczucia. Chrupanie chipsów stawało się impulsem do przywoływania wspomnień z przyjemnych spotkań z przyjaciółmi i od razu było mi raźniej, cieplej na serduchu. Po krótkim czasie moje rozanielenie przybierało rozmiary i postać totalnego rozleniwienia i jedyne, co mogło mnie podnieść z fotela, to myśl o kolejnej paczce chipsów. Co ciekawe, po chipsach zazwyczaj znajdowałam sama siebie w fotelu choć na wspominanej re

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d