Nie jestem fanem muffinek. Tych tradycyjnych, słodkich, puszystych, w papilotkach. Nie dlatego, że nie lubię. Wręcz przeciwnie. Są pyszne, magnetyzujące wręcz. Trudno przestać je jeść. Mają jednak zawsze w składzie olej. Sporo oleju. Dla mnie to zdecydowanie zbyt sporo. Szczególnie przy mojej słabości do słodkości... Z tym olejem to już trochę nudzę, wiem, ale cóż zrobić, gdy do wszystkich tradycyjnych przepisów olej idzie. Idzie, jak sznurek mrówek, końca nie widać. Jeśli chcecie jeść pełnowartościowe całości pokarmowe, to wiecie, o czym mówię. Olej ma w swoim składzie tłuszcz i... tłuszcz... i tłuszcz. Nawet ekstra virgin jest praktycznie czystym tłuszczem. W najlepszym razie ze śladowymi ilościami witaminy E i niektórymi fitozwiązkami. Jak ma się to do całego ziarna, z którego olej jest tłoczony? Tak, jak biała mąka do ziarna pszenicy. Jak cukier do buraka cukrowego. Biały ryż do brązowego.
Szukałam więc sposobu, jak uzyskać puszyste muffinki z naturalnych, pełnowartościowych składników. Całości pokarmowych, z których nie usunięto żadnej wartości. Głeboko wierzę (i nauka coraz więcej ma na to dowodów!), że to, co spotykamy w naturze jest cennym i bezpiecznym pokarmem. Każda substancja budująca ten pokarm jest potrzebna również do jego trawienia i przyswajania. Każda roślina oleista ma błonnik regulujący metabolizm tłuszczu. Sam olej już jest blonnika zupełnie pozbawiony (jak i prawie całej reszty wartości).
I tak dwa dni temu wpadł mi do głowy pomysł, że może spróbować spulchnić muffiny aquafabą, utrzymać wilgość i zwięzłość jabłkiem a posłodzić (tu się ugięłam, bo...) ksylitolem. Kusiły mnie bowiem muffiny cytrynowe a morwa biała nie wszystkim smakowo podchodzi. Ksylitol, pomimo jego mało naturalnego rodowodu (kora brzozy raczej nie jest naturalnym pokarmem... przynajmniej ludzi... przynajmniej bez klęski głodu czy wojny...), nie narzuca swojego smaku i pozwala cytrynie się ujawnić. Tak więc muffinki bez oleju a z ksylitolem. Niech będzie, wszak podobno tak genialnie na mikroflorę jelitową wpływa, na zęby,... Niech będzie ksylitol.
GRYCZANE MUFINKI Z ŻURAWINĄ I NUTKĄ CYTRYNY
12 sztuk o średnicy 7 cm
60 ml aquafaby (woda z gotowania ciecierzycy lub zalewą z puszki czy słoika z ciecierzycą)
½ szklanki wody
4 małe jabłka (250g bez gniazd nasiennych... i ogonków...)
1 cytryna skórka i sok (4 łyżki soku)
140 ml (½ szklanki i łyżka) mleka sojowego
3 łyżki ksylitolu (45g)
1 szklanka mąki gryczanej (200g)
1 łyżeczka sody
3 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego (20g) *
4 łyżki płatków owsianych (28g)
4 łyżki mąki owsianej (30g)
¼ łyżeczki soli
garść suszonej żurawiny (30g)
Nagrzać piekarnik do 190⁰C.
Jabłka umyć, usunąć gniazda nasienne, nie obierać.
Zmiksować mleko, sok z cytryny, ksylitol i pokrojone jabłka na mus.
W misce wymieszać mąki, płatki, sodę, sól, len, startą skórkę z cytryny.
Mikserem ubić aquafabę z wodą, aż do spienienia. Dodać mus jabłkowy, zmiksować solidnie.
Nadal miksując powoli dosypywać suche składniki do dokładnego wymieszania.
Wmieszać żurawinę.
Do foremek/papilotek wlewać ciasto do ¾ wysokości i piec 35 - 40 min. zależnie od wielkości.
Wystudzić przed podaniem.
100g muffinek to:
187 kcal
3.5g tłuszczu
35g weglowodanów
6g białka
obliczone za pomocą aplikacji vitascale
* Polecam złote siemię lniane i zdecydowane mielone na świeżo samemu, bo:
- złote nie zabarwi ciasta na brązowo bury kolor i nie nada rybiego aromatu...;
- kupne mielone siemię jest odtłuszczone prawie zawsze;
- mielone samemu wczesniej szybko jełczeje, można ewentualnie przechowywać do 4 - 6 dni w lodówce, zależy jak mocno chłodzi.
Gdy się nie ma aquafaby pod ręką, czym zastąpić? ;-)
OdpowiedzUsuńAquafabą daje puszystą konsystencję. Można spróbować innymi roślinnymi zamiennikami jajek. Jednak nie próbowałam.
Usuń