Omega 3, 6, 9, alfa alfa, beta karoten,... Greka nam weszła w słownik niepostrzeżenie, choć do stopnia wchłonięcia języka angielskiego jej jeszcze daleko. Polacy nie gęsi... (historia kołem się toczy, sobie mruczę dyskretnie... może trzeba by jednak głośniej...???). Polacy też i swoją kuchnię mają. Swoje produkty. Swoje odlotowe jedzonko. Gdzieś nam jednak znikło, schowało się w czeluściach zażółconych zeszytów babć, stryjenek, prababć, ciociobabć... Wybieramy chętniej reklamowane agresywnie big maki, piadiny, rollsy. Nie zamiarzam się odciąć od ciekawostek kulinarnych, ale, ALE nie rezygnujmy przy tym z naszych. Nie cenimy ich a niesłusznie. Mamy wartościowe, piękne dziedzictwo. I kulturowe i kulinarne. Na tym blogu to drugie bardziej mnie interesuje.
W umyśle mam mocno ugruntowane przekonanie, że to nie byt, ale talerz kształtuje świadomość. Przekonuje mnie o tym codzienna obserwacja i medycyna. Nawet historia i Pismo Święte. Chodzi nie tyle o sytość/głód, co o objedzenie/odżywienie. Nawet obserwacja moich własnych zachowań i... myśli, przekonuje mnie, że zawartość talerza ma potężny wpływ na moje funkcjonowanie jako świadomego człowieka. Zawartość zarówno ta zjedzona, jak i... pozostawiona jako niezjedzona. Słowem: dietetyczne wybory. Taka pajda chleba na przykład. Zjedzona na sucho z kawałkiem kiełbasy? Może suto posmarowana masłem z plastrami pomidora i cebulki? A może polana oliwą i posypana solą we włoskim stylu? Może z rozsmarowanym awokado? Z masełkiem orzechowym i dżemem po amerykańsku? Albo po swojsku z masełkiem... lnianym...?
W umyśle mam mocno ugruntowane przekonanie, że to nie byt, ale talerz kształtuje świadomość. Przekonuje mnie o tym codzienna obserwacja i medycyna. Nawet historia i Pismo Święte. Chodzi nie tyle o sytość/głód, co o objedzenie/odżywienie. Nawet obserwacja moich własnych zachowań i... myśli, przekonuje mnie, że zawartość talerza ma potężny wpływ na moje funkcjonowanie jako świadomego człowieka. Zawartość zarówno ta zjedzona, jak i... pozostawiona jako niezjedzona. Słowem: dietetyczne wybory. Taka pajda chleba na przykład. Zjedzona na sucho z kawałkiem kiełbasy? Może suto posmarowana masłem z plastrami pomidora i cebulki? A może polana oliwą i posypana solą we włoskim stylu? Może z rozsmarowanym awokado? Z masełkiem orzechowym i dżemem po amerykańsku? Albo po swojsku z masełkiem... lnianym...?
LNIANE MASEŁKO
siemię lniane złociste
sól
Siemię delikatnie podprażyć na suchej patelni. Uważać, żeby nie zrumienić a jedynie doprowadzic do powolnego pękania nasionek często mieszając.
Ostudzić.
Zmielić z odrobiną soli na masło podobnie jak w przypadku masła orzechowego klik czy domowej tahiny.
Wartości odżywcze identyczne, jak wartości odżywcze użytego siemienia.
Wnioskowanie przy użyciu umysłu własnego ;-)
Masełko lniane jest delikatnie klejące, nieco orzechowe. W lodówce gęstnieje, ale nie staje się twarde. W temperaturze pokojowej jest przyjemnie smarowalne. Smak lnu jest delikatnie wyczuwalny, choć osobom niechętnym wobec siemienia, może się narzucać. Taka zasada uderz w stół...
Masełko cudownie smakuje na kromce porządnego razowca obłożonej kiszonymi dodatkami. U mnie faworytem jest kiszona dynia!
Wartości odżywcze identyczne, jak wartości odżywcze użytego siemienia.
Wnioskowanie przy użyciu umysłu własnego ;-)
Masełko lniane jest delikatnie klejące, nieco orzechowe. W lodówce gęstnieje, ale nie staje się twarde. W temperaturze pokojowej jest przyjemnie smarowalne. Smak lnu jest delikatnie wyczuwalny, choć osobom niechętnym wobec siemienia, może się narzucać. Taka zasada uderz w stół...
Masełko cudownie smakuje na kromce porządnego razowca obłożonej kiszonymi dodatkami. U mnie faworytem jest kiszona dynia!
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)