Zielone koktajle weszły już do potocznego języka polskiego jako zielone szejki, smoothies spolszczone jako smufisy, smufasy,... W słowniku języka polskiego tych słów jeszcze nie znajdziecie. Czyżbyśmy pili ich za mało? Może tylko nadal zbyt rzadko używamy? Może nigdy nie wejdą do słownika innego niż potocznej polszczyzny, bo mamy bardzo adekwatne polskie określenie: zielony koktajl? A może po prostu trzeba czasu, by ewidentne anglicyzmy uznać jako zasiedziałe, zasymilowane...? To między innymi Rada Języka Polskiego gremialnie debatuje na swoich posiedzeniach weryfikując obowiązujące oficjalnie zasady, by odbijały żywy język będący w użyciu. Inaczej mówiąc to my sami tworzymy język polski. To my sami kształtujemy jego zasady, choć zupełnie nieświadomie i (chyba...?) nie celowo. Natomiast... demokratycznie 😁
Tak to już u nas (ludzi kulturalnych) jest, że rzeczy nie do przyjęcia, oburzające, czasem nawet gorszące stając się coraz bardziej popularnymi, wrastają w naszą kulturę i... stają się jej częścią. Kiedyś słowo bielizna oznaczało białe ubranie. Nawet futro. Dzisiaj jest to spodnie ubranie (bez śmichów chichów proszę, nie o same kalesony chodzi) lub białe sukna używane w gospodarstwie domowym (ściereczki, ręczniki, prześcieradła, poszewki,...). Zdziwionko? Ha! Sama musiałam sprawdzić, żeby nie palnąć głupstwa... ale psssst... I tak niepostrzeżenie zmienia nam się sposób widzenia świata, wartości, mentalność. Kobieta, niegdyś rzecz we władaniu mężczyzny, stała się obywatelem z prawem wyborczym. Wówczas kampanie wyborcze, programy wyborcze zaczęły brać pod uwagę potrzeby i sposób patrzenia kobiet. Dzisiaj rzadko kto patrzy na kobietę jak na towar do sprzedania/kupienia. W krajach europejskich. W innych bywa inaczej do dziś, choć nam wydaje się to barbarzyństwem. No dobrze, zagalopowałam się... Prawa wyborcze kobiety wywalczyły ostro, nie przyszły tak naturalnie z oddolnych powoli wprowadzanych zmian... Może to faktycznie kwestia rodzaju zmian? Może te na lepsze muszą być wywalczone a zmiany na gorsze przychodzą małymi kroczkami? Wprowadzane tylnymi drzwiami pod osłoną spraw zupełnie innych? Pod płaszczykiem dbania o zdrowie wprowadza się kolejne chemiczne preparaty mające uratować ludzkość przed plagą chorób serca... Kombinacje genetyczne mające uchronić przed plagą nowotworów... Supersuplementy po których już będzie można jeść bekon na kilogramy a poziom cholesterolu ani drgnie...i waga także... Cuda, drodzy państwo, cuda!
Tradycyjna profilaktyka siedzi w kącie i płacze. Z tęsknoty za zdrowym rozsądkiem ludzkości (aaaa lecytyna oleju do głowy też jakoś wlać nie zdołała... ani pastylki 3-6-9 czyli idealna kompozycja kwasów tłuszczowych, która miała wszystko naprawić...). Nawet w dobie koronawirusa rządzący zamiast do źródła zdrowia (dbałość o układ odpornościowy) idą do króla Ekronu (chemia i polityka). Polecam przeczytać interesującą historię z pierwszego rozdziału II księgi Królewskiej, którą znajdziecie w Starym Testamencie. Warto uczyć się z historii...
... bowiem z biegiem czasu zmienia się nie tylko słownictwo. Zmienia się...pamięć... znaczy płowieje i przeszłość staje się nieczytelna...
Od czasu do czasu warto więc sobie coś niecoś sprawdzić. Zweryfikkować, jak się rzeczy naprawdę miały (lub teraz mają). Bo mogą się mieć zaskakująco inaczej niż myślimy. Ogrom zmian widać dopiero po dłuższym czasie i z większej perspetywy. I widzą je tylko ci, którzy się bacznie przyglądają... A historia pokazuje, że nie wszystkich tych zmian chcieliśmy...
Jeśli mamy bowiem coś zmieniać, to na lepsze, zdrowsze, piękniejsze "od stóp do głów" czyli na wskroś, w 100%, w każdej warstwie i każdym zakamarku. Pozwólcie, że zaproponuję taką zmianę na start. Na śniadanie. Bo niewiele rzeczy tak poprawia dzień jak dobre śniadanie i niewiele jest rzeczy zdrowszych od poczciwego jarmużu. W towarzystwie owoców jagodowych i siemienia lnianego jarmuż staje się potężnym orężem do walki z wirusami. Daje też szansę na lepsze funkcjonowanie mózgu ze względu na sławne kwasy omega 3, witaminy, antocyjany i... błonnik. Tak, błonnik. Wspomaga on bowiem działanie mózgu poprawiając mikrobiotę jelit. Wiecie, że niektóre dysfuncje jelit skutkują poczuciem winy? Naszym. Egzystencjalnym. nie tylko dyskomfortem z powodu długich posiedzeń w sali tronowej. Tylko dysfunkcja jelit. Człowiek nic nie narozrabiał a poczucie winy miętosi, skubie, pogryza, a w końcu zżera do suchych kości... brrr... To co, pomagamy jelitom?
KOKTAJL ŚNIADANIOWY Z JARMUŻEM I PORZECZKĄ
1 porcja
mały banan (80g)
1 szklanka czarnej porzeczki mrożonej lub świeżej (140g)
spora garść jarmużu (40g)
duży kawałek cytryny bez skórki, albedo czyli białej wewnętrznej warstwy i pestek (50g)
1 łyżka siemienia lnianego (13g)
1 szklanka wody
Wszystkie składniki bardzo dokładnie zblendować na gładki koktajl.
Podawać jako śniadanie z domową granolą (np pieczoną klik lub surową ze skiełkowanej gryki klik), kilkoma dodatkowymi owocami i ulubioną posypką (u mnie baobab, prażone płatki i łuskane konopie).
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)