Przejdź do głównej zawartości

Chlebek bananowy z cukinią o niskim indeksie glikemicznym!

Czasem mam ochotę na kawałek dobrego ciasta w tradycyjnym stylu. Chlebek bananowy stał się u nas klasykiem wegańskich wypieków. Niestety indeks glikemiczny pieczonego banana przyprawia a zawrót głowy każdego, kto musi się z nim liczyć. Dodatek tłuszczu nieco obniża IG (uwaga! zwiększa i tak zapotrzebowanie na insulinę tylko wolniej ale dłużej!), więc pojawił się w formie wiórków kokosowych. Jednak dokładając mąkę (nawet gryczaną własnomłynkowo zmieloną ;-)) nadal IG wiruje w okolicach wysokiego. Pomyślałam, że przecież cukinia indeks ma bardzo niski a daje wypiekom cudowną wilgotność i miękkość. Dorzuciłam więc ładną, jędrną młodą cukinię. Zamiast cukru dodatek inuliny, słodzika niezwykle życzliwego diabetykom i karob z dodatkiem kawowej cykoriady zamiast kofeinowego kakao uczynił z tego rodzaju bananowego chlebka deser doskonały dla osób dbających o niskie zapotrzebowanie na insulinę, walczących z candidą, boreliozą, Hashimoto i całą gamą różnorakich zaburzeń a także tych, którym zdrowie miłe bardziej niż tradycja ;-)



CHLEBEK BANANOWY Z CUKINIĄ
keksówka 28 x 10 cm

400 ml mąki gryczanej
15 g świeżych drożdży
30 ml ciepłej wody
60 ml mleka roślinnego (u mnie kokosowo-ryżowe)

25 dkg świeżej młodej cukinii
½ szklanki wiórków kokosowych
¼ szklanki karobu
2 łyżki inuliny
2 łyżki siemienia lnianego
1 szklanka mleka roślinnego (u mnie kokosowo-ryżowe nadal)
1 łyżka cykoriady w płynie
1 strączek wanilii
spora szczypta soli
1 dojrzały duży banan

Do miski wsypać mąkę, zrobić w środku dołek, wkruszyć drożdże. Wlać wodę i mleko, wymieszać z drożdżami nie przejmując się, że zabiera się przy tym trochę mąki. Tak ma być :-)
Odstawić do wyrośnięcia przykryte ściereczką.
Cukinię zetrzeć na grubych oczkach, banan zgnieść widelcem (jak chcecie brudzić blender, można zblendować - ja nie lubię go myć ;-)).
Siemię lniane zmielić.
Wszystkie składniki poza zaczynem i mlekiem dokładnie wymieszać.
Do podrośniętego zaczynu dodać pozostałe mleko i wymieszać na gładko.
Dodać drugą mieszaninę do ciasta i dokładnie wymieszać.
Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia, wlać ciasto, wyrównać i odstawić do wyrośnięcia. Musi wyraźnie podrosnąć i się nieco wybrzuszyć.
Piec w temperaturze 180⁰C 40 minut.

Przechowywać w lodówce, bo chłodny smaczniejszy a w gorące i wilgotne dni może mieć krótki żywot... a lato mamy kapryśne ;-)

Komentarze

  1. Fajny :) A myślisz, że bez drożdży też wyjdzie? Ew. z sodą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Przypuszczam, że z sodą wyrośnie. Bez niczego będzie bardziej wilgotny i zbity. Coś w stylu brownie. Nie robiłam jednak jeszcze eksperymentów... Może podzielisz się efektami, jeśli spróbujesz inaczej...? Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zrobię w weekend i dam znać :) Jeśli wyjdzie brownie, to też będzie dobrze ;)Zostałam właśnie obdarowana cukiniami, a wszystkie inne składniki mam - łącznie z cykoriadą! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jak wyjdzie! A cykoriada jest super :-D

      Usuń
  3. No więc tak: nie wiem, czy 400 ml mąki gryczanej, to miało być 400g? Nawet jeśli tak, to miałam niecałe 200 g ;) Zatem innych składników użyłam odpowiednio mniej, zamiast siemienia (nie miałam) wzięłam chia, mleka kokosowego i wody na oko i proszek do pieczenia. Wyszło super!! I muszę się przyznać, że po upieczeniu zeżarłam od razu 1/4.... :D Bardzo lubię takie ciasta na ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Właśnie zważyłam mąkę - 200 ml to 114 g i moim zdaniem mleko kokosowe jest cięższe od kokosowo-ryżowego, więc wagowo pewnie wyszło super. Gratuluję wyczucia :-) Na ciepło są najlepsze ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...