Przejdź do głównej zawartości

Morelowe ciastka z soczewicą

Dopiero co wrzucałam pulpety z soczewicy a teraz ciastka? Cóż, kobietą jestem, nigdy nie wiadomo, gdzie mnie fantazja poniesie. A że tutejsza fantazja bary silne ma, to nie zboczyła delikatnie z kursu, ale zrobiła odwrót, machnęła odwłokiem i pognała w stronę absolutnie przeciwną. Od pulpetów gotowanych w sosie do ciasteczek pieczonych wypełnionych gęstym musem. Fantazja biegła tak energicznie, że jedynie zdołałam zmodyfikować pulpetowe składniki, zostawiając tą sama metodę. Bo po co zmieniać coś, co szybkie, wygodne, nie produkuje miliona brudnych naczyń a przynosi zupełnie zadowalający efekt? Zadowalający nie tylko poczucie estetyki i smak, ale i wymagania organizmu, który uparcie chce zdrowieć. Widać starość nie dla mnie a w wolne dni jakoś łatwiej się kucharzy 😁


CIASTECZKA Z KARDAMONOWYM MUSEM MANGO
25 sztuk o średnicy 3 cm

100 g czerwonej soczewicy
1 słodka marchewka (100 g)
7 dużych suszonych moreli (75 g)
2 łyżki soku z cytryny lub pomarańczy
½ szklanki orzechów włoskich (50 g)
mała garść orzechów laskowych (20 g) lub dowolnych innych
35 g syropu klonowego*
2 łyżki mąki ryżowej pełnoziarnistej czyli z brązowego ryżu (20 g)
½ łyżeczki kamienia winnego lub proszku do pieczenia bez aluminium
nasiona z 5 strączków kardamonu (łuski odłóżcie, bo przydadzą się do musu!**)
2 goździki
 ½ łyżeczki ziaren kolendry
 ¼ łyżeczki soli

Soczewicę opłukać i namoczyć w dużej ilości wody przez kilka godzin. Opłukać ponownie, odsączyć dość dokładnie.
Przyprawy dokładnie zmielić lub utłuc w moździerzu.
W malakserze zmiksować dość dokładnie soczewicę, orzechy włoskie, syrop klonowy, sok z cytrusów i marchewkę z solą.
Mąkę ryżową wymieszać z przyprawami i proszkiem do pieczenia,
Do ciasta dodać pokrojone w paski morele, mieszankę mąki i zmiksować pulsacyjnie do wymieszania.
Orzechy laskowe grubo pokroić i wmieszać w ciasto.
Odstawić na dwie minuty dla związania masy.
Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układać ciasteczka formowane np. gałkownicą do lodów, robiąc od góry wgłębienie za pomocą malutkiej łyżeczki lub palca. Piec w 185°C przez mniej więcej 20 minut. Wyciągać, gdy zaczną się mocno rumienić. Wystudzić.

* Jeśli lubicie słodkie, użyjcie dodatkowo sypkie słodzidło np. cukier kokosowy lub ksylitol, erytrytol albo zwykły cukier. Moje są jedynie delikatnie słodkawe, raczej dominuje kwaśna słodycz mango z kardamonowym aromatem.

jedno ciastko o średnicy 13 cm to ok. 13g
00g ciastek to 290 kcal
9.5g tłuszczu
41g węglowodanów
11g białka

obliczone za pomocą aplikacji vitascale

Wgłębienia wystudzonych ciasteczek wypełnić musem mango z przepisu poniżej, ulubionym kwaskowym dżemem, kremem kokosowym (np. z tego przepisu klik) albo na cokolwiek macie ochotę 😋

MUS MANGO Z KARDAMONOWYM LNEM

½ szklanki musu z mango z puszki lub zmiksowany świeży owoc
1 łyżeczka siemienia lnianego mielonego z kardamonem**
szczypta soli

Siemię zmielić razem z łuskami strączków kardamonu (patrz wyżej**). W płytkim rondelku wymieszać mus ze zmielonym siemieniem, solą i na małym ogniu doprowadzić do zagęszczenia do konsystencji budyniu. Ciepłym musem wypełniać wgłębienia w ciasteczkach. Odstawić do wystudzenia. Przechowywać w szczelnym pojemniku.


Szczerze mówiąc, coraz bardziej tą fantazję lubię. Włosy nabierają nobliwej siwizny, a fantazja fruwa jak motylek. Coraz wyżej i dalej. A ja z nią... Wlazłam jej na te bary i dobrze mi tu. Złazić nie zamierzam. Czasem przychodzi myśl, że trochę to nienaturalne. Koleżanki ustatkowane, miłośniczki klasyki, wina i muzyki. Mnie klasyka też się podoba, ale wciąż ciekawość pcha sprawdzać, co jeszcze można zmienić... Wina nie pijam, wolę... wodę... Naprawdę. Zwykłą wodę, czystą, chłodną. Czasem lekko ciepłą. Czasem z cytryną albo imbirem. Rozpustą jest parzona kawa z karobu. Wino? W nim podobają mi się tylko... kieliszki... Desery w kieliszkach wyglądają zjawiskowo, więc skorzystałam kiedyś  z jakiejś wyprzedaży i mam komplet, co nieco zbija z tropu mniej znajomych znajomych. Musy, kremy czy vege tiramisu cudnie się prezentują przy uroczystych okazjach, ale ich przygotowanie zajmuje sporo czasu i niezbyt często z tej możliwości korzystam.
Muzyka? Bardzo lubię jej słuchać. Nie przypadkowej. Wybieram starannie słuchane utwory. Ważne są słowa, nastrój, przesłanie, emocje, jakie pobudza. Stosownie do okoliczności i potrzeb. Wybieram je równie starannie i uważnie jak to, co jem. Muzyka przecież jest pokarmem serca, duszy. To muzyka (niekoniecznie słowa) są głównym elementem każdej liturgii każdej (no, prawie każdej) religii. Muzyka omija nasz płat czołowy odpowiedzialny za krytyczne myślenie, wolną wolę i decyzyjność. Wpływa na nasze zachowania w sposób zupełnie dla nas nieświadomy. Kilka słów o fenomenie muzyki znajdziecie np. tu klik ale jeśli chcecie maksymalnie skorzystać z tego fenomenu, grajcie na instrumencie. Jakimkolwiek. I ilukolwiek. Wspomożecie mózg w jego codziennych zmaganiach klik.
Jedzenie tak samo. Jedząc różne produkty modyfikujemy nasze zachowania. Np. wysoki indeks glikemiczny jest nierozłącznie związany z większym poirytowaniem. Tłuszcz w większych ilościach odbiera energię a więcej białka daje uczucie naładowania energią. Różne utwory działają również w bardzo różnorodny sposób. Dlatego właśnie muzykę i jedzenie wybieram starannie, by żyć tak, jak chcę. Fantazja bardzo w tym pomaga... 

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.