Przechodząc spacerkiem przez pola dochodzi mnie czasem przenikliwy zapach. Wtedy uświadamiam sobie, że istnieje coś takiego, jak hodowla zwierząt i związane z nią przetwórstwo roślin na pasze. No tak, kiszonki... Wielkie zbiorniki wydzielające ostry zapach kiszonego siana, ziarna i innych różności w zasadzie powinny mnie cieszyć, bo oznaczają one, że hodowane zwierzaki dostaną przynajmniej trochę zdrowej dla nich karmy. W czasie kiszenia bowiem namnażają się prozdrowotne szczepy bakterii ratując hodowlane zwierzaki przed epidemiami chorób bakteryjnych i wirusowych. Każdy hodowca o tym wie. Powoli dociera ta podstawowa prawda również do świadomości tych, którzy zajmują się karmieniem ludzi. W dobie ogólnie kiepskiej odporności kiszone roślinki okazują się świetną szczepionką. a bez efektów ubocznych. No, może poprawa wygląda cery ;-). Niegdyś jadałam tylko kiszoną białą kapustę i (z rzadka, wolałam konserwowe) ogórki. Dzisiaj kiszę już sporo różnych roślin a niektóre z nich są naprawdę ciekawe w smaku. Na blogu jest kilka takich eksperymentów z etykietką Kiszonki. Za radą jednej z czytelniczek bloga zakisiłam ostatnio koper włoski. Surowego nie lubię, ale ukiszony okazał się bardzo smaczny. może i Wy się skusicie na takie kiszenie...? W zasadzie wygląda dokładnie tak, jak kiszenie ogórków. Te same przyprawy, taka sama zalewa i kamień na wierzchu, bo trudno koper upchać tak ściśle, by po zalaniu wodą nic nie wypłynęło.
KISZONY KOPER WŁOSKI
słoik 0.5 l
świeży, zdrowy, jędrny koper włoski
4 kulki pieprzu czarnego
6 - 8 ziaren białej gorczycy
1 kulka ziela angielskiego
1 listek laurowy
1 ząbek czosnku
mały kawałek świeżego chrzanu
zalewa: 1 łyżka soli himalajskiej na 1 l wody
Koper dokładnie umyć, oczyścić ze zgniecionych listków i ewentualnych uszkodzeń.
Pokroić go w cząstki.
Do wyparzonego słoika wrzucić przyprawy, ułożyć koper warstwami w miarę ściśle, zostawiając 5 cm wolnej przestrzeni od brzegu słoika.
Zalać zalewą, położyć na wierzch wyparzony kamień do kiszonki, zakręcić i odstawić w spokojne miejsce o temperaturze 18 - 22 ⁰C na 3 - 5 dni.
Dalej kiszonkę przechowywać w lodówce lub zużyć na bieżące potrzeby.
I świeża letnia surówka z koprem składająca się z młodej kapusty poszatkowanej i ugniecionej ręcyma z solą i odrobiną cukru, kilku kawałków kiszonego kopru posiekanego w kostkę, pasków marchewki zamarynowanych w wodzie z kiszenia kopru z odrobiną sosu sojowego i oleju lnianego, młodej cebulki krojonej w piórka, liści krwawnika, koperku, podprażonych i pokruszonych nerkowców, z kwiatkami różowej koniczyny :-)
W ramach sosu trochę musztardy domowej rozcieńczonej przegotowaną z pieprzem ziołowym i wodą z marynowania marchewki.
Ładnie wygląda i przyjemnie smakuje
4 kulki pieprzu czarnego
6 - 8 ziaren białej gorczycy
1 kulka ziela angielskiego
1 listek laurowy
1 ząbek czosnku
mały kawałek świeżego chrzanu
zalewa: 1 łyżka soli himalajskiej na 1 l wody
Koper dokładnie umyć, oczyścić ze zgniecionych listków i ewentualnych uszkodzeń.
Pokroić go w cząstki.
Do wyparzonego słoika wrzucić przyprawy, ułożyć koper warstwami w miarę ściśle, zostawiając 5 cm wolnej przestrzeni od brzegu słoika.
Zalać zalewą, położyć na wierzch wyparzony kamień do kiszonki, zakręcić i odstawić w spokojne miejsce o temperaturze 18 - 22 ⁰C na 3 - 5 dni.
Dalej kiszonkę przechowywać w lodówce lub zużyć na bieżące potrzeby.
I świeża letnia surówka z koprem składająca się z młodej kapusty poszatkowanej i ugniecionej ręcyma z solą i odrobiną cukru, kilku kawałków kiszonego kopru posiekanego w kostkę, pasków marchewki zamarynowanych w wodzie z kiszenia kopru z odrobiną sosu sojowego i oleju lnianego, młodej cebulki krojonej w piórka, liści krwawnika, koperku, podprażonych i pokruszonych nerkowców, z kwiatkami różowej koniczyny :-)
W ramach sosu trochę musztardy domowej rozcieńczonej przegotowaną z pieprzem ziołowym i wodą z marynowania marchewki.
Ładnie wygląda i przyjemnie smakuje
Witaj,u mnie właśnie kisi się duzy słój z koprem i papryką.Pięknie wygląda Twoja sałatka i pewnie jest bardzo smaczna.
OdpowiedzUsuńPolecam też z kiszonek szparagi zielone.dolne części bez główek.Są przepysznie chrupiące.szkoda że szparagi tak krótko są dostępne.Zdjęcie moich szparagów umieściła Ula na swoim blogu
http://kiszonki.blogspot.com/2017/06/trzy-nieudane-kiszonki.html
Pozdrawiam serdecznie
Na pewno kiszone szparagi są pyszne, ale rezygnacja ze zjedzenia ich natychmiast... hmmm... przekracza moje siły ;-) póki co... Tobie Elżusiu, gratuluję pięknej kiszonki! Zdjęcie mnie nawet nieco kusi, ale na widok świeżych szparagów wciąż nie mogę się zmobilizować do cierpliwości :-/ Szkoda, że nie mogę spróbować czyjegoś dzieła w tym temacie, może by mnie skusiły... ;-) serdecznie pozdrawiam również!
UsuńOoooooooo jeszcze kopru nie kisiłam , a kusi ta twoja wersja
OdpowiedzUsuńTakie kuszenie nie obciąża mi sumienia ;-) Faktycznie smak kopru bardzo się zmienia, pozostaje delikatna anyżkowa smuga w ciekawej kiszonce :-D
Usuń