Warsztaty z dziećmi są wyjątkowo wymagąjące. Przepisy muszą być proste, ze znanych i dostępnych składników (dzieci nie lubią nowości), różnorodne (chcą móc wybrać), kolorowe (bure źle się kojarzą), szybkie (warsztaty są zazwyczaj krótkie) i łatwe do zrobienia dla małych łapek. Jednym z odpowiednich przepisów są amarelki. Może nie są szczytem osiągnięć dietetycznej profilaktyki, ale dla dzieci istotna jest jakość produktów (zawsze namawiam, żeby próbowały smaiskładników, wąchały, zgniatały...) i brak rafinowanych dodatków, od których tzw. kids food aż kipi. Jeśli uda się przemycić więcej warzyw i kasz to jest prawdziwy sukces! Amarelki smakują zarówno małym, jak i dużym. Jedynie trzy składniki a ze sprzętów potrzebny jest tylko talerz i widelec. Dobrze brzmi? Do tego mają konsystencję ciągnącej się krówki (albo miękkiego toffi ;-)) a smak sezamkowo - chałwowy. Tylko ilość tłuszczu niższa i syropów brak. Dodatkowo posiada w składzie amarantus lub komosę. Zadziała też jagła. Gotowi? To ruszamy...
...aaaa, dałam miód, bo bardziej znany niż wege zamienniki, ale można swobodnie dać gęsty syrop klonowy albo idealnie byłoby kremowany cukier kokosowy...
AMARELKI ORZECHOWO - MIODOWE
1 czubata łyżka masła orzechowego (50 g) *
2 płaskie łyżki miodu (60 g) *
150 g ekspandowanego amarantusa lub jagły
Widelcem dokładnie rozmieszać masło z miodem, wmieszać
ekspandowane ziarna.
Formować małe kulki.
22 g tłuszczu
47.9 g węglowodanów
7.4 g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
* Ilości dopasowywać do swoich preferencji smakowych i... konsystencji użytych składników. Użyłam gęstego, ale gładkiego masła orzechowego i również gęstego, choć jeszcze płynnego miodu.
* Ilości dopasowywać do swoich preferencji smakowych i... konsystencji użytych składników. Użyłam gęstego, ale gładkiego masła orzechowego i również gęstego, choć jeszcze płynnego miodu.
Masa bardzo przyjemnie się formuje, pięknie pachnie orzechami i można podjadać ;-) Kiedyś przecież nasi prarodzice osładzali sobie jedzonko własnie miodem. Cukier w znanej nam formie pojawił się dopiero w XIX wieku i to... na receptę! Tak, tak, sprzedawano cukier w aptekach za ciężkie pieniądze. Jeszcze wcześniej tzw. głowy cukrowe były wnoszone na stoły najwyższej postawionych (czytaj: najbogatszych) a przywilej ich... polizania mieli nieliczni... Trudno uwierzyć, prawda? Dopiero wraz ze startem wieku XIX pojawiły się w Polsce pierwsze cukrownie i zaczęła się miłość do cukru. Hmmm... szczerze mówiąc przerodziła się ona bardzo szybko w zniewolenie. Konia z rzędem (karocą całą!) temu, kto znajdzie najpopularniejsze gotowce w sklepach bez dodatku cukru i jego sprytnie maskujących się wymyslnymi nazwami i postaciami braciaków. szukajcie groszku konserwowego bez cukru albo kukurydzy w puszce. Ostatnio nawet do czerwonej fasoli ładowany jest cukier. Zadziwiające... Dzieciom więc proponuję zdrowsze zamienniki a miód jest jednym ze zdrowszych. Ma przynajmniej kilka właściwości prozdrowotnych. Jako weganka nie chcę się godzić na wykradanie miodu pszczołom, które przecież nie dla ludzi go robią. Jednak czasem idę na pewne ustępstwa, żeby innych wprowadzić na dobrą drogę. Gdy poczują się na niej jak u siebie, można będzie wskazać lepsze alternatywy. Niech smak przyzwyczaja się do nowych wrażeń a umysł do poszukiwania smaków. Jak już sie otworzy, to na oścież, bo przeciez roślinny czyli zdrowy wegański świat jest ciekawszy i smaczniejszy niż sobie wcześniej wyobrażaliśmy, prawda? :-D
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)