Sezon na szparagi trwa krótko (buuuu....), więc trzeba wykorzystać go na max. Wystarczy obniżka ceny, żeby zaopatrzyła się w trzy, cztery pęczki. Zaraz po powrocie do domu wrzucam je na patelnię grillową lub do piekarnika (jesli akurat coś piekę ;-)), albo robię ful wypas szparagowy czyli podpłomyki ze szparagami i ziołami. W każdym z tych wypadków zostają mi szparagowe nogi. Wiecie, że ja jedzenia nie wyrzucam. Na nogi tez mam sposób. Ostatni tak mi posmakował, że pomyślałam: a może komuś się akurat przyda...?
ZUPA Z BIAŁYCH WARZYW + nogi szparagów
8 porcji
odłamane nogi z dwóch pęczków zielonych szparagów (400 g)
kawałek selera (120 g)
1 średnia pietruszka (100 g)
1 średni ziemniak (185 g)
pół kalafiora (270 g)
1 duża cebula (80 g)
2 łyżki nerkowców (20 g)
1 duży ząbek czosnku (6 g)
2 łyżki płatków drożdżowych (8 g)
2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno (9 g)
kawałek kapusty włoskiej lub białej młodej
spora szczypta cukru kokosowego lub innego
sól, pieprz do smaku
świeże oregano, koperek lub inna ulubiona zielenina do podania
Kapustę włoską drobno poszatkować, dodac ½ łyżeczki soli i cukier, wygnieść tak, by kapusta puściła sok (młodą wystarczy jedynie bardzo cienko poszatkować). Odstawić.
W pięciolitrowym garnku rozgrzać olej, wrzucić pokrojoną cebulę wraz z czosnkiemi na średnim ogniu dusić 2 minuty.
Dodać pokrojone w drobna kostkę seler i pietruszkę oraz w grubszą ziemniak. Dusić mieszając 5 minut.
Dodać 1 łyżeczkę soli, wlać 1.5 l gorącej wody, doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu następne 10 minut.
Dodać obrane i pokrojone w grubszą kostkę nogi szparagów i kalafior wraz z nerkowcami. gotować na małym ogniu 10 minut.
Zblendować na gładki krem, doprawić solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.
Do miseczek nałożyć porcję kapusty, wlać zupę, posypać koperkiem i świeżym oregano, delikatnie posypać świeżo zmielonym czarnym pieprzem.
Ja skrapiam dodatkowo sosem balsamicznym kokosowym, ale fajnie jej robi również inny sos balsamiczny lub Tamari.
Ja skrapiam dodatkowo sosem balsamicznym kokosowym, ale fajnie jej robi również inny sos balsamiczny lub Tamari.
100 g zupy wg moich proporcji to: 21.5 kcal
0.9 g tłuszczu
3.5 g węglowodanów
1.2 g białka
Generalnie nie używam pieprzu ziarnistego jako zbyt ostrej przyprawy podejrzanej o drażnienie śluzówki przewodu pokarmowego, a z obserwacji własnych wynuika, że również jest on odpowiedzialny za zanik odczuwania subtelnych smaków potraw wraz z rosnącym pożądaniem potraw coraz ostrzejszych (no dobrze, żadnej Ameryki nie odkryłam... to samo dotyczy ostrej papryki, cukru, soli, ba! nawet octu... wrażliwość maleje chyba z powodu ekstremalnych smaków w/wymienionych, ponoć odczuwamy różnice a nie smaki absolutne... działamy na zasadzie porównań... nawet w kwestii urody i ... wagi... ;-)). Nie podoba mi się takie działanie. Przypomina mi wpływ środków uzależniających. Jednak nie odżegnuję się od pieprzu zupełnie. Zostawiam raczej na sytuacje wymagające użycia akurat tej przyprawy. Np. do potraw z kurkumą często dodaję odrobinę pieprzu (wzmacnia antynowotworowe działanie kukurminy), do kiszonek (utrwala kiszonkę), czasem do słodyczy z karobem, by przełamać jego nieco mdły smak, bardzo rzadko do potraw z delikatnych warzyw, gdy serwuję je osobom przywykłym do kuchni pełnej pieprzu i soli. Tak jest właśnie teraz. Wtedy umożliwia ograniczenie ilości soli... działa... zupa została zaaprobowana przez sąsiadkę jako smaczna, nawet dla jedzących tradycyjnie ;-)
Smakowicie to wszysko :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://pelen-brzuszek.blogspot.com/
pozdrawiam