Cukinia, potężny ogórek, ale mało soczysty, mało aromatyczny, o bardzo delikatnym smaku. Czy ma jakiekolwiek szanse na uznanie w kuchni osób przywykłych do mocnych, intensywnych smaków i aromatów? Czy może jedynie służyć jako wypełnienie, do nadawania masy? Taki wielki piankowy marynarzyk. Niezgrabny. Potężny a ze słabym charakterem... Czy naprawdę...? Hmmm... Może warto jej się przyjrzeć bliżej...?
... ma fenomenalnie niski indeks glikemiczny, nie z powodu zawartości tłusczu, ale błonnika i wody. Ma sporo potasu (nadciśnieniowcy powinni ją pokochać), całkiem przywoitą ilość wapnia, ma też trochę magnezu (zależy jednak od zasobności gleby w ten pierwiastek), kwas foliowy, witaminy E, K i z grupy B oraz beta karoten. Zawiera również luteinę chroniacą oczy przed procesami degeneracyjnymi.Trochę się tego uzbiera. W dzisiejszym świecie agrotechnologii niezwykle istotną cechą cukinii jest nie gromadzenie metali ciężkich. Jest tak uniwersalna, zdrowa, ale i bezpieczna, że można (ba! powinno się) podawać ją jako jedno z pierwszych warzyw naszym malutkim milusińskim. Całkiem malutkim, bo już półroczne mogą szamać to zielone cudo. W sałatkach, zupach jest oczywiste. Na grilu doceniają wszyscy, ale w wersji słodkiej już bardzo rzadko. Zrobiłam więc taką właśnie wersję. Z jabłkami jako słodyczą, karobem jako twistem, cynamonem jako... moim ulubionym aromatyzerem.
CUKINIOWO - JABŁKOWE CIASTECZKA
24 sztuki
1 średnia cukinia (300 g)
2 spore antonówki lub inne kwaskowe jabłka (200 g po oczyszczeniu)
1 szklanka płatków owsianych (120 g)
2 czubate łyżki karobu mielonego (50 g)
2 czubate łyżki mąki z ciecierzycy (50 g)
1 łyżka cynamonu
spora szczypta soli
Cukinię i jabłka zetrzeć na grubych oczkach tarki.
Wymieszać wszystkie składniki bardzo dokładnie. Cukinia ma w czasie mieszania puścić sok, a płatki i mąka je wchłonąć w czasie mieszania...
Na blaszce posmarowanej olejem/nieprzywieralnej/wyłożonej papierem do pieczenia układać ciastka w kształcie kulki a wielkości dużego orzecha włoskiego (taki Jacek ;-)).
Piec w temperaturze 190⁰C przez 40 minut.
Można również uformować w ciasta chlebek i piec go ok. godziny do tzw. suchego patyczka czyli po wbiciu w chlebek suchego patyczka powinniśmy go wyciągnąć również "suchy" czyli bez klejących kawałków ciasta
100 g wypieku (ok. 4 ciastka) to: 177 kcal
2.6 g tłuszczu
32 g węglowodanów
6.6 g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
Ten wypiek nie wymaga dodatku żadnego słodzika, jeśli tylko użyjemy naprawdę dojrzałych jabłek. Najlepszymi są mięsiste, kwaskowe, ale i słodkie zarazem. Świetnie pasują dojrzałe antonówki lub zwarte, dziko rosnące późnoletnie odmiany. Niech przy tej okazji jabłko stanie się symbolem nietypowym. Nie jak tradycja głosi - kuszenia. Bowiem w historii opisanej w Piśmie Świętym nie ma ani słowa o rodzaju owocu drzewa poznania dobra i zła. Insynuacja, która zrosła się z naszą kulturą, iż była to jabłoń, powstała chyba w umyśle kogoś, kto zwyczajnie jabłek nie lubił. Albo właśnie uwielbiał do tego stopnia, że winą za swoją słobość obarczył... drzewo... Bowiem przerzucania odpowiedzialności na otoczenie nie wymyślono w XX wieku (choć z pewnością dokonał się wtedy burzliwy rozwój tegoż zabiegu samoobrony). Wobec wywodzenia niechlubnej opinii jabłka z wnikliwej obserwacji słabości ludzkości do konsumpcji tegoż cenionej wyżej niż wartości moralne, protestuje całe moje wnętrze (w sensie metaforycznym, jelita pracują mi spokojnie...). Niech dzisiaj jabłko stanie się symbolem naturalnej, swojskiej, delikatnej słodkości. Odkrywając bowiem urok delikatnych wrażeń zmysłowych odkrywam świat zapomniany. Świat sprzed setek lat, zanim do ziem Słowian dopłynęły intensywne zamorskie specjały, zanim sól stała sie proszkiem do posypywania zamarznietego chodnika a cukier wywedrował z aptecznych półek do wszelkich konsumowanych produktów, dań, ba! nawet mrożonek! Choć dzisiaj cieszyć się chyba należy, że mrożone owoce bywają posypywane cukrem a nie polewane glazurą z syropu glukozowo - fruktozowego... jak które... Brrrr... Co za czasy... Nie dziwcie sie, że uparcie wracam do swojskich, bezpiecznych klimatów sprzed rewolucji spożywczej. Tym bardziej, że subtelności smaków dostaczają niezwykle intrygujących przeżyć. Ciekawszych niż nachalnie wzmacniane smaki i aromaty już i tak silnych samych w sobie dodatków. Indyjski styl intensywnie doprawianych potraw całymi łyżkami kilkunastu bardzo silnych smakowo przypraw jest interesujący i pociąga egzotycznym urokiem... magnetyzuje... niewielu udaje się jej oprzeć. Z czasem często pojawia się przesyt...
