Przejdź do głównej zawartości

Najprostsze ciastka orzechowo-daktylowe

- Mama, jak robiłaś te swoje ciastka?
- Które, synu?
- Hmmm... którekolwiek...

No właśnie, jak ja robię ciastka? Jakaś zasada, która by pomogła latorośli? Myśl! Myśl kobieto!
I wymyśliłam:
Potrzeba coś słodkiego, by to były ciastka.
Potrzeba coś z tłuszczem, żeby się miło jadło.
Potrzeba coś, co zwiąże całość.
Odkrycie wszechczasów, ale jednak... ufff wielkie...
Czyli wystarczą trzy składniki, tak? 
Eeeeeeeee... no niby tak, ale... jakiś dodatek smakowy...?
A po co, skoro i tak wszystko, co używamy ma smak?

Co prawda, to prawda.

I syn uczynił ciastka. Jedno naczynie pobrudzone. Sitko, szpatułka i porcjowacz też jeszcze trzeba było umyć. Ale to wszystko. Koniec roboty.


NAJPROSTSZE CIASTKA ORZECHOWO - DAKTYLOWE

160g orzechów włoskich obranych
180g daktyli
70g mąki jaglanej lub innej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (inaczej będą się dłużej piekły - ekonomia przemówiła)
szczypta soli (no bo... zawsze... będą smakowały na słodsze... - ten argument zawsze działa)


Rozgrzać piekarnik do 175⁰C.
Daktyle porządnie umyć i oparzyć wrzątkiem.
Do naczynia miksera z ostrzem S wsypać orzechy i zmiksować na drobną kaszkę.
Dorzucić daktyle, sól i zmiksować na masę.
Dosypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i zmiksować do wymieszania.
Na blaszce wyłożoną papierem do pieczenia bądź matą silikonową wykładać ciasteczka u ulubionych kształtach (użył rękawa do dekoracji ciast z gwiadkowatą tylką) i piec 25 - 35 minut zależnie od rozmiaru ciastek.
synu, teraz sprzątanie; bez problemu zdążysz
(zdążył)
Dobrze jest po kwadransie już częściej zerkać, jeśli zbyt się rumienią, zmniejszyć temperaturę do 165⁰C i dopiec.
Studzić na kratce.

100g ciasteczek to 421 kcal
24g tłuszczu
49g węglowodanów
9.5g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale


Proste?
...jak drut... taki sztywny, gruby...
Szybkie?
... ani obejrzysz się a już gotowe, więc nie planuj odkurzania w czasie, gdy się pieką...
Smaczne?
... córka w czasie odwiedzin dopytywała: są jeszcze te ciasteczka Adasia...
💪

Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...