Chipsy to zmora dietetyków i jednocześnie miłość... zwykłych ludzi... Chrupie się je cudownie, smak mają intensywny, cenę przystępną, no i... te reklamy... Czy jest ktoś nie znający hasła: Są chipsy, jest zabawa!? Nawet, jeśli oglądamy klipy z przymrużeniem oka, w głowie pozostaje skojarzenie, które powoduje, że widząc znajome opakowanie chipsów na półce sklepowej, pojawia się myśl: O! A może zafundować sobie chwilę fajnej zabawy...? To nic, że nie planowaliśmy żadnej imprezki, przecież z chipsami jest super nawet bez imprezki. Przynajmniej ja miałam dokładnie takie odczucia. Chrupanie chipsów stawało się impulsem do przywoływania wspomnień z przyjemnych spotkań z przyjaciółmi i od razu było mi raźniej, cieplej na serduchu. Po krótkim czasie moje rozanielenie przybierało rozmiary i postać totalnego rozleniwienia i jedyne, co mogło mnie podnieść z fotela, to myśl o kolejnej paczce chipsów. Co ciekawe, po chipsach zazwyczaj znajdowałam sama siebie w fotelu choć na wspominanej reklamie młodzież się jednak poruszała w pozycji pionowej... Ja jednak zdecydowanie zmierzałam w stronę pozycji horyzontalnej... Przekora? Hmmm... Raczej nieeee...
LNIANE CHIPSY PAPRYKOWE
3 blaszki
2 gałązki selera naciowego
1 średnie jabłko
2 średnie marchewki
1 czerwona papryka
1½ szklanki złotego siemienia lnianego
500 ml gorącej wody
3 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka soli
3 łyżki płatków drożdżowych (zdecydowana większość zawiera słód jęczmienny!)
dodatkowe 150 ml wody
Siemię zalać wrzątkiem i odstawić na kilka godzin.
Warzywa i jabłko pokroić w kostkę usuwając pestki i niejadalne części.
Wszystkie składniki zmiksować w malakserze z ostrzem w kształcie "S" dolewając wody, by uzyskać smarowalną konsystencję.
Masę podzielić na trzy części, każdą rozsmarować na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia lub matą silikonową (preferuję matę, bo papier czasem później trudno odkleić...).
Suszyć w piekarniku z termoobiegiem rozgrzanym do 60⁰C przy delikatnie uchylonych drzwiczkach lub w suszarce do grzybów lub dehydratorze, jeśli takowy posiadacie (sprzęt drogi; ja na razie sobie o nim marzę...) aż do uzyskania kruchości.
Przechowywać w szczelnym pojemniku przesypane grubą solą.
Doskonałe same i chyba z każdą pastą roślinną. Kruche, aromatyczne i smakowite. Uważajcie jedynie, by nie rozsmarowywać masy zbyt cienko, gdyż wysychając mogłyby się rozpaść. Chipsy kurczą się w czasie suszenia. Ja rozsmarowałam na grubość 3 mm uzyskując chipsy naprawdę cieniutkie.
Są chipsy, jest zabawa i... zdrowie! 😄
Doskonałe same i chyba z każdą pastą roślinną. Kruche, aromatyczne i smakowite. Uważajcie jedynie, by nie rozsmarowywać masy zbyt cienko, gdyż wysychając mogłyby się rozpaść. Chipsy kurczą się w czasie suszenia. Ja rozsmarowałam na grubość 3 mm uzyskując chipsy naprawdę cieniutkie.
Hei a jak dugo pieklas je w piekarniku? Pozdrawiam ��
OdpowiedzUsuńWitaj, w sumie to bardziej suszenie niż pieczenie, więc wychodzi dobrych kilka godzin. Zazwyczaj robię wieczorem i suszą się do rana. W piekarniku idzie szybciej. Generalnie sprawdzam, czy łatwo odchodzi od maty/papieru i czy są kruche.
UsuńJestem zachwycona tym przepisem - chipsy i hummus trafią dzisiaj na wieczór panieński mojej przyjaciółki :)))
OdpowiedzUsuńZrobiłam co prawda na siemieniu zwykłym bo złociste mi się akurat skończyło, ale też wyszło fajnie. :) Tylko problem był taki, że siemie się w ogóle nie chciało rozdrobnić, więc w chipsach były całe ziarenka - czy u Ciebie też tak w malakserze się zachowywało? (bo nie widzę dobrze na zdjęciu)
Nawet dobrze namoczone siemię faktycznie rozdrabnia się z trudem. Dla mnie to zaleta, bo jest sporo prawie całych lub całych ziarenek, jest to pogryźć ��
OdpowiedzUsuń