Przejdź do głównej zawartości

Krakersy słonecznikowo-gryczane z płatkami owsianymi

Szukałam odpowiedniego spodu do tarty z czarnym bzem i znalazłam kruchy spód do... niezależnych, samodzielnych krakersów. Bywa, że znajdujemy coś więcej niż szukaliśmy, jeśli tylko starujemy z dobrej pozycji... Moja była wyśmienita, bo składniki z definicji smaczne i zdrowe. A i chętne do współpracy. Mąka gryczana pasuje do wszystkiego, rośnie z drożdżami, i nawet zakwas szybko produkuje. Smaczna w pizzy, podpłomykach, plackach, biszkoptach,... chyba we wszystkim. Słonecznik - król ziarenek. Daje się przerobić na majonez, mleko (jak mleko, to i śmietanka), pasty, serki, zagęszcza ciasto, dotłuszcza (zawarta w ziarenkach witamina A nie lubi samotności, więc dostała dobre naturalne towarzystwo i to nie od ludzi ;-)), kreuje sernik... Tym razem wykorzystałam masełko ze słonecznika nieprażonego. Surowy zmieliłam bardzo dokładnie blenderem (ok.1 minuta) i miksowałam dalej (po przerwie) do uzyskania masełka, choć gęstego (następna minuta). Nie dotrwałam dalej, bo lejące się nie było mi potrzebne, a przy podobnej akcji (masło z nerkowców) załatwiłam swoją ulubioną "żyrafę" i teraz na zimne dmucham (czytaj: nie rozgrzewam blendera...). Jeśli dołożyć do zestawu daktyle, komplet wyborowy musiał dać fajne ciasteczka!


KRAKERSY SŁONECZNIKOWO - GRYCZANE
blaszka 20 x 30 cm

½ szklanki słonecznika
½ szklanki płatków owsianych
½ szklanki mąki gryczanej
10 daktyli
½ szklanki mleka sojowego niesłodzonego
spora szczypta soli
1 łyżka sezamu (mieszanka białego i czarnego)
1 łyżka cukru kokosowego (niekoniecznie)

Słonecznik zmielić w blenderze na mąkę, posolić i miksować dalej do uzyskania konsystencji gęstej pasty.
Być może trzeba będzie zrobić przerwę, żeby nie spalić blendera.
Daktyle wrzucić do małego garnka, zalać mlekiem sojowym i gotować na maleńkim ogniu 10 minut.
Zmiksować na emulsję.
W misce rozetrzeć mąkę z masłem słonecznikowym, dodać płatki, rozetrzeć.
Dodać emulsję z daktylami i dokładnie wymieszać.
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia lub silikonowej macie rozsmarować dość cienką warstwę masy, posypać sezamem i cukrem (można pominąć, jeśli mleko jest słodzone lub słodkie z natury: ryżowe, owsiane, kokosowe,...) lub posolić, jeśli chcemy bardziej wytrawne.
Można dodać dowolne ulubione przyprawy.
Wstawić do lodówki na ½ godziny (koniecznie!).
Piekarnik rozgrzać do 200⁰C.
Ciasto pokroić w odpowiednie kształty.
Piec 10 minut.



Zaraz po upieczeniu są miękkie. Po ostudzeniu robią się chrupiące a kilka godzin później znów miękkie.
Jeśli chcemy mieć je stale chrupiące należy zaraz po wystudzeniu przełożyć do szczelnego pojemniczka z kilkoma suszonymi owocami np. goi, rodzynki (jeśli mamy wersję słodką) lub grubą solą (jeśli mamy wersję wytrawną). Ja włożyłam do uprażonych fistaszków z grubą solą, ale sól strząsnęłam na dół stukając słojem kilkakrotnie o blat :-)

Komentarze

  1. Świetne te krakersy, zapraszam również do mnie po świetny przepis na odchudzające kotleciki z soczewicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Chętnie skorzystam z pomysłu zmieniając tylko jajko na inne "łącznik" ;-) Bardzo lubię pieczone kotlety! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.