Przejdź do głównej zawartości

Gryczane placki z selerem i kminkiem

Oto placki, które robię, gdy chcę rodzince zaserwować sporo warzyw, ale nie w sałatce. Dlaczego nie w sałatce? Różnie. czasem trzeba wziąć jedzenie ze sobą a sałatka (konkretnie sos) bywa w transporcie niewygodna. Często kłopotliwa również w jedzeniu, gdy jego warunki uniemożliwiają konsumpcję sałatki bez ryzyka pozostawienia po sobie nie tylko śladu węglowego... Chyba, że ślad węglowy będziemy rozumieli w sposób baaaardzo szeroki. Jak stąd do taaaaamtąąąddddd. Słowem, chcemy uniknąć utaplania w sałatce otoczenia i ubrania. Czasem zwyczajnie chcemy zjeść coś dającego wrażenie większej konkretności, czegoś zwartego, co można szarpnąć, urwać, wyrwać, pociągnąć i chapnąć nie wyglądając przy tym jak fafle bernardyna (wiem, co piszę, miałam psiaczka tej rasy... psiak niegroźny, ale jego ślad charakteryzował się głównie wilgocią i... obfiością). Czasem natomiast mamy ochotę na placki po prostu! Warzywa więc w tych plackach musiały zostać upchane, bo warzywa być muszą i już. W takich sytuacjach mieszam ciasto, warzywa rozdrabniam, szybki mix i smażę na beztłuszczowej patelni. Wolimy takie. Przywykliśmy już do do takiej wersji i smażone tradycyjnie nam zwyczajnie nie pasują. Jeśli jednak wolicie smażyć na oleju, można oczywiście 😉
Podawać z ulubionymi sosami na ulubionym talerzyku. U mnie to cudowny, fantazyjny talerzy i miseczki z pracowni ceramiki Projectorium z Krakowa klik, w której p. Kamila kształt i klimat Natury przekształca w niezwykłe ceramiczne naczynia. Kolory, kształty zupełnie niespotykane gdzie indziej. Tak podane placki przenoszą mnie w wakacyjne czasy beztroski i rozmarzenia...


GRYCZANE PLACKI Z SELEREM I KMINKIEM

120 g selera (bardzo gruby plaster)
1 duża cebula 
5 ząbków czosnku
½ szklanki mąki gryczanej
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki kminku
1 łyżka soku z cytryny
½ łyżeczki sody (ewentualnie)
woda gazowana do uzyskania odpowiedniej konsystencji (u mnie 90 ml)

Kminek podprażyć na suchej patelni (nie jest konieczne, ale pomaga wydobyć bogactwo aromatu kminku) i nieco utrzeć w moździerzu lub rozbić bokiem dziadka do orzechów lub tłuczkiem.
W malakserku z ostrzem S rozdrobnić na malutkie kawałki seler i czosnek.
Dodać cebulę i kminek, zmiksować pulsacyjnie, by nie zmiażdżyć cebuli, ale ją posiekać.
Wyciągnąć z pojemnika malakserka ostrze.
Dodać mąkę, sól, sodę i wymieszać dodając tyle wody, by uzyskać dość gęste ciasto na placki.
Rozgrzać patelnię.
Do ciasta dodać sok z cytryny, szybko zamieszać, ciasto wykładać na patelnię po jednej łyżce na jeden placek nieco spłaszczając.
Zmniejszyć gaz na średni.
Piec po 3 minuty z każdej strony.

100 g placków to około 140 kcal
1.6 g tłuszczu
22 g węglowodanów
5 g białka

obliczone za pomocą aplikacji vitascale


Pyszne z jogurtem roślinnym naturalnym lub szybką wersją zakwaszonego mleka sojowego, posypane ulubioną zieleniną.

ZAKWASZONE SOJOWE MLEKO

½ szklanki mleka sojowego naturalnego
4 łyżki soku z cytryny
4 łyżki nasion chia (lub 2 łyżeczki łuski babki jajowatej)
⅓ łyżeczki soli (w przypadku użycia łuski - ½ łyżeczki soli)
½ łyżeczki ostrej musztardy (w przypadku użycia łuski - ¾ łyżeczki musztardy)

Sok z cytryny, sól i musztardę wymieszać dokładnie z mlekiem.
Dodać nasiona chia (łuskę) , wymieszać i odstawić na godzinę (dla chia) lub 15 minut (dla łuski babki jajowatej).

Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...