Przejdź do głównej zawartości

Pasztet zapracowanej solenizantki (zabiaganej ;-))

Ostatnie dwa tygodnie wspominam jak wycieczkę na diabelski młyn... Niby człowiek wysoko i ma perspektywę, ale w głowie się kręci i perspektywa niewiele daje ;-) Horyzonty niby sięgają daleeeko, a pod nogami mgła. Słowem: smog i mrozy dały się we znaki. Zazwyczaj sporo chodzę. Sporo i intensywnie, ale pył zawieszony na poziomie 900% normy (a mieszkam na tzw. terenach zielonych!) sprawiał, że czułam się jak stuletnia staruszka. Nie, nie z Okinawy, ani z Sardynii. Nawet nie z Loma Linda. Z czarnego Śląska... Brrrr... gardła odmówiły współpracy, charczeliśmy i kasłali wszyscy równo. Nawet nasz psiak - weterynarz zaordynował mu antybiotyk. Ulegliśmy, bo nasz słodki kudłacz nie miał sił drzwi sobie otworzyć i nawet nocne skradanie się po nasze ekologiczne marchewki nie wchodziło w grę... Na szczęście już wydobrzeliśmy wszyscy (dowód: bezwstydnie zżarte obiadowe falafle a na misce czarne kłaki i okruszki pod taboretem - morda kudłacza się tam nie zmieściła i zbyt intensywnie wkroczyłam do akcji obiadoobronnej...). 
Postanowiłam niniejszym uczcić powrót do życia najszybszym i najprostszym pasztetem. Jadłam go na imieninach bratowej i smakował prze-wyśmienicie. O przepis dopytałam. Okazał się krótki, prosty i zwięzły...! Nieco zmieniłam tak skład (tak, tak, zrezygnowałam z oleju, dołożyłam natomiast więcej majeranku), jak i technikę. Smak się obronił a konsystencja stała się bardziej wilgotna. Jeśli wolicie suchsze, można dołożyć bułę tartą, ale ja wolę w wersji tak do krojenia, jak i do smarowania.


PASZTET Z CZERWONEJ FASOLI Z WARZYWAMI

2 szklanki czerwonej fasoli
1 pietruszka (60 dkg)
2 marchewki (170 dkg)
½ selera (220 dkg)
3 cebule (230 dkg)
2 duże ząbki czosnku (10 g)
½ szklanki orzechów włoskich
1 czubata łyżka majeranku
sól do smaku

Fasolę dokładnie umyć, namoczyć przez noc i ugotować.
Pietruszkę i marchewkę obrać, pokroić w bardzo grubą kostkę i ugotować na parze al'dente.
Cebulę pokroić w grubsze plastry, wrzucić na patelnię o grubym dnie, podlać 3 łyżkami wody i dusić do miękkości stale mieszając. W razie przywierania do dna podlać kilka razy łyżką wody.
Czosnek przecisnąć przez praskę.
Przepuścić przez maszynkę do mięsa lub wyciskarkę do soku fasolę, potem orzechy i warzywa z cebulą na końcu.
Wymieszać wszystkie składniki dość dokładnie.
Jeśli masa nie jest dość zwarta, dodać nieco pokruszonego suchego chleba.
(dodałam kilka kostek gryczanego, co ciekawie urozmaiciło przekrój)
Doprawić solą i majerankiem (ewentualnie pieprzem ;-))
Piec 60 minut w temperaturze 180⁰C.


100 g pasztetu to:
107 kcal
2.5 g tłuszczu
17.4 g węglowodanów
6.3 g białka

Komentarze

  1. Czy można wykonać ten przepis bez cebuli? Ewentualnie czymś ją zastąpić?

    Pozdrawiam,
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że biała część pora mogłaby w pewnym sensie zastąpić cebulę, choć nie da kremowej słodkości... Może dodać też więcej czosnku, ale zaraz na początku w czasie duszenia, bo on też cudnie kremowy się robi na miękko bez smażenia...? Tak swobodnie sobie myślę ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...