Całkiem niedawno (z mojej mamuciej perspektywy osoby 50+) czyli kilka lat wstecz, mój syn deklarował wielką chęć mieszkania w ciepłym klimacie. Im bardziej egzotycznym, tym lepiej. Z egzotycznymi owocami. Im bardziej kolorowo, bardziej słodko, bardziej inaczej, tym lepiej. Akurat udało mu się zrealizować kilka wycieczek na takież obszary. Degustował tamtejsze smakołyki, napawał się temperaturą znacznie przewyższającą średnią polską. Regularnie otrzymywałam zdjęcia kolejnych degustacyjnych podbojów, z których aż biła satysfakcja eksplorera. Ostatnie refleksje młodego poszukiwacza? Nie ma to jak polskie lato, nie ma to jak nasze polskie jabłka i gruszki!
😄
... choć arbuz i tak pozostał w centrum sezonowego upodobania... sezonowego...
Dla ciekawych i dociekliwych:
I księga Mojżeszowa (inaczej księga Rodzaju):
2:9 Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.
2:16-17 ... Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.
3:2-3 Niewiasta odpowiedziała ...: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli.
3:6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.
Widzicie jakiekolwiek sugestie, że chodziło o jabłoń??? Już abstrahuję od faktu, że w cieplejszych krajach te wersety odczytywane są czasem jako opis owoców... granatu... Dla pewności sięgnęłam po słownik hebrajski. I co? Wyraz tłumaczony jako drzewo oznacza również... drewno... wcale nie jabłoni... czy w ogóle jakiekolwiek konkretne. Sens słowa idzie bardziej w stronę kłody, drewnianego przedmiotu, a nawet szubienicy czy... krzyża... czyli czegoś, na czym można zawiesić, jeśli ludzkie odruchy w głębokim deficycie są. Również dyby, kajdany. Coś ciekawe te homonimy hebrajskie wyglądają. Ciekawe, czy w starohebrajskim też tak było? Jesli ktoś wie, proszę, dajcie znać w komentarzach... Zaintrygowało mnie...
I księga Mojżeszowa (inaczej księga Rodzaju):
2:9 Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.
2:16-17 ... Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.
3:2-3 Niewiasta odpowiedziała ...: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli.
3:6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.
Widzicie jakiekolwiek sugestie, że chodziło o jabłoń??? Już abstrahuję od faktu, że w cieplejszych krajach te wersety odczytywane są czasem jako opis owoców... granatu... Dla pewności sięgnęłam po słownik hebrajski. I co? Wyraz tłumaczony jako drzewo oznacza również... drewno... wcale nie jabłoni... czy w ogóle jakiekolwiek konkretne. Sens słowa idzie bardziej w stronę kłody, drewnianego przedmiotu, a nawet szubienicy czy... krzyża... czyli czegoś, na czym można zawiesić, jeśli ludzkie odruchy w głębokim deficycie są. Również dyby, kajdany. Coś ciekawe te homonimy hebrajskie wyglądają. Ciekawe, czy w starohebrajskim też tak było? Jesli ktoś wie, proszę, dajcie znać w komentarzach... Zaintrygowało mnie...
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)