Przejdź do głównej zawartości

Owsianka z kawową soczewicą i żurawiną

Zimowe poranki bardzo gwałtownie zmieniły się w wiosenne. Pogodne, chłodne, ale z czystym niebem i powietrzem. Wskaźniki zanieczyszczenia poleciały na łeb, na szyję. Można śmiało maszerować na spacerki bez ryzyka zadławienia się cząsteczkami zawieszonego pyłu. teoretycznie powinnam chcieć lekkich, kolorowych śniadań... Jednak moje ciało i umysł chyba nie funkcjonują w trybie włącz/wyłącz, zero/jedynka, czarne/białe, i jakkolwiek nazwać gwałtowne zwroty z gigantycznymi amplitudami zmian dawek energii poposiłkowej. Nadal chętniej zjadam pożywne, konkretne, aromatyczne śniadaniowe mieszanki zbóż i strączków, powoli zwracając się w stronę słonecznych, lekkich musów. Kilka dni temu wspominając poranne kakao z dzieciństwa, zrobiłam aromatyczną, lekko wytrawną soczewicę z kawą (sic! czas leci ;-)), imbirem i kardamonem. Posmakowała mi bardzo. Rodzince jakby mniej. Zdecydowanie preferują tradycyjne dania ze strączków z cebulką i pomidorami, ewentualnie tradycyjną zupę "ze wszystkiego". Mnie zainspirował kolor czarnej soczewicy, by dodać do niej rozpuszczalną kawę z cykorii (bezglutenowa :-)) a dla zagęszczenia odrobinę karobu. Nie słodziłam (w końcu to nie miało być kakao...). Wersja wytrawna jest bardziej uniwersalna. Pasuje doskonale do cytrynowej kaszy jaglanej albo imbirowego ryżu. Tak kombinowałam w chłodne popołudnia, gdy za oknem ciemno, smog nie zachęcał do wycieczek na łono oszronionej przyrody a ciało delikatnie upominało się o sycącą rozgrzewkę. Gdy dzisiaj rankiem na niebie świeci piękne słońce a ptaki wyśpiewują swoje uwodzicielskie trele, przyszedł apetyt na lekką owsiankę, odświeżoną żurawiną i jabłkiem ze sporą dawką cytryny. Ponieważ ugotowałam cudnych czarnych ziarenek z kawą nieco więcej, będą także jeszcze i na jutrzejsze śniadanie. Po takim posiłku nawet przekąsek się nie chce. Po prostu nie ma takiej potrzeby. Pozostaje pełna satysfakcja i uczucie lekkiej sytości :-)


OWSIANKA Z KAWOWĄ SOCZEWICĄ I ŻURAWINĄ

soczewica:
3 porcje
½ szklanki czarnej soczewicy lub soczewicy de Puy (obie zachowują dobrze kształt w czasie gotowania)
3 strączki kardamonu
½ łyżeczki startego świeżego imbiru
1 czubata łyżeczka masła orzechowego
1 łyżka karobu
2 łyżki kawy zbożowej rozpuszczalnej ("cykoria" jest bezglutenowa)
½ łyżeczki soli

Soczewicę dokładnie wypłukać, zalać ciepłą wodą i odstawić na kilka godzin do namoczenia.
W garnku o grubym dnie delikatnie podprażyć ziarenka kardamonu i rozetrzeć je (np. w moździerzu).
Soczewicę odcedzić, wsypać do garnka, zalać 1 szklanką wrzątku, dodać imbir i kardamon.
Gotować 10 minut.
Posolić, dodać kawę, karob i masło orzechowe. Podgotować do jędrności soczewicy (ok. 3 - 5 minut).


owsianka:
1 porcja

½ szklanki grubych płatków owsianych
1 niewielkie, kwaskowe jabłko
garść mrożonej żurawiny
½ szklanki mleka roślinnego
2 łyżki soku z cytryny

Płatki zalać ½ szklanki wrzątku, odstawić na noc do namoczenia (jeśli mam tylko drobniejsze płatki, zalewam je wodą o temperaturze pokojowej).
Pół jabłka zetrzeć dość drobno, drugie pół pokroić w kostkę.
Wszystkie składniki wymieszać, dodać 3 - 4 łyżki kawowej soczewicy.
Można posypać ulubionymi pestkami lub ziarenkami (lubię z wiesiołkiem, prażonym siemieniem lnianym lub kilkoma orzechami włoskimi).


Komentarze

  1. Myślałam, że tylko ja wpadam na takie pomysły, żeby jeść owsiankę z soczewicą, a tu taka miła niespodzianka. Ja używam brązowej, której "orzechowy" smak idealnie komponuje się ze słodziutką owsianką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Akurat brązową soczewicę rzadko używam... Muszę spróbować częściej :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...