Przejdź do głównej zawartości

Zupa z kiełków fasolki mung

Chyba najszybciej i najłatwiej kiełkująca fasolka : fasolka mung inaczej złota fasolka. Jedna z najsmaczniejszych i najzdrowszych strączkowych. Działa przeciwzapalnie, wzmacniająco niwelując skutki stresu tak oksydacyjnego (przeciwutleniacze), jak i emocjonalnego (witaminy z grupy B, magnez), wspomaga w czasie menopauzy (izoflawony), zapobiega osteoporozie (wapń) i problemom z pękającymi naczynkami (witamina K). Stymuluje produkcję kolagenu (kobiety - piękniejemy, jeśli dla kogoś to, co zewnętrzne jest wyznacznikiem piękna ;-)). Generalnie, sławi się ją w każdym chyba obszarze dietetyki. A teraz, kochani, wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie te cudowne składniki się multiplikują w czasie kiełkowania! Niektóre nawet 100 - krotnie :-) I z takiej właśnie wykiełkowanej fasolki zrobiłam zupkę. Lekką, z warzywami, gotowaną krótko tak, żeby fasolka nadal pozostała chrupiąca. Charakteru nadaje jej świeża trawa cytrynowa i pikantny imbir. Zagęszczona odrobiną mleka kokosowego...Niezwykle silnych walorów przeciwnowotworowych dostarcza mieszanka kurkumy i czarnego mielonego pieprzu (używam bardzo małą ilość, tylko, by podkręcić działanie kurkumy). Oswojona egzotyka z fasolką w roli głównej ku zdrowotności!


ZUPA Z KIEŁKAMI FASOLKI MUNG
dla 4 osób

2 marchewki
2 cebule
3 ząbki duże czosnku
1 pietruszka
¼ selera
5 ziemniaków
4 garście kiełków fasolki mung
1 cm kawałek świeżego imbiru
1 gałązka trawy cytrynowej
½ łyżeczki kurkumy
2 łyżki mleka kokosowego
4 łyżki oliwy
1 łyżeczka soli
pieprz czarny

Warzywa oczyścić, umyć, kiełki przepłukać.
Do garnka o grubym dnie wlać oliwę, wrzucić posiekany czosnek i podgrzać.
Dorzucić pokrojoną w kostkę cebulę, startą marchewkę, seler i pietruszkę.
Dusić do uzyskania przyjemnego zapachu warzyw.
Ziemniaki pokrojone w grubą kostkę dorzucić do garnka wraz z przyprawami oraz rozbitą grzbietem noża trawą cytrynową i posiekanym imbirem.
Zalać wodą do lubianej gęstości (my lubimy konkretne ;-)).
Gotować do al dente warzyw.
Dorzucić kiełki i dogotować do miękkości ziemniaków.
Pod sam koniec gotowania dodać mleko kokosowe, wymieszać.
Gdy zabulgocze zupa jest gotowa.


Kiełki fasolki bardzo łatwo uzyskać zalewając ziarenka w słoiku wodą odstawić je na kilkanaście godzin.
Gdy napęcznieją można słoik przykryć gazą i ją obwiązać, po czym słoik ustawić nieco przechylony (by mógł swobodnie wypływać nadmiar wody, ale był zapewniony dostęp powietrza) w niewielkiej miseczce, która będzie zbierała wypływającą zeń wodę.
Można również wysypać napęczniałe nasionka na sito i przykryć czystą ściereczką.
Tak czy inaczej, należy dwa razy dziennie kiełkujące nasionka przepłukać.
Kiełki długości nasionek (wtedy mają najwyższe walory odżywcze) otrzymamy na trzeci/czwarty dzień.


Z sita będą wystawały kiełki dolnych nasionek,. Warto uważać, by ich nie stracić w czasie przesypywania do garnka...


Komentarze

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.