Przejdź do głównej zawartości

Imbirowa surówka z kiszonej dyni.

Kiszonki zaskakują smakiem. Niby wiadomo, że są kwaśne, a jednak baza z konkretnego warzywa bądź owocu potrawi smak zmodyfikować w zaskakujący sposób. Marchewka okazała się jędrna i chrupiaca, śliwki kremowe w konsystencji, choć ich specyficzny aromat  i słodycz uczyniły z nich pełne danie. Koper włoski stał się... smaczny... przepraszam, też miewam swoje smaki a koper akurat się z nimi mija zupełnie. Świeży, bo kiszony w sałatkach zaplusował. Jednak dynia zupełnie mnie zadziwiła. Ukisiłam ją dokładnie tak, jak ogórki, dodając kawałek imbiru i papryczki chili ze względu na nieco mdły smak surowej dyni (użyłam zwykłej). Wyszła niesamowicie wyrazista. Z posiekanym imbirem i podkręcona słodyczą przez kokosowy sos balsamiczny (polecam, jest cudowny!) sałatka z dyni stała się specjalnością domu. Ostatni słoik czeka na super okazję ;-)


IMBIROWA SAŁATKA Z KISZONEJ DYNI

1 litrowy słoik dyni ukiszonej w kawałkach
1 czerwona cebula
2 buraki chioggia (zwykłe też mogą być, ale zabarwią sałatkę)
½ kapusty pekińskiej (czerwonej, zielonej lub mieszanka)
1 duża gałązka selera naciowego
1 mała marchewka
kawałek imbiru wielkości kciuka
sok z 1 cytryny
kilka łyżek oleju lnianego tłoczonego na zimno
sól, pieprz do smaku

Imbir, buraki i marchewkę pokroić w cieniutkie słupki, cebulę w piórka, seler w drobna kostkę a kapuste w paseczki.
Dynię pokroić w cienkie, ale dość szerokie plasterki.
Imbir zalać sokiem z cytryny i odstawić na kwadrans.
Odcisnąć a z pozostałego soku cytrynowego, soli, pieprzu i oleju ukręcić gładki sos.
Dodaję często do niego nieco balsamicznego sosu kokosowego dla złamania ostrości.
Wszystkie składniki wymieszać i odstawić na minimum 30 minut w chłodne miejsce, ale po kilku godzinach jest nadal świetna.
Podaję z wytrawnymi naleśnikami, pankejkami z soczewicy bądź jako przystawkę z pajdą świeżego chleba.





Jako samodzielne danie dobrze smakuje z porcją dobrego białka czyli komosą. U mnie czarna. Ulubiona. Czarna a charakterek bielutki :-) A jak pięknie razem wyglądają... Taki naturalny dowód absurdalności rasizmu i kastowości... ;-)


Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Lniane chipsy paprykowe

Chipsy to zmora dietetyków i jednocześnie miłość... zwykłych ludzi... Chrupie się je cudownie, smak mają intensywny, cenę przystępną, no i... te reklamy... Czy jest ktoś nie znający hasła:  Są chipsy, jest zabawa! ? Nawet, jeśli oglądamy klipy z przymrużeniem oka, w głowie pozostaje skojarzenie, które powoduje, że widząc znajome opakowanie chipsów na półce sklepowej, pojawia się myśl: O! A może zafundować sobie chwilę fajnej zabawy...? To nic, że nie planowaliśmy żadnej imprezki, przecież z chipsami jest super nawet bez imprezki. Przynajmniej ja miałam dokładnie takie odczucia. Chrupanie chipsów stawało się impulsem do przywoływania wspomnień z przyjemnych spotkań z przyjaciółmi i od razu było mi raźniej, cieplej na serduchu. Po krótkim czasie moje rozanielenie przybierało rozmiary i postać totalnego rozleniwienia i jedyne, co mogło mnie podnieść z fotela, to myśl o kolejnej paczce chipsów. Co ciekawe, po chipsach zazwyczaj znajdowałam sama siebie w fotelu choć na wspominanej re

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d